Możliwość zakrojonej na pełną skalę agresji Rosji istnieje – oświadczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas wystąpienia na Międzynarodowej Konferencji „Jałtańska Strategia Europejska” (YES) w Kijowie, podaje portal Flot2017.
„Myślę, że może to zdarzyć się. To prawda. Wydaje mi się, że w 2014 roku był to taki „krok naprzód” w tej sprawie ze strony Rosji. A potem, dzięki Bogu, dzięki Ukraińcom, [Rosja zrobiła] krok w tył. Zostali zatrzymani. […] Dlatego w tym temacie jest potencjał, może wybuchnąć wielka wojna. Myślę, że to będzie największy błąd Federacji Rosyjskiej… […] To najgorsze, co może się zdarzyć, ale niestety jest taka możliwość. Jako osoba, jako Ukrainiec, jako obywatel mogę sobie to wyobrazić … Ale niestety jest taka możliwość”.
Z kolei, naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerij Załużny oświadczył, że Federacja Rosyjska nadal rozbudowuje swoje siły w europejskiej części kraju pomimo pandemii i sankcji, informuje portal ArmyInform.
„Mimo znacznych problemów w gospodarce, w wyniku sankcji międzynarodowych i pandemii koronawirusa, Rosja nadal buduje swój potencjał militarny, przede wszystkim w europejskiej części kraju. Federacja Rosyjska demonstruje gotowość do obrony swoich geopolitycznych interesów z użyciem siły militarnej”.

„Dążenie Rosji do dominacji w strefach tradycyjnych interesów i jej agresywne działania wobec Ukrainy mają na celu zniszczenie systemu bezpieczeństwa międzynarodowego i europejskiego”
– podkrelił generał porucznik.
Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy po raz kolejny podkreślił, że Siły Zbrojne Ukrainy wraz z partnerami są gotowe do odparcia zakrojonej na szeroką skalę rosyjskiej inwazji.
„Ukraina wraz z partnerami jest w stanie podnieść cenę ewentualnej interwencji dla agresora do niedopuszczalnej – tak, aby przewyższyła potencjalne korzyści w wyniku inwazji”
– podsumował Wałerij Załużny.
PRZECZYTAJ:
KOMENTARZ REDAKCJI
Wojny w Syrii i na Ukrainie nie są konfliktami lokalnymi i regionalnymi. Są to teatry rosyjskich operacji wojskowych przeciwko Zachodowi. Wojna już trwa… Kreml marzy o wskrzeszeniu Imperium Rosyjskiego w granicach z 1914 roku. Dopóki Rosja będzie rządzona przez autorytarny reżim rewanżystów i stalinistów, wszelkie nadzieje na pokój na Wschodzie Europy będą złudne i niewykonalne.
Moskwa boi się wzmocnienia wschodniej flanki NATO i powstania silnego regionalnego sojuszu państw Międzymorza. Kreml usiłuje za wszelką cenę uniemożliwić stworzenie sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej, zdolnego do powstrzymania rosyjskiej ekspansji na Zachód. Stworzenie regionalnego sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej oznaczałoby kres marzeń o odbudowie Imperium Rosyjskiego.
Po upadku muru berlińskiego i rozpadzie ZSRS Rosja podłożyła szereg geopolitycznych „bomb zegarowych” w regionie bałtycko-czarnomorskim. Są wśród nich: obwód kaliningradzki nad Bałtykiem, oderwane od Mołdawii Naddniestrze, anektowany ukraiński Krym na Morzu Czarnym oraz okupowana część Donbasu na południowym wschodzie Ukrainy. Oprócz tego Rosja oplotła siecią swoich agentów Białoruś i wciągnęła Mińsk do własnego bloku militarno-politycznego. W rezultacie Polska i kraje bałtyckie stały się najbardziej zagrożonymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej.
PRZECZYTAJ:
W 2017 r. Rosja i Białoruś przeprowadziły manewry wojskowe na wielką skalę pod kryptonimem Zapad-2017. W grudniu tegoż roku niemiecka gazeta „Bild”, powołując się na analityków wojskowych, ujawniła, że wojska rosyjskie i podległe im siły białoruskie podczas manewrów Zapad-2017 ćwiczyły zmasowany atak na Europę. Według scenariusza inwazja „rozpoczęła się” od zajęcia tzw. Przesmyku Suwalskiego i odcięcia krajów bałtyckich od reszty NATO. Następnym krokiem była „neutralizacja” z powietrza bądź zajęcie baz wojskowych na terytorium Polski i innych częściach „wschodniej flanki” NATO. Z artykułu wynika, że scenariusz zakładał zajęcie krajów bałtyckich.
Kreml dojrzał do konfliktu globalnego i grozi NATO wojną. Liczy, że państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego, obawiając się ataku nuklearnego, nie odważą się przeciwstawić rosyjskiej agresji w Europie Środkowo-Wschodniej.
Jeden z najbliższych współpracowników Putina, sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew 2 stycznia 2016 roku w wywiadzie udzielonym „Gazecie Rosyjskiej” zagroził:
Oświadczył też, że wojska rosyjskie przeprowadzą inwazję na państwa bałtyckie:
„Zajmiemy je całkowicie, szybko i bez żadnych strat”
– zapowiedział.
„Zapomnieć przeszłość oznacza zgodzić się z jej powrotem” powiedział kiedyś Winston Churchill. Znany amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem” opisał obszar, na którym w pierwszej połowie ubiegłego stulecia dokonano najstraszniejszego ludobójstwa narodów Europy. Naukowiec zwraca uwagę na fakt, że „Obszar skrwawionych ziem w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej”.
Agresywna polityka Rosji doprowadziła świat na skraj przepaści. Moskwa z maniakalnym uporem stara się zburzyć powojenny system globalnego bezpieczeństwa, podważyć jedność bloku euroatlantyckiego, odzyskać kontrolę nad krajami byłego obozu socjalistycznego i realizować strategię podboju Europy.
Putin zachowuje się jak Hitler na kilka lat przed II wojną światową. Dlatego warto przypomnieć słowa Winstona Churchilla, który powiedział w House of Commons, gdy kraje europejskie zawarły z Hitlerem układ monachijski w 1938 roku:
„Mieliście wybór między wojną i hańbą. Wybraliście hańbę, teraz dostaniecie wojnę”.
I miał rację. Niecały rok później Hitler napadł na Polskę, a Wielka Brytania musiała wypowiedzieć Niemcom wojnę. Zaczęła się II wojna światowa…
Teraz Europa i świat stoi przed tym samym wyborem…
Jagiellonia.org
ZOBACZ TAKŻE:
Rosja wchłonie Białoruś, by uczynić ją trampoliną do inwazji na Polskę i państwa bałtyckie
Patruszew: Doprowadzimy do wojny w Europie Środkowo-Wschodniej
Putin marzy o wskrzeszeniu Imperium Rosyjskiego w granicach z 1914 roku
Ostatnie komentarze