Władimir Putin głęboko żałuje, że „rosyjska państwowość w ciągu ostatniego stulecia rozpadła się dwukrotnie”, w wyniku czego Rosja straciła ogromne terytoria i ludność po rewolucji 1917 roku i upadku ZSRR w 1991 roku. Według gospodarza Kremla, gdyby nie te wydarzenia, dziś ludność Rosji wynosiłaby około pół miliarda ludzi. Rozumował o tym 1 września podczas rozmowy z uczniami szkół w Wszechrosyjskim Centrum Dziecięcym „Ocean” we Władywostoku, podaje Radio Swoboda.
To kolejny dowód na to, że Putin przez całe życie marzy o wskrzeszeniu unitarnego Imperium Rosyjskiego w granicach z 1914 roku, w skład którego wchodziła także Polska. Cała jego działalność w polityce zagranicznej jako prezydenta Federacji Rosyjskiej świadczy o tym, że on z maniakalnym uporem dąży do przywrócenia imperium i dalszej ekspansji Rosji. To urojenie, ta maniakalna idea nadwartościowa jest całym sensem jego istnienia, sensem jego życia.
Co ciekawie, wydaje mu się, że to właśnie Ukraina uniemożliwia mu realizację tej idei nadwartościowej – urojonej misji posłanniczej. Właśnie dlatego gospodarz Kremla rozpętał agresywną wojnę przeciwko temu państwu.
Mówiąc o współczesnej geopolityce, przywołał jako przykład analogię historyczną.
„Dlaczego Piotr Wielki rozpętał wojnę siedmioletnią? Dlaczego walczył ze Szwedami przez siedem lat? I ogólnie mówiąc bitwa pod Połtawą… Wyobrażacie sobie, gdzie jest Połtawa, prawda? Gdzie jest Szwecja i gdzie jest Połtawa? A decydująca bitwa między armią Piotra I i Karola XII miała miejsce pod Połtawą. Przepraszam, o kurde, co oni wszyscy robili tam pod tą Połtawą?.. Wszystko się liczy”
– powiedział co wiedział Putin, dając do zrozumienia, że to właśnie na Ukrainie wtedy i teraz decydowały się losy europejskiej geopolityki.
Nawiasem mówiąc, rosyjski dyktator popełnił tutaj dwa błędy. Po pierwsze błędnie wymienił nazwę tej wojny, a po drugie zademonstrował swoją ignorancję, pokazując, że nie wie, ile lat trwała. Na szczęście, został poprawiony przez zwykłego rosyjskiego ucznia szkoły ogólnokształcącej, który w przeciwieństwie do prezydenta Federacji Rosyjskiej, dobrze wie, że konflikt historyczny, o którym mówił Putin, nazywał się Wojną Północną i trwał 21 lat.
PRZECZYTAJ:
Przypomnijmy, 18 marca br. Putin otwarcie stwierdził, że uważa kraje, które powstały na gruzach Imperium Rosyjskiego po I wojnie światowej, za formacje quasi-państwowe i dodał, że chce przywrócić w skład Rosji tak zwane „ziemie historyczne”, które wcześniej były częścią Imperium Rosyjskiego, informuje rosyjski portal Złota Orda powołując się na finanz.ru.
W wyniku powstania Związku Radzieckiego, a następnie jego upadku, Rosja „straciła kolosalne terytoria” – powiedział Putin, przemawiając na koncercie w Łużnikach poświęconym rocznicy aneksji Krymu.
„W latach dwudziestych ubiegłego wieku bolszewicy, którzy stworzyli Związek Radziecki, z jakiegoś wciąż niejasnego powodu, przekazali znaczące terytoria, przestrzenie geopolityczne podmiotom quasi-państwowym”
– krzyczał gospodarz Kremla z twarzą wykrzywioną nienawiścią podczas uroczystego koncertu na stadionie w Łużnikach.
Według Putina bolszewicy „zniszczyli swoją partię” i Związek Radziecki, pozostawiając Rosję bez „historycznych ziem”.
„Ale nigdy nie zgodzimy się tylko z jednym: aby ktoś pozwolił sobie na wykorzystanie hojnych darów Rosji, aby zaszkodzić samej Federacji Rosyjskiej. Mam nadzieję, że to zostanie usłyszane”
– krzyczał histerycznie Putin.
Rosyjski dyktator odniósł się do „powrotu Krymu” jako przykładu tego, jak Rosja planuje kontynuować swoje zaangażowanie w „przywrócenie historycznej sprawiedliwości” poprzez ożywienie Imperium Rosyjskiego w granicach 1914 roku.
„Granica Rosji nie kończy się nigdzie” – powiedział Putin podczas ceremonii zorganizowanej przez Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne 24 listopada 2016 r. Gospodarz Kremla do dziś wątpi w to, czy NATO zechce umierać za Suwałki. Ukryta wojna przeciwko Polsce już trwa.
Moskwa wściekle nienawidzi Ameryki, która po II wojnie światowej nie pozwoliła stalinowcom podbić całej Europy, stała się lokomotywą NATO i w ostatnich dziesięcioleciach była gwarantem wolności i niepodległości zarówno Polski, jak i pozostałych narodów Europy. Właśnie dlatego Rosjanie tak mocno wspierają zwolenników koncepcji izolacjonizmu w USA i nastroje antyamerykańskie na całym świecie. Jeśli Ameryka wycofa się politycznie ze Starego Kontynentu, Europę czekają bardzo trudne czasy.
Program minimum rosyjskiej strategii geopolitycznej zakłada odzyskanie całkowitej kontroli nad strefą wpływów Związku Sowieckiego, czyli dawnym blokiem wschodnim. W tym właśnie celu Moskwa za wszelką cenę pragnie przeszkodzić integracji państw międzymorza bałtycko-czarnomorsko-adriatyckiego. Kreml ma wystarczająco dużo instrumentów do realizacji tej strategii.
Jagiellonia.org
PUTIN MARZY O WSKRZESZENIU IMPERIUM ROSYJSKIEGO W GRANICACH Z 1914 ROKU
Prawie 30 lat temu, w 1991 roku, Władimir Putin jako młody urzędnik administracji Petersburga udzielił w programie reżysera Igora Szadchana wywiadu, z którego wynika, że już wtedy myślał o wskrzeszeniu unitarnego Imperium Rosyjskiego w granicach z 1914 roku. I do tego celu z maniakalnym wręcz uporem dąży przez całe życie.
„Chciałbym powiedzieć o tragedii, której doświadczamy dzisiaj – tragedii rozpadu naszego państwa. To tragedia. Myślę, że to właśnie przywódcy [przewrotu bolszewickiego] z października 1917 roku podłożyli bombę z opóźnionym zapłonem pod gmach unitarnego państwa, które nazywało się Rosja. W końcu, co oni zrobili? Podzielili naszą ojczyznę na księstwa dzielnicowe, których wcześniej nie było na mapie kuli ziemskiej. Obdarzyli te księstwa rządami i parlamentami. A teraz mamy to, co mamy. Jedyne, co zrobili i w ten sposób utrzymali kraj we wspólnych granicach, to drut kolczasty. Gdy tylko drut kolczasty został usunięty, kraj się rozpadł” – powiedział w programie Szadchana 39-letni Putin.
Innymi słowy, młody aparatczyk marzył o odrodzeniu unitarnego Imperium Rosyjskiego w granicach z 1914 roku. I tak było przez całe życie. Potwierdzają to wszystkie jego późniejsze wypowiedzi i działania, jako prezydenta Rosji. Putin nie może pogodzić się z niepodległością krajów, które przed 1914 rokiem były częścią jednolitej carskiej Rosji. Wielokrotnie powtarzał tezy, które o tym świadczą.
Podczas telemostu 17 kwietnia 2014 roku Putin wypowiedział się na temat prorosyjskiego separatyzmu na południowo-wschodniej Ukrainie. „[…] to Noworosja. Charków, Ługańsk, Donieck, Odessa nie były w składzie Ukrainy w czasach carskich. Wszystkie te terytoria zostały przekazane Ukrainie w latach 20.” – stwierdził. Rosyjskie roszczenia wobec południowo-wschodnich obszarów Ukrainy umotywował tym, że owe tereny w latach 1782-1783 zostały podbite przez księcia Potiomkina i carycę Katarzynę II.
W grudniu 2019 roku podczas dorocznej konferencji prasowej Putin ponownie zademonstrował, że nie przestrzega uniwersalnej i podstawowej zasady prawa międzynarodowego dotyczącej nienaruszalności granic i stwierdził, że całe północne wybrzeże Morza Czarnego i wschodnia część Ukrainy są rdzennymi terytoriami rosyjskimi.
„Co sugerował Władimir Iljicz Lenin? Zaproponował nie federację, ale konfederację. Na mocy tej decyzji grupy etniczne zostały przywiązane do określonych terytoriów i otrzymały prawo do odłączenia się od Związku Sowieckiego. Ale nawet te terytoria zostały okrojone w taki sposób, że nie zawsze odpowiadały tradycyjnym miejscom zamieszkania niektórych ludów, więc natychmiast pojawiły się punkty sporne. Nawet dzisiaj między byłymi republikami są takie miejsca. A nawet w Federacji Rosyjskiej jest 2000 takich punktów. Stalin był przeciwny takiej organizacji, ale ostatecznie zgodził się na leninowską formułę. […] Ale podczas tworzenia Związku Sowieckiego rdzenne rosyjskie terytoria, które w ogóle nie miały nic wspólnego z Ukrainą, całe [północne] wybrzeże Morza Czarnego, ziemie zachodniej Rosji zostały włączone w skład Ukrainy z dziwnym uzasadnieniem: »w celu zwiększenia odsetka proletariatu na Ukrainie«, ponieważ Ukraina była terytorium wiejskim. To dość dziwna decyzja, ale już została podjęta. To jest całe dziedzictwo budowania państwa przez Władimira Iljicza Lenina, a teraz my mamy z tym kłopot” – powiedział Putin.
Jednak według prezydenta FR rosyjska agresja militarna na Ukrainę jest tylko jednym z etapów odrodzenia imperium rosyjskiego.
Zachodni dyplomaci doskonale zdają sobie sprawę z apetytu rosyjskich imperialistów. Były unijny komisarz ds. stosunków zewnętrznych Chris Patten w wywiadzie dla portugalskiego „Diario de Noticias” oświadczył, że Putin wciąż dąży do przejęcia kontroli nad Polską i innymi państwami regionu. „Jego nie interesuje niepodległość państw Europy Środkowo-Wschodniej. Uważa, że powinny być one związane z Moskwą i z nikim więcej” – zaznaczył Patten.
Jeśli spojrzeć na plany Putina, odwołując się do historii, łatwo przewidzieć, że jego następnym krokiem mogą być roszczenia wobec prawobrzeżnej Ukrainy i Polski, których tereny były częścią imperium rosyjskiego w okresie panowania Katarzyny II, i to zaraz po zajęciu Krymu oraz Dzikich Pól nad Morzem Czarnym.
Popatrzmy na mapę Imperium Rosyjskiego z 1914 roku. Państwa bałtyckie, Finlandia i duża część Polski przed wybuchem I wojny światowej były integralną częścią carskiej Rosji. Jeśli teraz Putin cynicznie kłamie, że „Krym to ziemia rdzennie rosyjska”, to w przyszłości może powiedzieć coś podobnego o „Kraju Nadwiślańskim” (nazwa używana przez władze Rosji carskiej na określenie Królestwa Polskiego), ponieważ zarówno Półwysep Krymski, jak i Polska zostały zajęte przez Rosję w drugiej połowie XVIII wieku. Aneksja Krymu jest precedensem, który kiedyś może uzasadnić „historyczne” roszczenia Rosji wobec Polski.
Władimir Żyrinowski, nadworny błazen Putina, w przededniu wyborów prezydenckich w 2018 roku powiedział: „Obywatele wybierają najwyższego władcę rosyjskiego świata. Świata, którego granic jeszcze nie wyznaczyliśmy”. Wcześniej, podczas wystąpienia przed rosyjskimi nacjonalistami na prorządowej manifestacji w Moskwie, oświadczył: „Trzeba domagać się, aby po rosyjsku mówiła nie tylko Ukraina, ale też Polska i Rumunia”. Z kolei czołowy rosyjski geopolityk Aleksander Dugin z maniakalnym uporem powtarza, że „Na kontynencie euroazjatyckim dla Polski nie ma miejsca”.
Ten bardzo niebezpieczny światopogląd imperialny niesie ze sobą poważne zagrożenie dla Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Zniekształcona przez Putina historia podważa podstawy prawa międzynarodowego i cały globalny system bezpieczeństwa.
Ostatnie komentarze