Po tym, jak popularna w środowisku zachodniej skrajnej prawicy sieć społecznościowa Parler została zbanowana w serwisach Amazon, Apple i Google, z przyjazną pomocą dla antysystemowych mediów w USA pospieszyła Rosja, tak więc Parler częściowo powrócił do Internetu. Już w poniedziałek serwis internetowy, który posłużył zwolennikom skrajnej prawicy do zorganizowania ataku na Kapitol, otrzymał nowy dom – został objęty auspicjami rosyjskiej firmy technologicznej DDos-Guard, która ma wśród swoich klientów Ministerstwo Obrony Rosji, informuje amerykańska rządowa rozgłośnia „Radio Wolna Europa” i „Radio Swoboda”.

Wyraźne powiązanie amerykańskiej skrajnej prawicy z firmami technologicznymi bliskimi rosyjskiemu establishmentowi nie umknęło uwadze komentatorów, którzy pytają, jakich jeszcze potrzeba dowodów na to, że Rosja próbuje podważyć amerykańską demokrację za pomocą technologii informacyjnych i sił antysystemowych. Eksperci zwracają również uwagę, że zanim ta technologia zadziałała w Ameryce, była testowana na Ukrainie.

Firma DDos-Guard, która ma co najmniej dwóch rosyjskich założycieli, podaje swój adres jako szkocki, ale według eksperta, z którym rozmawiała agencja Reuters, firma działa w Rostowie nad Donem w Rosji. Reuters informuje, że DDoS-Guard obsługuje niektóre serwisy internetowe rosyjskiego rządu, a także niektóre witryny rasistowskie i prawicowe w USA.

W szczególności mówimy o 8kun, forum dyskusyjnym, dawniej znanym jako 8chan, na którym w swoim czasie zostały opublikowane treści spiskowe QAnon (teorii spiskowej, zgodnie z którą prezydent USA Donald Trump „planował zdemaskować globalną organizację pedofilów satanistów”) i która była związana z rasistowskimi atakami „białych nacjonalistów”, w tym ze strzelaniną w El Paso w 2019 roku.

Jak dowiedział się amerykański dziennikarz śledczy Brian Krebs, DDoS-Guard prowadzi również oficjalną stronę internetową grupy Hamas, która znajduje się na liście organizacji terrorystycznych Departamentu Skarbu USA.

Nawiasem mówiąc, John Maitz, założyciel portalu społecznościowego Parler ma wyraźne powiązania z Rosją. Kilka lat temu poślubił rosyjską obywatelkę Alinę Muchutdinową z Kazania. Para odbyła kilka podróży do Rosji, a po tych wyjazdach człowiek, który wcześniej nie wyróżniał się żadnymi wybitnymi zdolnościami „nieoczekiwanie” osiągnął wielki sukces – uruchomił sieć społecznościową Parler, która w ciągu kilku lat przyciągnęła ponad 12 milionów użytkowników.

Wśród osób, które dołączyły do ​​Parlera, jest prawnik 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa Rudy Giuliani, prawicowa aktywistka Laura Lower, która w listopadzie 2018 r. przykuła się kajdankami do drzwi nowojorskiego biura Twittera, protestując przeciwko temu, że jej konto na Twitterze zostało zbanowane oraz synowie Trumpa – Eric i Don Jr.

Udany projekt, który zresztą kojarzony jest ze skrajną prawicą, zaczął przyciągać zainteresowanie mediów. Jednak młoda para nie traktuje poważnie podejrzeń o współpracę z rosyjskimi służbami specjalnymi i „trolluje” oraz wysmiewa swoich krytyków. Alina z dwoma karabinkami AK w ręku zostaje sfotografowana w koszulce z napisem „Uwierz mi, jestem rosyjskim szpiegiem” i umieszcza to na swoim koncie na Instagramie. Teraz to konto jest zamknięte, ale reporterom udało się ściągnąć stamtąd wiele zdjęć.

Atak na Kapitol pokazał, jak mocno otoczenie byłego prezydenta Donalda Trumpa jest związane z interesami Rosji i jak sposób komunikacji między ludźmi, który stał się możliwy dzięki pojawieniu się portali społecznościowych, otwiera szerokie wrota dla nowej formy „hakowania” – mówi Aleksandra Alwarowa, czesko-kanadyjska badaczka dezinformacji.

Według Alwarowej, teraz można „zhakować” nie tylko konto czy konto bankowe, ale także całe pojęcia, takie jak wolność, demokracja czy patriotyzm. Można je „zhakować” i nadać im zupełnie inne znaczenie, a ludzie nie zauważą zamiany. Można także „zhakować” partię polityczną – wyjaśnia badaczka na swoim blogu, który znajduje się na portalu czeskiego wydania Katolický týdeník.

Według badaczki, tak stało się z Partią Republikańską w Stanach Zjednoczonych.

„Centryści, tradycyjni republikanie, zostali całkowicie wyparci. Trump przyciągał ludzi, z którymi tradycyjny republikanin w żadnym wypadku nie zgodziłby się być w tym samym szeregu przed 2000 rokiem – ludzi o złej reputacji biznesowej lub obywatelskiej, o poglądach radykalnych lub faszystowskich, dalekich od konserwatywnej polityki i ideologii”

– wyjaśnia Alwarowa i dodaje, że to właśnie ci ludzie uczestniczyli w ataku na Kapitol.

„Naprawdę myśleli, że ktoś ich oszukał, że demokracja w Ameryce została podeptana, a rząd został przechwycony przez spisek ciemnych sił. »Ich media« powtarzały to w kółko”

– twierdzi badaczka.

Niektórym obserwatorom tłum szturmujący Kapitol przypominał dobrze znane siedmioletnie nagrania z Ukrainy – z Krymu i Donbasu. Nawet hasła zostały przetłumaczone: „Kapitol Nasz!” – skandowali zwolennicy Trumpa.

PRZECZYTAJ:

„Zaangażowanie Rosji w szturm na Kapitol jest postrzegane jako akt państwowego terroryzmu” – Międzynarodowy Instytut Demokracji i Pomocy Wyborczej

ROSYJSKA WOJNA HYBRYDOWA PRZECIWKO ZACHODOWI

Moskwa podsyca kłótnie, nienawiść i zamieszki w krajach zachodnich. Kreml dokłada wszelkich starań, aby skłócić czarnoskórych i białych, republikanów i demokratów w USA, Europejczyków i Amerykanów, Polaków i Ukraińców, muzułmanów i chrześcijan, zwolenników tradycyjnych wartości i przedstawicieli LGBT, prawicę i lewicę, zwolenników w Polsce PiS-u i PO …

Rosyjskie trolle i agenci wpływów skupiają się na podsycaniu w państwach zachodnich konfliktów we wszystkich sferach: społecznej, politycznej, socjalnej, rasowej, etnicznej i religijnej. To jest wojna hybrydowa. Kreml prowadzi wojnę hybrydową przeciwko Zachodowi. Dopóki tego sobie nie uświadomimy, wszyscy będziemy marionetkami w rękach lalkarzy z Kremla, Łubianki i fabryki trolli z Olgino.

Włodzimierz Iszczuk

Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”

Autorka kilku książek poświęconych dezinformacji mówi, że to, co dzieje się obecnie w Ameryce, jest konsekwencją tego, że nikt nie zwrócił uwagi na procesy zachodzące wówczas na Ukrainie:

„W 2014 roku ukazał się tekst tzw. »Doktryny Gierasimowa«. W swoim artykule szef Sztabu [Generalnego Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej] mówił już o całkowitym przejściu do strategii wojny hybrydowej. W tym samym roku Rosjanie najechali Ukrainę. Nikt tego nie zauważył. W mediach społecznościowych przyjęliśmy nawet koncepcję, którą wymyślili Rosjanie, aby zapobiec międzynarodowej reakcji, że jest to „wojna domowa”. Wszystko to miało wyglądać na problem wewnętrzny Ukrainy”.

Według Alwarowej, celem rosyskiej wojny informacyjnej jest wpływanie na decyzje polityczne i wybory, i Rosji się to udaje. Publiczna część śledztwa prokuratora Roberta Muellera z 2019 roku wykazała, że ​​Rosjanie bezczelnie ingerowali w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku. Zintensyfikowali kampanię z pracownikami Cambridge Analytica i pracowników Trumpa, aby wyglądało na to, że była to opinia większości, kontynuuje Alwarowa.

„Jeśli spojrzysz teraz na Stany Zjednoczone, gdzie ludzie są gotowi bić się nawzajem i strzelać z powodu rzekomo sfałszowanych wyborów, zrozumiesz, co się stało”

– podsumowuje czesko-kanadyjska badaczka dezinformacji.

Przypomnijmy, generał Gierasimow w swym artykule „Siła nauki jest w przewidywaniu” przedstawił nową doktrynę wojskową, która polega bardziej na zakulisowym wpływaniu na społeczeństwo wroga niż na prowadzeniu otwartych działań zbrojnych pisze ekspert ds. polityki międzynarodowej Molly K. McKew dla Politico.

„Reguły wojny bardzo się zmieniły – dzielił się swą teorią rosyjski generał. – Wzrosła rola niewojskowych sposobów osiągnięcia celów politycznych i strategicznych, które w wielu przypadkach pod względem ich skuteczności znacznie przewyższają potęgę militarną (…) Takie działania uzupełniane są środkami wojskowymi o ukrytym charakterze”.

Celem konfrontacji jest według Gierasimowa osiągnięcie stanu permanentnego niepokoju i konfliktów wewnątrz atakowanego kraju.

Doktrynę generała ilustruje w praktyce to, co się stało w ostatnich latach na Ukrainie. Podczas protestów 2014 roku Kreml wspierał ekstremistów po obu stronach: zarówno siły prorosyjskie, jak i ukraińskich ultranacjonalistów, po to, by podsycić konflikt przed bezprawną aneksją Krymu i wojną na wschodzie kraju. Na dodatek prowadzona na dużą skalę wojna informacyjna wywołała stan dezinformacji, w którym nikt już nie jest pewien niczyich motywów i nikt nie jest do końca bohaterem – a więc powstało środowisko, nad którym Kreml może łatwo sprawować kontrolę.

„To wizja wojny partyzanckiej, z zaangażowaniem hakerów, mediów, biznesmenów, przecieków informacji, fałszywych wiadomości oraz z wykorzystaniem zwykłych i asymetrycznych środków militarnych – podkreśla Molly K. McKew. – Dzięki Internetowi i mediom społecznościowym możliwe stało się to, o czym radzieccy specjaliści od wojny psychologicznej mogli tylko marzyć – odziaływanie na politykę wewnętrzną wroga tylko za pomocą informacji. Doktryna Gierasimowa rozbudowuje nowe narzędzia, dzięki czemu metody niewojskowe nie tylko wspomagają działania militarne, ale stają się podstawowym sposobem osiągnięcia zwycięstwa. Same stają się działaniami wojennymi”.

Molly McKew

Ekspert w dziedzinie wojny informacyjnej. Konsultant ds. Polityki Zagranicznej i Strategii