„Manipulowanie mediami społecznościowymi stanowi nową granicę dla przeciwników, którzy chcą wpływać na wybory, spolaryzować opinię publiczną i śledzić dyskusje polityczne” – czytamy w raporcie NATO StratCom COE.

Z raportu wynika, że właściciele mediów społecznościowych wciąż nie radzą sobie z fake newsami. Eksperci NATO przebadali Facebooka, Instagrama, Twittera i YouTube.

StratCom wyprodukował 105 postów na opisanych platformach, sięgając po pomoc kilku firm świadczących usługi manipulowania w mediach społecznościowych. W efekcie zaledwie za 300 euro udało się otrzymać na fejkowe posty 3530 komentarzy, 25 750 lajków, 20 000 wyświetleń, a 5 100 osób polubiło fejkowe konta. StratCom zgłosił zarazem fejkowe konta administracjom portali, ale po trzech tygodniach od zgłoszenia – były nadal aktywne.

Badacze przy okazji testowania zdolności Facebooka, Instagrama, Twittera i YouTube stwierdzili, że na omawianych platformach niezliczone fejkowe konta, które, często płatnie, rozsiewają między innymi polityczną propagandę.

„Samoregulacja nie działa. Przemysł manipulacyjny rośnie z roku na rok. Nie ma żadnego sygnału świadczącego o tym, by rozprzestrzenianie w mediach społecznościowych manipulacji miało stać się istotnie droższe lub trudniejsze”

piszą eksperci.

Źrodło: StratComCOE.org, Fronda.pl

PRZECZYTAJ:

Jak rozpoznać ruskiego trolla?

Prorosyjska prawica. Pożyteczni idioci Putina podkopują polską państwowość

Wolność słowa czy wolność kłamstwa? Orientacja prorosyjska jest opcją zdrady

Rosyjskie manipulacje zakłamujące rzeczywistość w polskojęzycznych sieciach społecznościowych nabrały charakteru prawdziwej histerii.

„Kremlowska armia trolli” atakuje polską sieć. Marionetki Kremla do utraty tchu wybielają Putina i jego agresywną politykę. „Rosja nie zagraża. Rosja jest zagrożona. Jest nieustanna agresja NATO przeciwko Rosji” – taką retorykę słyszymy na co dzień z ust polityków, politologów, ekspertów i dziennikarzy zjednoczonych wspólnym celem: rehabilitacją agresywnej polityki Kremla.

Oprócz tego, zauważyłem, że kiedy rosyjscy trolle i pożyteczni idioci słyszą o potępianiu nieodpowiednich lub zbrodniczych działań Rosji, to w celu odwrócenia uwagi i zmiany tematu rozmowy zaczynają krzyczeć o Ukrainie (UPAdlinie), USA i Izraelu (USraelu)… Odwracają kota ogonem… I kłamią, kłamią, kłamią… Mówią, że jest to wolność słowa i swoboda sumienia!

Wolność słowa czy wolność kłamstwa i oszustwa?

Podstęp, fortel, manipulacja i oszczerstwo nie są wolnością słowa, lecz skutecznymi narzędziami bezwstydnej i bezczelnej rosyjskiej propagandy. Fake news to stały element rosyjskiej wojny informacyjnej, skierowanej przeciwko krajom UE i NATO.

Ciekawe, jaki jest budżet rosyjskiej wojny informacyjnej przeciwko Polsce? Ogromna fala rosyjskiej narracji w polskiej przestrzeni informacyjnej świadczy o tym, że Moskwa lekką ręką wydaje olbrzymie środki na wojnę w polskim Internecie. Ma to fatalny wpływ na opinię publiczną i stanowi poważne zagrożenie dla informacyjnego bezpieczeństwa i polskiego interesu narodowego.

Nie trzeba się łudzić, to jest wojna… Wojna hybrydowa…

Włodzimierz Iszczuk

Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”