„Polska od lat jest na celowniku Rosji, która wykorzystuje propagandę i dezinformację przeciwko RP. Kreml realizuje różne działania, których mianownikiem jest uderzenie w podstawowe prawo Polaków do własnej państwowości i bezpieczeństwa” – napisał na Twitterze Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
Polska od lat jest na celowniku Rosji, która wykorzystuje propagandę i dezinformację przeciwko RP. Kreml realizuje różne działania, których mianownikiem jest uderzenie w podstawowe prawo Polaków do własnej państwowości i bezpieczeństwa.
1/2— Stanisław Żaryn (@StZaryn) June 19, 2022
„Rosja próbuje przekonać odbiorców – rosyjskie społeczeństwo, a także Zachód, że Polska nie ma prawa do podmiotowości, nie powinna być traktowana poważnie przez sojuszników i powinna stanowić „szarą strefę” bezpieczeństwa między NATO i Rosją”
– podkreślił.
Rosja próbuje przekonać odbiorców – rosyjskie społeczeństwo, a także Zachód, że Polska nie ma prawa do podmiotowości, nie powinna być traktowana poważnie przez sojuszników i powinna stanowić „szarą strefę” bezpieczeństwa między NATO i Rosją.
2/2— Stanisław Żaryn (@StZaryn) June 19, 2022
PRZECZYTAJ:
PUTIN PROBUJE WSKRZESIĆ STALINOWSKĄ STREFĘ WPŁYWÓW W EUROPIE
Opętany ideą wskrzeszenia ponurego rosyjskiego imperium zła, gospodarz Kremla z maniakalnym uporem usiłuje odbudować stalinowską strefę wpływów w Europie.
W ultimatum o tzw. „gwarancjach bezpieczeństwa” (w rzeczywistości o strefach wpływów) – opublikowanym przez rosyjskie MSZ, a przygotowanym na polecenie szalonego Putina – myślą przewodnią jest fałszywe stwierdzenie, że rzekomo 30 lat temu, podczas zjednoczenia Niemiec, sekretarz stanu USA James Baker obiecał nie rozszerzać NATO na Wschód, oszukał Moskwę.
Pomimo tego, że pierwszy i ostatni prezydent ZSRS Michaił Gorbaczow zaprzeczył temu rażącemu kłamstwu, Putin nie wstydzi się rozpowszechniać tej dezinformacji.
Nic dziwnego, że kiedyś dwudziesty szósty prezydent Stanów Zjednoczonych Theodore Roosevelt oburzał się bezwstydnością Rosjan, mówiąc: „nie mogę zrozumieć charakteru rosyjskiego. Rosjanin kłamie, patrząc w twoje oczy, i wiedząc, że widzisz to kłamstwo, on wcale się nie wstydzi. Wydaje mi się, że Rosjanin w ogóle nie wie, co to wstyd”.
Putin nie wie, czym jest wstyd i nadal bezczelnie powtarza jawne kłamstwa jako argument w geopolitycznym negocjacjach ze Stanami Zjednoczonymi.
Opętany ideą wskrzeszenia ponurego rosyjskiego imperium zła, gospodarz Kremla z maniakalnym uporem usiłuje odbudować stalinowską strefę wpływów w Europie. Dlatego chce zakwestionować kolejne etapy rozszerzenia NATO na Wschód, po których Moskwa nie mogłaby już destabilizować i wzniecać otwartych konfliktów zbrojnych w Polsce, Czechach, Słowacji, krajach bałtyckich i na wschodnich Bałkanach. Jednocześnie we wszystkich krajach sąsiednich (Mołdawia, Gruzja, Azerbejdżan i Ukraina), które nie przystąpiły do NATO, rosyjskie służby specjalne rozpętały krwawe wojny. Putin marzy o rozpaleniu podobnych konfliktów w państwach byłego Układu Warszawskiego, ponieważ przez 200 lat Rosja panowała w Europie Środkowo-Wschodniej za pomocą zasady „dziel i rządź”.
Niepodległa Ukraina uniemożliwia Putinowi realizację tego szalonego pomysłu.
„Bez Ukrainy Rosja przestaje być imperium euroazjatyckim. […] Jeżeli jednak Moskwa ponownie zdobędzie władzę nad Ukrainą, wraz z pięćdziesięcioma dwoma milionami jej obywateli [1 lipca 2020 r. ludność Ukrainy liczyła 43,733 mln osób], ogromnymi bogactwami naturalnymi oraz dostępem do Morza Czarnego, automatycznie odzyska możliwość stania się potężnym imperium spinającym Europę i Azję. Utrata niepodległości przez Ukrainę miałaby natychmiastowe konsekwencje dla Europy Środkowej, przekształcając Polskę w sworzeń geopolityczny na wschodniej granicy zjednoczonej Europy” – pisał w swoim czasie Zbigniew Brzeziński, znakomity amerykański geostrateg i dyplomata, mający polskie korzenie.
Putin ma obsesję na punkcie Ukrainy, ponieważ zdaje sobie sprawę, że bez Ukrainy nie potrafi zdestabilizować Europy Środkowo-Wschodniej i odbudować imperium rosyjskiego. Dlatego z pełną odpowiedzialnością i bez najmniejszej przesady można stwierdzić, że obecnie na Ukrainie decydują się losy Europy i całej cywilizacji zachodniej.
Jednak Ukraina jest tylko pośrednim etapem putinowskiej agresji. To dopiero pierwszy kraj, który stanął na drodze raszystów i przeciwstawia się ekspansji zła. Apetyty bandy kremlowskich maniaków nie ograniczają się do Ukrainy, w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej słychać już głosy o potrzebie tzw. „denazyfikacji” Polski. Dlatego proponuję postrzegać ten tekst jako uniwersalny manifest rosyjskiego nazizmu, który prędzej czy później może być zastosowany do wszystkich narodów byłej stalinowskiej strefy wpływów w Europie.
Z punktu widzenia krwawej bandy kremlowskich maniaków każdy człowiek honoru, który broni niepodległości i integralności swojej ojczyzny, każdy obywatel przestrzegający prawa, który sprzeciwia się realizacji zbrodniczej i agresywnej polityki Kremla, zostaje uznany za „nazistę”. Taką fałszywą etykietkę raszyści nakładają na każdą przyzwoitą osobę, która walczy o honor, godność, wolność i demokrację, na każdego, kto powstrzymuje ich przed realizacją nikczemnych, antyludzkich planów i projektów geopolitycznych.
Każdy przestrzegający prawa obywatel, lojalny wobec swojego państwa i narodu; każdy człowiek, który szanuje niezależność i integralność terytorialną swojego ukochanego kraju; każdy kto może oprzeć się realizacji agresywnej i grabieżczej polityki Moskwy w Europie, jest „nazistą” w oczach Putina i zbrodniczego klanu KGB, który od początku XXI wieku rządzi Rosją. Innymi słowy każdy polski, ukraiński, litewski obywatel, który pozostaje lojalny wobec swojego kraju, w oczach bandy kremlowskich maniaków jest wrogiem, którego koniecznie trzeba oczernić i odczłowieczyć, a następnie fizycznie zlikwidować lub uwięzić w obozach koncentracyjnych.
W tym stwierdzeniu nie ma najmniejszej przesady. O istnieniu takiego planu świadczą liczne odtajnione dane ukraińskiej i zachodnich agencji wywiadu, a także nagminne wypowiedzi samych rosyjskich strategów, polityków oraz wielokrotne publikacje kremlowskich propagandystów, którzy ostatnio zaczęli już siać histerię na temat konieczności „denazyfikacji” Polski. I to nie przypadek. Rzeczywiście, w ultimatum, jakie rosyjski MSZ w grudniu ubiegłego roku wysunęło do USA i NATO, pojawia się żądanie rozbrojenia krajów Europy Środkowo-Wschodniej, czyli przywrócenia Moskwie stalinowskiej strefy wpływów na Starym Kontynencie.
Putin marzy o wskrzeszeniu Imperium Rosyjskiego w granicacj z 1914 r. Władimir Żyrinowski, nadworny błazen Putina, w przededniu wyborów prezydenckich w 2018 roku powiedział: „Obywatele wybierają najwyższego władcę rosyjskiego świata. Świata, którego granic jeszcze nie wyznaczyliśmy”. Wcześniej, podczas wystąpienia przed rosyjskimi nacjonalistami na prorządowej manifestacji w Moskwie, oświadczył: „Trzeba domagać się, aby po rosyjsku mówiła nie tylko Ukraina, ale też Polska i Rumunia”. Z kolei czołowy rosyjski geopolityk Aleksander Dugin z maniakalnym uporem powtarza, że „Na kontynencie euroazjatyckim dla Polski nie ma miejsca”.
I gdyby nie Rewolucja Godności i zaciekła walka Ukraińców o wolność i niepodległość podczas zakrojonej na wielką skalę rosyjskiej agresji na Ukrainę, Putin już dawno napisałby artykuł pod warunkowym tytułem „Kurica nie ptica, Polsza nie zagranica. O słowiańskiej jedności Rosjan i mieszkańców rosyjskiego Kraju Nadwiślańskiego” ze wszystkimi wynikającymi z tego faktu konsekwencjami…
Tak, niestety, obecnie, szczególnie po 24.02.2022 tygodnik SND (?!) „Myśl Polska„ zszedł na psy… ruskie psy i lewiznę niczym jak sputnik, kreml, Putin, Konfederacja, „NCz!„, JKM, G. Braun, S. Michalkiewicz etc.
A jeszcze w latach 90-tych „MP„ była ciekawa: autorzy, texty, problemy, polskość, patriotyzm, idee…
Do piekła?!