Upadek Ameryki pozostawiającej Afganistan w chaosie jest podobny do upadku Wielkiej Brytanii sto lat temu, pisze na łamach The Economist Niall Ferguson. Może to wywołać szerszy konflikt, ostrzega znany historyk.

Ludzkość stanie w obliczu zakrojonej na wielką skalę wojny, jeśli Stany Zjednoczone stracą swoją pozycję dominacji nad światem, twierdzi Ferguson.

Autor artykułu porównuje obecną sytuację w Stanach Zjednoczonych z sytuacją w której znalazła się Wielka Brytania w pierwszej połowie XX wieku na tle kryzysu w Afganistanie i stagnacji gospodarki amerykańskiej. Ferguson wskazuje, że Stany Zjednoczone nie mają tylu kolonii, co Wielka Brytania, chociaż rozmieściły swoje wojska w ponad 150 krajach. Teraz odmowa obecności wojskowej w innych krajach będzie postrzegana jako „porażka” Ameryki i jej odejście od dominacji nad światem.

Ponadto Stany Zjednoczone mają poważnego konkurenta w obliczu Chin, których wpływy stale rosną. Jeśli równowaga w Azji Wschodniej zmieni się, Pekin i Waszyngton mogą wejść w konfrontację militarną, aby kontrolować Tajwan, czytamy w artykule.

Wreszcie zagrożenia pochodzą z Rosji, Iranu i Korei Północnej – krajów z „autorytarnymi reżimami”.

W przypadku upadku amerykańskiej dominacji historyk przepowiada ponure perspektywy dla całej ludzkości.

Jagiellonia.org

PRZECZYTAJ:

To jest wojna! Propaganda antyamerykańska jest częścią wojny informacyjnej przeciwko Polsce

KOMENTARZ REDAKCJI

W drugiej połowie XX wieku Rosja dążyła do przejęcia kontroli nad całym kontynentem eurazjatyckim. Innymi słowy parła ku światowej dominacji. Konflikty na peryferiach Eurazji (Wietnam, Korea, Afganistan) świadczą o tym, że gdyby nie starania Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników w rejonach Oceanu Atlantyckiego i Spokojnego, Moskwa mogłaby ten cel osiągnąć. Jeśliby udało jej się ten ponury scenariusz zrealizować, świat byłby zupełnie inny.

Kreml wściekle nienawidzi Ameryki, która po II wojnie światowej nie pozwoliła stalinowcom podbić całej Europy, stała się lokomotywą NATO i nadal jest gwarantem wolności i suwerenności narodów europejskich. Właśnie dlatego Rosjanie tak namiętnie wspierają nastroje antyamerykańskie na całej kuli ziemskiej.

Zaraz po II wojnie światowej Kreml opracowywał plan zajęcia całej Europy. Stalinowcy mieli nadzieję, że wkrótce będą mogli obmyć buty w wodach Atlantyku. Lecz NATO na czele z USA nie pozwoliły Moskwie opanować bezbronnej powojennej Europy.

Klęska w zimnej wojnie zawiesiła rosyjską ekspansję na Zachód. Właśnie dlatego pułkownik KGB Władimir Putin uważa rozpad Związku Sowieckiego za „największą katastrofę geopolityczną XX wieku”. Przez 25 lat od upadku komunistycznego imperium spadkobiercy KGB w Rosji przygotowywali się do zemsty na znienawidzonych Stanach Zjednoczonych.

Wojna Kremla przeciwko Zachodowi trwa w najlepsze. Moskwa kontynuowała tajną wojnę przeciwko Zachodowi. Udział w globalnej gospodarce stworzył Rosji możliwość psucia Europy od wewnątrz. Czekiści dokładali wszelkich starań, żeby Europa stała się bezzębna, bierna i ospała. Korzystając z zachodniej otwartości, Gazprom przekupił całą grupę czołowych ekspertów, przedsiębiorców i polityków europejskich.

Moskwa chce obalić światowy porządek i gwałci wszelkie normy prawa międzynarodowego. Agresja wobec Ukrainy to przede wszystkim wojna barbarzyńskiego, eurazjatyckiego despotyzmu przeciwko całej cywilizacji europejskiej. W Donbasie Putin walczy nie przeciwko Ukrainie, lecz przeciwko całej Europie. To wojna cywilizacyjna. Wojna egzystencjalna. Wojna z europejskimi i polskimi wartościami. Wojna przeciwko godności i wolności. Jeśli światowa społeczność nie potrafi powstrzymać Putina na Ukrainie, to w perspektywie krótkoterminowej wojna hybrydowa zapuka do drzwi wszystkich Europejczyków. W pierwszej kolejności dotyczy to Polaków i narodów bałtyckich. Kreml przygotowuje wojsko do wielkiej wojny. Dziś jest to oczywiste jak nigdy dotąd.

Putin zrzucił maskę demokraty. Już nie ukrywa swoich agresywnych planów i otwarcie, wprost przed kamerami telewizji Russia Today, wyraża oburzenie najmniejszymi próbami ukrócenia rosyjskiej agresji. Strasznie go irytuje pragnienie bloku euroatlantyckiego „zachowania ładu międzynarodowego, stworzonego w ostatnich dekadach po upadku Związku Sowieckiego”. Gospodarz Kremla otwarcie deklaruje, że „Rosja nigdy się nie zgodzi z istniejącym porządkiem świata”.

Kremlowskiego dyktatora drażni sam fakt, że ktoś uniemożliwia rosyjską ekspansję na Zachód. Mówi o tym otwarcie. Na przykład 26 stycznia 2015 roku na spotkaniu ze studentami w Sankt Petersburgu stwierdził, że ukraińska armia jest „legionem NATO”, który stara się „geopolitycznie powstrzymać Rosję”. Freudowska pomyłka w wypowiedzi Putina wyraźnie wskazuje na jego intencje i plany. Oburzenie faktem, że ktoś stara się „geopolitycznie powstrzymać Rosję”, świadczy o tym, że Moskwa szykuje się do ekspansji w kierunku zachodnim, że celem Kremla jest pełzająca agresja w Europie. Ów cel dla rosyjskiego lidera jest na tyle oczywisty, że otwarcie wyraża poirytowanie faktem, iż suwerenne państwa NATO i USA przeszkadzają Rosji we wdrożeniu agresywnej polityki. Putin mówił o geopolitycznym powstrzymaniu Rosji, tak jakby nie zdawał sobie sprawy z absurdalności swoich roszczeń. W jego rozumieniu agresywna, ekspansjonistyczna polityka Rosji jest normą. Strasznie go irytują wszelkie próby powstrzymania rosyjskiej ekspansji.

Kreml dojrzał do konfliktu globalnego i grozi NATO wojną. Liczy, że państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego, obawiając się ataku nuklearnego, nie odważą się przeciwstawić rosyjskiej agresji w Europie Środkowo-Wschodniej.

Agresywna polityka Rosji doprowadziła świat na skraj przepaści. Moskwa z maniakalnym uporem stara się zburzyć powojenny system globalnego bezpieczeństwa, podważyć jedność bloku euroatlantyckiego, odzyskać kontrolę nad krajami byłego obozu socjalistycznego i realizować strategię podboju Europy. Jeden z najbliższych współpracowników Putina, sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew 2 stycznia 2016 roku w wywiadzie udzielonym „Gazecie Rosyjskiej” zagroził: „Doprowadzimy do wojny w Europie Środkowo-Wschodniej”. Oświadczył też, że wojska rosyjskie przeprowadzą inwazję na państwa bałtyckie. „Zajmiemy je całkowicie, szybko i bez żadnych strat” – zapowiedział.

Gdyby nie rewolucja godności i zacięty opór Ukraińców w Donbasie, »uprzejme zielone ludziki« w najbliższej przyszłości pojawiłyby się na ulicach miast Europy Środkowo-Wschodniej. Na wschodzie Ukrainy trwa wojna o przyszłość cywilizacji europejskiej.

Jagiellonia.org

ZOBACZ TAKŻE:

Dugin: Rosyjski car powinien stać się carem ogólnoeuropejskim [WIDEO]

Europa na celowniku Kremla

Orientacja prorosyjska jest opcją zdrady

Prorosyjska prawica

Putin marzy o wskrzeszeniu Imperium Rosyjskiego w granicach z 1914 roku

Nowy pakt Ribbentrop-Mołotow?

Rzym nasz! Kreml usiłuje uzasadnić swoje roszczenia do dziedzictwa cywilizacji europejskiej

Trzecie Imperium