WPŁYW INTERWENCJI W KAZACHSTANIE NA JEJ DALSZE LOSY
Rosyjska polityka w przestrzeni środkowoazjatyckiej jest obecnie determinowana przez trzy zasadnicze czynniki. Są nimi:
- Przejęcie przez Talibów Afganistanu i ich oddziaływanie (polityczne, gospodarcze i potencjalnie ideologiczne) na Azję Centralną i tamtejszych Muzułmanów.
- Wpływ Pekinu a jednocześnie rosnący opór czy nawet wrogość (oddolna i społeczna) względem Chin.
- Konfliktowa natura relacji między krajami regionu.
Azja Centralna jest obszarem paradoksalnym. Wydawałoby się, że z oczywistych przyczyn (położenie między kilkoma mocarstwami lub aspirującymi do tego miana krajami) powinna stanowić niejako polityczną całość. W końcu są to też wszystko narody bliskie sobie kulturowo, historycznie, językowo i etnicznie (poza Tadżykistanem oczywiście). Państwa te powinny budować silne więzi, mechanizmy integracyjne, wypracowywać wspólną politykę zagraniczną, mającą przede wszystkim stanowić zaporę przed zewnętrznym (czyt. głównie rosyjskim) wpływem.
Państwa te wybrały jednak częściej ścieżkę samoizolacji (szczególnie w przypadku Turkmenistanu) i wzajemnej wrogości. I nie są to wcale czasy zamierzchłe. Ostatni konflikt graniczny miał miejsce w 2021 r. między Tadżykistanem a Kirgizją; w kwietniu w wyniku starć zginęło po obu stronach około 50 osób. Przez ostatnią dekadę wydarzeń tego typu, choć nie tak kosztownych, było, jak donoszą źródła, około 150. Rosja odgrywała zawsze w nich dwuznaczną rolę: z jednej strony występując jako niemal patriarchalny rozjemca, pod płaszczem OUBZ, z drugiej dozbrajają poszczególne strony. W listopadzie 2021 r. władze Kirgizji i Rosoboronexportu podpisały umowę obejmującą dostawę wojskowych dronów i helikopterów. Będą one wykorzystywane głównie do obrony granic.
TROCHĘ HISTORII
Oddalanie się Azji Centralnej od Kremla następowało czasami gwałtownie, czasami bardziej spokojnie lecz i nierównomiernie. Początek tego procesu to oczywiście lata 90. choć można tu się cofnąć i do poprzedniej dekady, gdy lokalni sekretarze partii komunistycznej nie okazywali się entuzjastami polityki reform i otwarcie proponowanej przez Gorbaczowa. Większość wolała bardziej zasadniczą linię marksizmu-leninizmu. Co jednak nie przeszkadzało im w następnych latach przybierać póz nacjonalistycznych. Osłabiona i zajęta sobą Rosja czasów Jelcyna nie była zwyczajnie wstanie odgrywać roli opiekuna nad gromadą nowych, niepodległych państw. Nawet wczesne lata Władimira Putina, którego prezydentura była niejako wsteczną ewolucją, upodobniającą Rosję do Azji Centralnej i jej satrapii, nie były czasem zbyt triumfalnym dla imperialnej polityki Moskwy.
Każdy z krajów nawiązał więc własne, indywidualne relacje z Moskwą. Kazachstan z racji bliskości geograficznej i sytuacji narodowej wybrał rolę młodszego brata, przy okazji starając się być pomostem między Kremlem a Pekinem. Uzbekistan i Turkmenistan starały się zachować dystans, czasami irytując Rosję zbyt zażyłymi stosunkami z USA. Głównie wybierając jednak izolacjonizm i kultywowanie lokalnej odmiany neostalinowskiego systemu władzy.
Romans polityczno-militarny z Waszyngtonem przeżyła też Kirgizja, lecz po kilku rewolucjach, pozostając trwale ekonomicznie uzależniona od Rosji, stała się najwierniejszym sojusznikiem Moskwy. Tadżykistan, nie mniej od sąsiada z północy, uzależniony od Rosji ekonomicznie (prawie 30% PKB obu krajów pochodzi z pieniędzy przysyłanych przez ich obywateli pracujących w Federacji Rosyjskiej) jak i militarnie, to głównie kraj eksperymentujący z różnymi modelami kleptokracji.
DEKADA (NIE)POWROTU
Pierwszym poważnym wydarzeniem znamionującym powrót Rosji do Azji Centralnej była kirgiska rewolucja 2010 r, którą można określić jako odwrócony majdan, gdzie sterowane przez Rosję „organizacje pozarządowe” i media rosyjskojęzyczne przyczyniły się do zmiany władzy. Za paradoks może uchodzić to, że efektem przewrotu było ustanowienie systemu w miarę demokratycznego, lecz – co najważniejsze z perspektywy Kremla, słabego i uzależnionego od Rosji, a więc łatwego do manipulowania.
Widać to choćby teraz, gdy siły kirgiskie, jakby nie było demokratycznego państwa, uczestniczą w tłumieniu… pro-demokratycznych protestów skierowanych przeciwko brutalnemu reżimowi, z jakim Kirgizi mieli do czynienia u siebie przed 2010 r. Nie mniej kompromitujący jest udział sił ormiańskich, pamiętać przecież trzeba, że kilka lat temu Ormianie sami przeprowadzili u siebie rewolucję celem obalenia autorytarnego rządu. Dziś także i oni u boku Rosji i Białorusi dzielnie walką z „terrorystami”.
Kolejne lata nie były jednak dla Rosji i jej wpływów owocne. Ostatnia dekada raczej upływała pod znakiem osłabiania znaczenia Kremla, zajętego zwalczaniem junt faszystowskich na Ukrainie i ekspansją gazową w Europie.
EUROAZJATYCKA UNIA GOSPODARCZA
Z ważniejszych osiągnięć należy wymienić przekształcenie w 2014 r. regionalnych porozumień gospodarczych i celnych w nową Euroazjatycką Unię Gospodarczą, lecz był to raczej pokaz słabości niż siły. Do EUG weszły Kazachstan i Białoruś (i tak gospodarczo powiązane z Rosją), a z czasem nic niewnoszące gospodarczo Armenia i Kirgizja.
Dopiero od 2020 r. mówi się o wstąpieniu do tej organizacji Uzbekistanu (najludniejszego kraju regionu), kiedy to Taszkent uzyskał status obserwatora Unii. Lecz to głównie obawy polityczne, pomimo silnego lobbingu, także w najbliższym otoczeniu prezydenta Mirzijojewa, trzymają Uzbeków poza EUG. Rosja wabi potencjalnymi zyskami ekonomicznymi, Taszkent martwią jednak koszty ukryte, jak osłabienie suwerenności i wciągnięcie w orbitę polityki Kremla.
Państwo od kilku lat pod przywództwem Mirzijojewa przechodzi powolne ale jednak przemiany, nawet jeśli nie w kierunku kraju demokratycznego (ostatnie wybory pokazały, że do tego daleko) to przynajmniej przewidywalnego i transparentnego. Wedle Carnegie Moscow Centre w kraju w ciągu ostatnich trzech lat miało miejsce 250 większych i mniejszych protestów, na które władza przyzwalała; rośnie wolność mediów.
Wejście jednak w obręb ścisłej polityki rosyjskiej, a obecny prezydent Uzbekistanu wydaje się od lat nad tym pracować, mogą tempo przemian zastopować. Mirzijojew stara się reformować kraj jednak tak, aby „pryncypia” nie zostały naruszone. Dobre i bliskie relacje z Moskwą, mogą być gwarantem dla niego, że gdyby reformy wymknęły się spod kontroli, to Rosja, tak jak teraz w Kazachstanie, pospieszy z pomocą. Stąd też Taszkent bardzo uważnie obserwuje wydarzenia w Ałma-Acie. W lutym ma dojść do spotkania prezydentów Rosji i Uzbekistanu, na szczycie tym mogą zapaść dalekosiężne decyzje.
CHINY
Jednak poprzednia dekada to przede wszystkim wzrastający napór Chin. Dotychczas były to wielkie inwestycje w infrastrukturę (w tym gazową), dziś coraz mocniej w lokalny przemysł, który tym samym staje się uzależniony od chińskich technologii. Powoli Chiny pojawiają się też w regionie jako siła militarna. Lecz szczęśliwie dla Kreml obecność Pekinu w Azji Centralnej budzi też spore kontrowersje. W całym regionie odnotowano w ostatnich latach liczne, na pewno było ich kilkadziesiąt, protesty przeciw Chinom. Dotyczą one tak negatywnie ocenianej ekspansji ekonomicznej jak i sprawy Ujgurów, prześladowanych przez komunistyczne władze.
Władze krajów Azji Centralnej robiące z Państwem Środka różnorodne interesy starają się zazwyczaj sprawę ignorować, w ostateczności antychińskie wystąpienia tłumić. Chiny to nie tylko dominujący nad lokalnym rynkiem gigant, lecz również hojny bankier, odpowiedzialny także za korumpowanie lokalnych elit. Protesty przeciw Chinom mają więc też wydźwięk wewnętrzny, antysystemowy. Rosja może się takich wystąpień obawiać, jak miało to miejsce na Białorusi czy w Kazachstanie, lecz jak pokazał także przykład Kirgizji, odpowiednio ukierunkowane mogą być dla Kremla korzystne.
SZCZĘŚCIE W NIESZCZĘŚCIU
Trzecim czynnikiem, który poważnie wpłynie na politykę Rosji w regionie to przewrót w Afganistanie. Zagrożenie jakie stanowią Talibowie może przybrać formę eksportu islamistycznej ideologii, jak i destabilizacji i masowej imigracji, gdyby wojna w Afganistanie weszła w nową fazę: walki z islamskim państwem ludności tadżyckiej i innych sił nacjonalistycznych jak miało to miejsce 20 lat temu. Przy radykalizacji islamu w samej Azji Centralnej, Talibowie mogą stanowić czynnik zapalający nawet bez jasko wyrażonej intencji ze strony nowych władz w Kabulu. Jednocześnie Kreml chętnie przybiera pozę obrońcy przed radykalnym islamem, którego znaczenie może być także świadomie przeceniane, gdyż dostarcza on wygody pretekst do zwiększenia presji na kraje Azji Centralnej.
Wynika stąd rzecz nieco zaskakująca. W interesie Kremla nie jest wcale uspokojenie regionu, lecz raczej utrzymywanie go w stałym napięciu. Nie stabilizacja poszczególnych krajów, nawet jako na wpół autorytarnych (choć w jakimś stopniu przewidywalnych), lecz ich wewnętrzne w poprzek społeczeństwa, rozbicie.
Sprzyjające dla tej polityki warunki to: zagrożenie islamskie lub nacjonalistyczne (owocujące walkami między poszczególnymi państwami), dwuznaczna obecność Chin, a nawet gwałtowne wybuchy społecznego niezadowolenia, lecz bez jednoznacznego ukierunkowania, poza „gniewem ludu” jak da się obserwować dziś w Kazachstanie lub w 2020 r. w Kirgizji, gdzie nowe, porewolucyjne władze (była to trzecia rewolucja w ciągu 16 lat), pod wodzą prezydenta Sadyra Dżaparowa, powróciły szybko na tory poprzednika. Różnica chyba jest tylko taka, że Dżaparow jest w równym stopniu powiązany tak z Pekinem jak i Moskwą.
Biorą więc pod analizę ten szeroki geopolityczny krajobraz należy założyć, że interwencja w Kazachstanie przyniesie Kremlowi raczej zyski niż straty. Jeśli sami Kazachowie nie przeszkodzą w tych planach, a doniesienia medialne sugerują „uspokojenie”, to Rosji udało się przede wszystkim wzmocnić po raz kolejny (po udziale w Karabachu) znaczenie, przede wszystkim polityczne, Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Rosja pokazała, że posiada powiązanych z nią sojuszników, gotowych stawić się na jej rozkaz. Geograficznie nie jest to obszar zbyt znaczny, obejmuje tylko wybrane, wierne, republiki byłego ZSRR. Lecz najbliższe lata mogą pozwolić Kremlowi przyłączyć do tego bloku kolejne kraje. Jak wspomniałem następuje powolne integrowanie Uzbekistanu. Teraz ekonomiczne, potem wojskowe i polityczne. W niedalekiej przyszłości poważnemu testowi będzie poddana Gruzja, której stosunki z Zachodem stają się coraz trudniejsze.
CARAT DLA ROSJAN (I TYLKO DLA NICH)
Co pcha Rosję do tego typu polityki? Poza oczywistym celem jakim jest zwiększenie strefy wpływów (w Azji Centralnej to też kwestia kontroli eksportu gazem i ropą, nad czym Rosja przez ostatnie lata straciła kontrolę), zablokowanie Chin (i potencjalnie innych, Indii i Turcji) przed dominacją nad tym terenem, Kreml kieruje się również przesłankami ideologicznymi. Nie jest to jednak dawny „internacjonalizm”, lecz mieszaka postsowieckiego (etno)nacjonalizmu, z jakimiś echami dawnego caratu (stąd elementy prawosławne, słowinofilstwo, Dugin i tym podobne).
Jest to o tyle ważne, że Rosja (bardziej jako Państwo Narodu Rosyjskiego niż nawet Federacja Rosyjska wielu nacji) nie będzie posiadała żadnej realnej propozycji dla narodów Azji Centralnej, których przedstawiciele, gdy przybywają do samej Rosji, są z ledwością tolerowani. Los Kirgizów i Tadżyków. Nie przekształci się ona na powrót w wielonarodową ojczyznę wielu narodów. W samej Rosji nie ustają wżenia narodowe. Z kolei mniejszość rosyjska i rosyjskojęzyczna w krajach środkowoazjatyckich jest używana przez Moskwę jako broń i pretekst do interwencji (głównie, choć nie zawsze, dyplomatycznych).
Jedyna oferta jaką Kreml ma jest skierowana do elit politycznych w autorytarnych krajach, z której jak widać na przykładzie Kazachstanu chętnie korzystają. Elity te jednak coraz bardziej znajdują się między Rosją a własnymi społeczeństwami, dla których to społeczeństw teoretycznie ich własne elity są niejako wykonawcami woli/oczekiwań Moskwy. Końcowym efekt może być tylko wybuch społeczny, którego już nie uda się zgnieść. Dla Kremla jednak nie wydaje się to problemem. Jak stwierdziłem jego polityka to polityka utrzymania napięcia a nie jego łagodzenia.
Łazarz Grajczyński
PRZECZYTAJ:
Likwidacja Stowarzyszenia „Memoriał”, czyli wolność słowa po rosyjsku
Ostatnie komentarze