W ostatnim tygodniu doszło w Rosji do masowych manifestacji, brutalnie stłumionych przez władze. Powodem były protesty wobec polityki Kremla ograniczającej udział niezależnych kandydatów w wyborach lokalnych. Według redakcji „Wall Street Journal” to objaw słabości Władimira Putina.

Amerykańscy dziennikarze zauważają, że ​​niezadowolenie z reżimu Putina zawsze było najsilniejsze w dużych miastach Rosji. Jednak w ciągu ostatniego roku nawet regiony, które tradycyjnie wspierały Putina, odwróciły się od niego z powodu złego stanu rosyjskiej gospodarki. W ciągu ostatnich pięciu lat dochody Rosjan spadły. Władze podniosły też wiek emerytalny. W tym roku PKB Rosji wzrośnie tylko nieco ponad 1%. W związku z tym istnieje ryzyko, że rosyjski prezydent, aby odwrócić uwagę od problemów wewnętrznych, może rozpętać nową wojnę, np. w krajach bałtyckich lub eskalować konflikt przeciwko Ukrainie. „Wall Street Journal” przypomina, że po rozpętaniu wojen z Gruzją i Ukrainą jego popularność sięgnęła 90%.

Przy czym, amerykańscy dziennikarze zwracają uwagę na to, że niektóre kręgi w USA i Europie tracą cierpliwość do utrzymywania kursu trzymania Rosji w izolacji. Może to również skłonić Putina do bardziej agresywnego działania. Dlatego Zachód nie powinien ulegać takiej presji i twardo komunikować Rosji, że każda jej eskalacja napięcia zagranicą spotka się z silnym oporem i doprowadzi do nowych bolesnych sankcji.

Źrodło: wsj.com, tłum. Kresy24.pl

PRZECZYTAJ:

Rosja tworzy nowy pułk czołgów w ramach największej armii ogólnowojskowej w pobliżu Bramy Smoleńskiej

Rosja wchłonie Białoruś, by uczynić ją trampoliną do inwazji na Polskę i państwa bałtyckie?

Od klęski w zimnej wojnie Kreml nie może się pogodzić z utratą kontroli nad krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Od 20 lat przygotowuje się do rewanżu. W 2007 roku w trakcie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Putin po raz pierwszy publicznie ogłosił swoje szalone plany neoimperialne. W sierpniu 2008 roku Rosja dokonała agresji wojskowej przeciwko Gruzji. Zaraz po tym skupiła się na ukrytej wojnie przeciwko Ukrainie − zainstalowała na kluczowych stanowiskach w tym państwie swoich agentów, a podczas rewolucji godności w 2014 roku zdecydowała się na bezpośrednią inwazję, zaanektowała Krym i południowo-wschodnią część Donbasu. Po Gruzji i Ukrainie nadszedł czas na Białoruś…

Dla Putina Białoruś jest kluczowym obszarem strategicznym i kluczem do Europy Środkowo-Wschodniej – przypomniał Konstantyn Maszowiec, ukraiński analityk wojskowy i koordynator grupy „Sprzeciw Informacyjny”. „Mówiąc prościej, zgodnie z teorią sztuki wojennej jest to Schwerpunkt teatru wojny w całej Europie Wschodniej” – zaznaczył w swoim wpisie na Facebooku.

Warto przypomnieć, że Schwerpunkt to w strategii wojskowej główny ośrodek ataku.

Białoruś jest idealnym przyczółkiem do uderzenia na Polskę, Litwę i pozostałe kraje bałtyckie oraz Ukrainę. Innymi słowy jest kluczowym bastionem w wojnie Kremla przeciwko państwom istniejącym współcześnie na terenach byłej Rzeczpospolitej Obojga Narodów, czyli pomostu bałtycko-czarnomorskiego zwanego dziś Międzymorzem.

Moskwa boi się powstania Międzymorza. Usiłuje za wszelką cenę uniemożliwić stworzenie sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej, zdolnego do powstrzymania rosyjskiej ekspansji na Zachód. Powstanie takiego sojuszu oznaczałoby kres marzeń o odbudowie Imperium Rosyjskiego.

Po upadku muru berlińskiego i rozpadzie ZSRS Rosja podłożyła szereg geopolitycznych „bomb zegarowych” w regionie bałtycko-czarnomorskim. Są wśród nich: obwód kaliningradzki nad Bałtykiem, oderwane od Mołdawii Naddniestrze, zaanektowany ukraiński Krym na Morzu Czarnym oraz okupowana część Donbasu na południowym wschodzie Ukrainy. Oprócz tego Rosja oplotła siecią swoich agentów Białoruś i wciągnęła Mińsk do własnego bloku militarno-politycznego. W rezultacie Polska i kraje bałtyckie stały się najbardziej zagrożonymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej.

W 2017 roku Rosja i Białoruś przeprowadziły manewry wojskowe na wielką skalę pod kryptonimem Zapad 2017. W grudniu tegoż roku niemiecka gazeta „Bild”, powołując się na analityków wojskowych, ujawniła, że wojska rosyjskie i podległe im siły białoruskie podczas tych manewrów ćwiczyły zmasowany atak na Europę. Według scenariusza inwazja „rozpoczęła się” od zajęcia tzw. Przesmyku Suwalskiego i odcięcia krajów bałtyckich od reszty NATO. Następnym krokiem była „neutralizacja” z powietrza bądź zajęcie baz wojskowych na terytorium Polski i w innych częściach wschodniej flanki NATO. Z artykułu wynika, że scenariusz zakładał zajęcie krajów bałtyckich.

Prywatna agencja wywiadu Stratfor, nazywana „cieniem CIA”, opublikowała raport, w którym zwraca uwagę na to, że: „Kraje bałtyckie i Polska są otwarte dla Rosji. […] Kraje te nie są bezpieczne, w dużym stopniu z powodu siły wojskowej Rosji, o czym świadczy historia rosyjskiej okupacji trwającej od XVIII do XX wieku”.

Stratfor prognozuje, że manewry „Zapad 2017” są preludium większego konfliktu z NATO. Według wcześniejszych prognoz ekspertów po modernizacji rosyjskich sił zbrojnych do 2020 roku zostaną one przezbrojone i przygotowane do zmasowanej inwazji na kraje sąsiednie. Sądząc po składzie jednostek wojskowych i tworzonej dla nich infrastruktury, planowana jest inwazja na głębokość do 500 km.

Kreml dojrzał do konfliktu globalnego i grozi NATO wojną. Liczy, że państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego, obawiając się ataku nuklearnego, nie odważą się przeciwstawić rosyjskiej agresji w Europie Środkowo-Wschodniej. Jeden z najbliższych współpracowników Putina, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaj Patruszew 2 stycznia 2016 roku w wywiadzie udzielonym „Gazecie Rosyjskiej” zagroził: „Doprowadzimy do wojny w Europie Środkowo-Wschodniej”. Oświadczył też, że wojska rosyjskie przeprowadzą inwazję na państwa bałtyckie: „Zajmiemy je całkowicie, szybko i bez żadnych strat”.

„Zapomnieć przeszłość oznacza zgodzić się z jej powrotem” − powiedział kiedyś Winston Churchill. Znany amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem” opisał obszar, na którym w 1. połowie ubiegłego stulecia dokonano najstraszniejszego ludobójstwa narodów Europy. Naukowiec zwraca uwagę na fakt, że „Obszar skrwawionych ziem w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej”.

Agresywna polityka Rosji doprowadziła świat na skraj przepaści. Moskwa z maniakalnym uporem stara się zburzyć powojenny system globalnego bezpieczeństwa, podważyć jedność bloku euroatlantyckiego, odzyskać kontrolę nad krajami byłego obozu socjalistycznego i realizować strategię podboju Europy. Putin zachowuje się jak Hitler na kilka lat przed II wojną światową. Dlatego warto przypomnieć słowa Winstona Churchilla, który powiedział w House of Commons, gdy kraje europejskie zawarły z kanclerzem III Rzeszy układ monachijski w 1938 roku: „Mieliście wybór między wojną i hańbą. Wybraliście hańbę, teraz dostaniecie wojnę”.

I miał rację. Niecały rok później Hitler napadł na Polskę, a Wielka Brytania musiała wypowiedzieć Niemcom wojnę. Zaczęła się II wojna światowa. Teraz Europa i świat stoi przed tym samym wyborem.

Włodzimierz Iszczuk

Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”