Rosja jest państwem federacyjnym, ale tylko na papierze. Po objęciu rządów Władimir Putin zdusił dążenia republik do większej autonomii i przejął faktyczną kontrolę nad wyborem gubernatorów i prezydentów podmiotów Federacji Rosyjskiej. Kryzys ekonomiczny stał się jednak katalizatorem napięć między Moskwą a regionami, które w pierwszej kolejności dotykają cięcia budżetowe. Na to nakładają się jeszcze spory językowe – szczególnie widoczne w przypadku tzw. etnicznych republik. Widać dążenie Kremla do dalszego ograniczania uprawnień regionów, ale też z drugiej strony coraz silniejszy opór i żądania przestrzegania zapisów konstytucyjnych ze strony różnych republik i obwodów. Ten konflikt może mieć poważne dla Putina skutki uboczne: wpłynąć negatywnie na jego wynik w wyborach w marcu 2018.

W lipcu Putin podczas wizyty w Republice Mari El powiedział, że niedopuszczalne jest zmuszać kogoś do nauki języka, który nie jest jego ojczystym językiem. Prezydent skrytykował też redukowanie godzin nauki rosyjskiego w etnicznych republikach Federacji (takich, gdzie rdzenna nie-rosyjska ludność stanowi znaczny odsetek populacji). W sierpniu Putin polecił prokuraturze generalnej sprawdzić, czy uczniowie w tzw. etnicznych republikach są zmuszani do nauki miejscowych języków. Głównym polem batalii o to, kto co może, na linii Centrum – Regiony, stała się Republika Tatarstanu. Tatarstan ma większą autonomię niż inne podmioty Federacji, szczególnie widać to na płaszczyźnie kontaktów międzynarodowych. Drugim, obok języka, punktem zapalnym w relacjach Kazania z Moskwą jest kwestia traktatu o podziale władzy, podpisanego w 2007 roku, a który wygasł w sierpniu. Moskwa ignoruje apele Tatarów o przedłużenie obowiązywania dokumentu.

Tatarstan liczy ok. 4 mln ludności. 53% to etniczni Tatarzy posługujący się językiem z rodziny tureckich, 43 proc. Rosjanie, 5% Czuwasze. Zgodnie z konstytucją republiki, rosyjski i tatarski są językami urzędowymi (pozwala na to konstytucja federalna) i mają ten sam status w nauczaniu szkolnym. Lokalne tatarskie elity dążą do jak największej obecności języka tatarskiego w edukacji, co spotyka się z oporem miejscowych Rosjan. Jednak sądy sprzyjają miejscowej władzy. Na początku listopada sąd w Kazaniu odrzucił pozew złożony przez kobietę, która żądała 2,75 mln rubli ($47,000) odszkodowania za to, że jej syn musi się uczyć języka tatarskiego w szkole. Z kolei siłowicy wypełniają polecenia Moskwy. Prokuratura natychmiast zaczęła wypełniać wspomniane polecenie Putina, żądając przeniesienia języka tatarskiego jako wykładowego z przedmiotów obowiązkowych do fakultatywnych. Wtedy jednak prezydent Rustam Minnichanow wystąpił w obronie zastraszanych przez prokuraturę dyrektorów szkół. Otwartym tekstem ostrzegł, że taka presja na szefów placówek będących tradycyjnie punktami wyborczymi, może się odbić na przebiegu i wyniku głosowania na prezydenta w marcu 2018. A więc Minnichanow pośrednio pogroził Kremlowi, że jeśli ten będzie prowadził dalej taką politykę wobec Kazania, to wynik Putina w Tatarstanie może być mało zadowalający. Ten tatarski przypadek może być niepokojącym sygnałem dla Kremla. Pamiętać bowiem należy, że to gubernatorzy i liderzy republik na miejscu odpowiadają za jak najwyższą frekwencję i jak najlepszy wynik kandydatów władzy. A w tym wypadku będzie to sam Putin. Rosnące napięcia na linii federalne centrum – regiony, zwłaszcza na tle ekonomicznym, mogą odbić się negatywnie na wyniku obecnego prezydenta, szczególnie w tzw. etnicznych republikach.

Ostatecznie doszło do kompromisu, a właściwie zawieszenia broni. Władze Tatarstanu będą mogły wymagać jedynie dwóch godzin nauki po tatarsku w tygodniu, ale to i tak coś, bo Putin chciał pełnej dobrowolności nauki języka nie-rosyjskiego. Jest to jednak tylko taktyczne cofnięcie się Moskwy, aby uspokoić nastroje przed wyborami. Po nich można oczekiwać ofensywy i rusyfikacji. Polityka Moskwy wobec Tatarstanu będzie zapewne powtórzona wobec innych etnicznych republik. Przy czym jeśli Kremlowi uda się z Tatarstanem, największą etniczną republiką, to z resztą tym bardziej nie będzie problemu.

WARSAW INSTITUTE

Na zdjęciu: Meczet Kul Szarif, znajdujący się na kazańskim Kremlu w republice Tatarstan

ZOBACZ TAKŻE:

Rosja rozpadnie się jak ZSRS – Witalij Portnikow

Stratfor: Rosję czeka upadek, Polskę rozkwit