Najpierw niekorzystne dla Kijowa wydarzenia podczas konferencji w Monachium, zaraz potem atak prorosyjskich rebeliantów w Donbasie. W ten sposób Rosja demonstruje, że wznowiony na jesieni 2019 roku proces pokojowy znów zostaje zamrożony i to na długo. To problem dla Wołodymyra Zełenskiego, który z osiągnięcia porozumienia ws. Donbasu i zakończenia stanu faktycznego konfliktu zbrojnego uczynił jeden z najważniejszych punktów swojej prezydentury. Ostatnie wydarzenia potwierdzają też, że sytuacja międzynarodowa – szczególnie odnośnie konfliktu w Donbasie i relacji zachodniej Europy z Rosją – zmienia się na niekorzyść Ukrainy.

Prorosyjscy separatyści zaatakowali 18 lutego, ok. godz. 5 rano pozycje ukraińskie w obwodzie ługańskim, w pobliżu miejscowości: Nowotoszkowske, Orichowe, Krymske i Chutor Wilnyj. Prowadzili ostrzał, wykorzystując uzbrojenie zabronione przez porozumienia mińskie: moździerze kalibru 120 mm, granatniki i wielkokalibrowe karabiny maszynowe. Po przygotowaniu artyleryjskim rebelianci próbowali przerwać front na styku pozycji dwóch ukraińskich brygad. Po pięciu godzinach walk – najcięższych od początku prezydentury Zełenskiego – rebelianci zwrócili się z prośbą o zawieszenie broni. Ogień wstrzymano, sytuacja jest stabilna, Ukraińcy utrzymali pozycje. Szef sztabu generalnego sił zbrojnych Ukrainy Rusłan Chomczak poinformował, że zginął jeden żołnierz ukraiński, trzech zostało rannych, a dwóch – kontuzjowanych. Rebelianci stracili czterech ludzi, sześć osób zostało rannych. – To próba zerwania procesu pokojowego – ocenił prezydent Wołodymyr Zełenski. Na zwołanym w trybie pilnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Zełenski zapewnił, że atak prorosyjskich rebeliantów nie zmieni obranego kursu na zakończenie wojny.

Do ataku doszło w piątą rocznicę zwycięstwa prorosyjskich sił w bitwie o Debalcewe. Należy zwrócić uwagę, że eskalacja działań wojennych w Donbasie nastąpiła dzień po tym, jak minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział w Monachium, komentując wypowiedzi o szczycie czwórki normandzkiej w kwietniu, iż termin ten należy rozumieć jedynie jako życzenia partnerów Rosji w tym formacie. Podkreślił, że Rosja nie widzi na razie postępu, jeśli chodzi o realizację ustaleń poprzedniego szczytu czwórki normandzkiej z grudnia 2019 roku w Paryżu. Ma to być wina Kijowa – mówi Ławrow. To oznacza usztywnienie pozycji Kremla po ubiegłorocznym wznowieniu rokowań. Nadzieje na szczyt formatu normandzkiego w kwietniu wyrazili podczas konferencji w Monachium prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i prezydent Francji Emmanuel Macron. Na tej samej konferencji doszło do incydentu ilustrującego postępującą zmianę nastawienia zachodniej Europy do Rosji. Na stronie internetowej 56. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa pojawił się dokument z propozycjami rozwiązania konfliktu ukraińsko-rosyjskiego przygotowany przez organizację pozarządową Euro-Atlantic Security Leadership Group. Niektóre zaprezentowane tam punkty stanowią powtórzenie przekazu Kremla. Pod wpływem krytyki Kijowa, ale też innych ośrodków eksperckich, dokument został ze strony zdjęty. Jego pojawienie się i zwarte w nim rekomendacje przewidujące m.in. częściowe łagodzenie sankcji w zamian za stopniowe wdrażanie porozumień mińskich, wpisuje się w forsowaną przez niektórych polityków zachodnioeuropejskich, m.in. Macrona czy część elit niemieckich, ideę resetu stosunków z Rosją pogorszonych po aneksji Krymu w 2014 roku.

Warsaw Institute