Oświadczenia Rosji o 200 ukraińskich „ekstremistach” rzekomo działających na terytorium Białorusi mogą posłużyć Moskwie jako przykrywka dla wprowadzenia rosyjskich bojowników do republiki – powiedział w rozmowie z UNN Dmytro Kuleba, minister spraw zagranicznych Ukrainy, informuje portal BlackSeaNews.net.

„Jak powiedział mi jeden z zagranicznych kolegów, Putin obiecuje nie wysyłać rosyjskich sił zbrojnych na Białoruś, ale nie obiecuje, że nie wyśle »zielonych ludzików«. Dlatego oczywiście rozumiemy, że w Rosji istnieje zestaw narzędzi opracowanych na Ukrainie od 2014 r. do wpływania na sytuację. Oczywiście te wypowiedzi o mitycznych 200 ukraińskich „ekstremistach” na terytorium Białorusi, w szczególności, mogą posłużyć jako przykrywka do wysłania tam swoich bojowników jednocześnie obarczać winą za to Ukrainę. Możliwych jest tutaj kilka scenariuszy działań, które wszystkie monitorujemy”.

Dmytro Kuleba

Minister spraw zagranicznych Ukrainy

Zapewnił jednocześnie, że strona ukraińska rozumie logikę tych działań, bo przeszła już przez coś podobnego.

Minister spraw zagranicznych Ukrainy uważa też, że Putin przekonuje białoruskiego dyktatora do realizacji „scenariusza państwa związkowego”

„Scenariusz ten oznacza wchłonięcie Białorusi przez Federację Rosyjską, przejęcie tego kraju pod pełną kontrolę, przy formalnym zachowaniu niezależności Białorusi. Teraz Federacja Rosyjska próbuje skorzystać z okazji, aby doprowadzić ten proces do logicznego zakończenia. I widzimy, że to się właśnie dzieje”

– ostrzegł szef MSZ Ukrainy.

Przypomnijmy, w zeszłym tygodniu rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow powiedział, że „około 200 ekstremistów przeszkolonych na Ukrainie” bierze udział w protestach na Białorusi.

Jagiellonia.org

ROSJA WCHŁONIE BIAŁORUŚ, BY UCZYNIĆ JĄ TRAMPOLINĄ DO INWAZJI NA POLSKĘ I PAŃSTWA BAŁTYCKIE

Po klęsce w zimnej wojnie Kreml nie chciał pogodzić się z utratą kontroli nad krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Od 20 lat Moskwa przygotowywała się do rewanżu. W 2007 r. w trakcie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Putin po raz pierwszy publicznie ogłosił swoje szalone plany neoimperialne. W sierpniu 2008 r. Rosja przeprowadziła bezpośrednią agresję wojskową przeciwko Gruzji. Zaraz po tym Kreml skupił się na ukrytej wojnie przeciwko Ukrainie, zainstalował na kluczowe stanowiska w tym państwie swoich agentów, a podczas rewolucji godności w 2014 r. zdecydował się na bezpośrednią inwazję, zaanektował Krym i południowo-wschodnią cześć Donbasu. Po Gruzji i Ukrainie nadszedł czas na Białoruś

Dla Putina Białoruś jest kluczowym obszarem strategicznym i jest kluczem do Europy Środkowo-Wschodniej – przypomniał Konstantyn Maszowiec, ukraiński ekspert wojskowy i koordynator grupy „Sprzeciw Informacyjny”.

„Mówiąc prościej, zgodnie z teorią sztuki wojennej, jest to Schwerpunkt [główny punkt ciężkości] kierunek głównego ciosu wobec całej Europy Wschodniej” – zaznaczył ekspert w swoim wpisie na Facebooku.

Warto przypomnieć, że Schwerpunkt to kierunek głównego ciosu w strategii wojskowej. Główny cios jest wymierzony w kierunku, który ma na celu całkowite pokonanie oddziałów wroga. Białoruś jest idealnym przyczółkiem do uderzenia w Polskę, Litwę (kraje bałtyckie) oraz Ukrainę. Innymi słowy Białoruś jest kluczowym bastionem w wojnie Kremla przeciwko państwom byłej I Rzeczpospolitej czyli pomostu bałtycko-czarnomorskiego zwanego dziś Międzymorzem.

Moskwa boi się powstania Międzymorza. Kreml usiłuje za wszelką cenę uniemożliwić stworzenie sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej, zdolnego do powstrzymania rosyjskiej ekspansji na Zachód. Stworzenie regionalnego sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej oznaczałoby kres marzeń o odbudowie Imperium Rosyjskiego.

Po upadku muru berlińskiego i rozpadzie ZSRS Rosja podłożyła szereg geopolitycznych „bomb zegarowych” w regionie bałtycko-czarnomorskim. Są wśród nich: obwód kaliningradzki nad Bałtykiem, oderwane od Mołdawii Naddniestrze, anektowany ukraiński Krym na Morzu Czarnym oraz okupowana część Donbasu na południowym wschodzie Ukrainy. Oprócz tego Rosja oplotła siecią swoich agentów Białoruś i wciągnęła Mińsk do własnego bloku militarno-politycznego. W rezultacie Polska i kraje bałtyckie stały się najbardziej zagrożonymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej.

W 2017 r. Rosja i Białoruś przeprowadziły manewry wojskowe na wielką skalę pod kryptonimem Zapad-2017. W grudniu tegoż roku niemiecka gazeta „Bild”, powołując się na analityków wojskowych, ujawniła, że wojska rosyjskie i podległe im siły białoruskie podczas manewrów Zapad-2017 ćwiczyły zmasowany atak na Europę. Według scenariusza inwazja „rozpoczęła się” od zajęcia tzw. Przesmyku Suwalskiego i odcięcia krajów bałtyckich od reszty NATO. Następnym krokiem była „neutralizacja” z powietrza bądź zajęcie baz wojskowych na terytorium Polski i innych częściach „wschodniej flanki” NATO. Z artykułu wynika, że scenariusz zakładał zajęcie krajów bałtyckich.

Prywatna agencja wywiadu Stratfor, nazywana „cieniem CIA”, opublikowała raport, w którym zwraca uwagę na to, że:

„Kraje bałtyckie i Polska są otwarte dla Rosji. […] Kraje te nie są bezpieczne, w dużym stopniu z powodu siły wojskowej Rosji, o czym świadczy historia rosyjskiej okupacji trwającej od XVIII do XX wieku”.

Stratfor, prognozuje, że manewry „Zapad-2017” są preludium większego konfliktu z NATO. Według poprzednich szacunków ekspertów, tworzone rosyjskie ugrupowanie do 2020 roku będzie całkiem przezbrojone i gotowe do zmasowanej inwazji na sąsiadujące kraje. Sądząc po składzie zjednoczeń wojskowych i tworzonej dla nich infrastrukturze, planowana głębokość inwazji w granicach 500 km.

Kreml dojrzał do konfliktu globalnego i grozi NATO wojną. Liczy, że państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego, obawiając się ataku nuklearnego, nie odważą się przeciwstawić rosyjskiej agresji w Europie Środkowo-Wschodniej.

Jeden z najbliższych współpracowników Putina, sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew 2 stycznia 2016 roku w wywiadzie udzielonym „Gazecie Rosyjskiej” zagroził:

„Doprowadzimy do wojny w Europie Środkowo-Wschodniej”.

Oświadczył też, że wojska rosyjskie przeprowadzą inwazję na państwa bałtyckie:

„Zajmiemy je całkowicie, szybko i bez żadnych strat” – zapowiedział.

„Zapomnieć przeszłość oznacza zgodzić się z jej powrotem” powiedział kiedyś Winston Churchill. Znany amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem” opisał obszar, na którym w pierwszej połowie ubiegłego stulecia dokonano najstraszniejszego ludobójstwa narodów Europy. Naukowiec zwraca uwagę na fakt, że „Obszar skrwawionych ziem w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej”.

Agresywna polityka Rosji doprowadziła świat na skraj przepaści. Moskwa z maniakalnym uporem stara się zburzyć powojenny system globalnego bezpieczeństwa, podważyć jedność bloku euroatlantyckiego, odzyskać kontrolę nad krajami byłego obozu socjalistycznego i realizować strategię podboju Europy.

Putin zachowuje się jak Hitler na kilka lat przed II wojną światową. Dlatego warto przypomnieć słowa Winstona Churchilla, który powiedział w House of Commons, gdy kraje europejskie zawarły z Hitlerem układ monachijski w 1938 roku:

„Mieliście wybór między wojną i hańbą. Wybraliście hańbę, teraz dostaniecie wojnę”.

I miał rację. Niecały rok później Hitler napadł na Polskę, a Wielka Brytania musiała wypowiedzieć Niemcom wojnę. Zaczęła się II wojna światowa…

Teraz Europa i świat stoi przed tym samym wyborem…

Włodzimierz Iszczuk

Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”