Opętany ideą wskrzeszenia ponurego rosyjskiego imperium zła, gospodarz Kremla z maniakalnym uporem usiłuje odbudować stalinowską strefę wpływów w Europie.

Włodzimierz Iszczuk

Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”

W ultimatum o tzw. „gwarancjach bezpieczeństwa” (w rzeczywistości o strefach wpływów) – opublikowanym przez rosyjskie MSZ, a przygotowanym na polecenie szalonego Putina – myślą przewodnią jest fałszywe stwierdzenie, że rzekomo 30 lat temu, podczas zjednoczenia Niemiec, sekretarz stanu USA James Baker obiecał nie rozszerzać NATO na Wschód, oszukał Moskwę.

Pomimo tego, że pierwszy i ostatni prezydent ZSRS Michaił Gorbaczow zaprzeczył temu rażącemu kłamstwu, Putin nie wstydzi się rozpowszechniać tej dezinformacji.

Nic dziwnego, że kiedyś dwudziesty szósty prezydent Stanów Zjednoczonych Theodore Roosevelt oburzał się bezwstydnością Rosjan, mówiąc: „nie mogę zrozumieć charakteru rosyjskiego. Rosjanin kłamie, patrząc w twoje oczy, i wiedząc, że widzisz to kłamstwo, on wcale się nie wstydzi. Wydaje mi się, że Rosjanin w ogóle nie wie, co to wstyd”.

Putin nie wie, czym jest wstyd i nadal bezczelnie powtarza jawne kłamstwa jako argument w geopolitycznym negocjacjach ze Stanami Zjednoczonymi.

Opętany ideą wskrzeszenia ponurego rosyjskiego imperium zła, gospodarz Kremla z maniakalnym uporem usiłuje odbudować stalinowską strefę wpływów w Europie. Dlatego chce zakwestionować kolejne etapy rozszerzenia NATO na Wschód, po których Moskwa nie mogłaby już destabilizować i wzniecać otwartych konfliktów zbrojnych w Polsce, Czechach, Słowacji, krajach bałtyckich i na wschodnich Bałkanach. Jednocześnie we wszystkich krajach sąsiednich (Mołdawia, Gruzja, Azerbejdżan i Ukraina), które nie przystąpiły do NATO, rosyjskie służby specjalne rozpętały krwawe wojny. Putin marzy o rozpaleniu podobnych konfliktów w państwach byłego Układu Warszawskiego, ponieważ przez 200 lat Rosja panowała w Europie Środkowo-Wschodniej za pomocą zasady „dziel i rządź”.

Niepodległa Ukraina uniemożliwia Putinowi realizację tego szalonego pomysłu.

„Bez Ukrainy Rosja przestaje być imperium euroazjatyckim. […] Jeżeli jednak Moskwa ponownie zdobędzie władzę nad Ukrainą, wraz z pięćdziesięcioma dwoma milionami jej obywateli [1 lipca 2020 r. ludność Ukrainy liczyła 43,733 mln osób], ogromnymi bogactwami naturalnymi oraz dostępem do Morza Czarnego, automatycznie odzyska możliwość stania się potężnym imperium spinającym Europę i Azję. Utrata niepodległości przez Ukrainę miałaby natychmiastowe konsekwencje dla Europy Środkowej, przekształcając Polskę w sworzeń geopolityczny na wschodniej granicy zjednoczonej Europy” – pisał w swoim czasie Zbigniew Brzeziński, znakomity amerykański geostrateg i dyplomata, mający polskie korzenie.

Putin ma obsesję na punkcie Ukrainy, ponieważ zdaje sobie sprawę, że bez Ukrainy nie potrafi zdestabilizować Europy Środkowo-Wschodniej i odbudować imperium rosyjskiego. Dlatego z pełną odpowiedzialnością i bez najmniejszej przesady można stwierdzić, że obecnie na Ukrainie decydują się losy Europy i całej cywilizacji zachodniej.

Nie chcę szczegółowo analizować dokumentu, który został przygotowany na polecenie Putina i opublikowany przez rosyjskie MSZ. Niech przeanalizują to psychiatrzy. Kłopot polega na tym, że pacjentem jest przywódca kraju mającego znaczący arsenał nuklearny. Należy więc stanowczo podkreślić, że polityka ustępstw i „nieprowokowania” Rosji przynosi skutek odwrotny do zamierzonego – jeszcze bardziej rozzuchwala Putina i prowokuje go do agresji! Najmniejsze ustępstwa dyplomatyczne na rzecz świeżo upieczonego Führera „III Rzymu” w krótkim okresie mogą doprowadzić do katastrofy w skali globalnej.

Włodzimierz Iszczuk

PRZECZYTAJ:

„Czerwone linie” Putina. Felieton redaktora naczelnego

CO SIĘ STANIE, JEŚLI UKRAINA UPADNIE? SCENARIUSZ III WOJNY ŚWIATOWEJ! ZOBACZ WIDEO: