Rano 27 września ponownie rozpoczęła się wojna wojna o Górski Karabach między Azerbejdżanem a Armenią. Odpowiednie informacje potwierdzają strony armeńska i azerbejdżańska. Baku i Erywań oskarżają się nawzajem o kolejną eskalację przemocy w regionie. Baku donosi, że Armeńskie Siły Zbrojne ostrzeliwały osady na linii kontaktowej z moździerzy i broni dużego kalibru. Otrzymano też informację, że Stepanakert – stolica samozwańczej republiki – znalazł się pod ostrzałem.

Według Ministerstwa Obrony Azerbejdżanu około godziny 6 rano armeńskie siły zbrojne „przeprowadziły zakrojone na szeroką skalę prowokacje” i ostrzeliwały wioski oraz pozycje armii azerbejdżańskiej na linii frontu. Resort poinformował, że wśród ludności cywilnej są zabici i ranni. Turcja poparła Azerbejdżan. Z kolei, premier Armenii Nikol Paszynian stwierdził, że armia azerbejdżańska rozpoczęła ofensywę na Górski Karabach.

W Górskim Karabachu toczą się teraz zaciekłe bitwy. Ministerstwo Obrony Armenii ogłosiło zniszczenie trzech czołgów Sił Zbrojnych Azerbejdżanu. Armeńskie wojsko zestrzeliło też azerbejdżański helikopter. W Baku potwierdzono, że zestrzelono jeden helikopter. Ale poinformowano, że jego załoga żyje.

Wojna między Armenią a Azerbejdżanem o Karabach trwa od ponad 30 lat. Ta wojna jest uważana za zamrożoną, ale konflikt sporadycznie wybucha i gaśnie. Traktat pokojowy między krajami nigdy nie został podpisany. Turcja wspiera Azerbejdżan. Armenia jest uważana za satelitę Rosji. Wymowny jest fakt, że wojna wybuchła podczas zakrojonych na szeroką skalę rosyjskich ćwiczeń wojskowych Kaukaz 2020, w których aktywnie uczestniczą sojusznicy Moskwy – Armeńskie Siły Zbrojne.

Jagiellonia.org

WOJNA HYBRYDOWA PRZECIWKO ZACHODOWI WCIĄŻ TRWA

W pobliżu granic państw członkowskich NATO Kreml wznieca płomienie wojen i konfliktów. Syria, Ukraina, Mołdawia, Gruzja i Azerbejdżan – w tym pasie niestabilności Moskwa testuje metody niszczenia architektury bezpieczeństwa europejskiego i światowego.

Bezwstydna propaganda, ingerencja w amerykańskie wybory, próba zamachu stanu w Czarnogórze, wsparcie zamieszek w Katalonii oraz dolewanie oliwy do ognia polsko-niemieckich i polsko-ukraińskich sporów historycznych – Putin dokłada wszelkich starań, aby zniszczyć militarną i polityczną jedność Zachodu. Jednocześnie Kreml usiłuje za wszelką cenę uniemożliwić stworzenie sojuszu państw Międzymorza, zdolnego do powstrzymania rosyjskiej ekspansji na Zachód.

Moskwa boi się powstania Międzymorza. Stworzenie regionalnego sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej oznaczałoby kres marzeń o odbudowie Imperium Rosyjskiego. Właśnie dlatego Rosja od ponad dwustu lat bezkompromisowo prowadzi geopolityczną wojnę przeciwko narodom dawnej I Rzeczpospolitej.

Wojna hybrydowa wciąż trwa. Po upadku muru berlińskiego i rozpadzie ZSRS Rosja podłożyła szereg geopolitycznych „bomb zegarowych” w regionie bałtycko-czarnomorskim. Są wśród nich: obwód kaliningradzki nad Bałtykiem, oderwane od Mołdawii Naddniestrze, anektowany ukraiński Krym na Morzu Czarnym oraz okupowana część Donbasu na południowym wschodzie Ukrainy. Oprócz tego Rosja oplotła siecią swoich agentów Białoruś i wciągnęła Mińsk do własnego bloku militarno-politycznego. W rezultacie Polska i kraje bałtyckie stały się najbardziej zagrożonymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej.

Włodzimierz Iszczuk

Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”