Jednym z najbardziej konsekwentnych pomysłów w polityce Donalda Trumpa, w czasie kampanii prezydenckiej, zarówno jak i po jego wybraniu, jest to, że „USA i Rosja – naturalni sojusznicy w walce z terroryzmem i że oczywistym miejscem, w którym może się rozpocząć ta współpraca jest Syria, skierowana będzie ta współpraca przeciwko ISIS (zabronione w FR ugrupowanie. – red.). Jednak jeżeli skoczyć do jednej łodzi z Rosją w syryjskiej sprawie – to nieprzemyślana i potencjalnie niebezpieczna propozycja, lecz kupić tę współprace kosztem zniesienia sankcji, wprowadzonych na gruncie Ukrainy, byłoby jeszcze bardziej nieudanym pomysłem ze względu na szereg powodów”. O tym w artykule, opublikowanym w amerykańskim wydaniu Foreign Policy, mówią dwaj cieszący się wielkim autorytetem eksperci: Hal Brands – profesor honorowy w dziedzinie problemów globalnych w Szkole zaawansowanych badań międzynarodowych przy Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa (Waszyngton) i specjalny asystent ministra obrony USA ds. planowania strategicznego od 2015 do 2016 roku; a także Colin Kahl – docent programu badań w dziedzinie bezpieczeństwa w Szkole służby polityki zewnętrznej im. Walsha przy Georgetown University (Waszyngton), który pracował w latach 2014-2017 jako zastępca asystenta prezydenta USA Baracka Obamy i radca wiceprezydenta Joe Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego.

„W przeciwieństwie do tego, co Trump często twierdził, rosyjska kampania wojskowa w Syrii, z którą w zasadzie che połączyć wojskowy wysiłek USA w walce z ISIS, w rzeczywistości nigdy nie miała antyterrorystycznego ukierunkowania, – twierdzą eksperci. – Wszechobejmującym jej celem, w osiągnięciu którego dokonała znacznych postępów, jest wzmocnienie reżimu Assada przy władzy i w ten sposób obrona strategicznego stanowiska Rosji w Syrii i na Bliskim Wschodzie”. Wg analityków, „przeważna większość rosyjskich nalotów i innych operacji była skierowana nie na ugrupowanie ekstremistyczne: czy to ISIS czy też „Front an-Nusra (część „Al-Ka’idy” w Syrii, która obecnie nazywa siebie Dżabhat Fath asz-Szam”, oba ugrupowania są zabronione w FR. – red)”. Raczej „Moskwa w najbardziej agresywny sposób atakowała nie ekstremistyczną opozycję Assadowi (oraz cywilów w znajdujących się pod kontrolą opozycji rejonach), próbując w ten sposób zniszczyć jakąkolwiek pod względem politycznym i możliwą do przyjęcia na poziomie międzynarodowym alternatywę dla reżimu”, – piszą Brands i Kahl.

Współpraca z Rosją będzie również oznaczać sojusz z Assadem i w ten sposób Ameryka stanie się partnerem reżimu „odpowiedzialnego za najgorszą katastrofę humanitarną XXI wieku”, mówi się w artykule. Jednak, mimo obaw w związku z humanitarną sytuacją w Syrii, zawarłszy otwarty lub tajny sojusz z Assadem, „USA staną się wspólnikiem sił, które zabijają licznych Syryjczyków, w większości sunnitów, w czasie syryjskiej wojny domowej, a to z kolei będzie tylko sprzyjać szerzeniu się ekstremizmu, skierowanego przeciwko Ameryce, w perspektywie długoterminowej”, zaznaczają eksperci.

Sojusz z Putinem i Assadem w Syrii ryzykuje również osłabić współpracę z bliskowschodnimi partnerami USA, twierdzą autorzy artykułu. Jeżeli amerykańsko-rosyjskie partnerstwo w Syrii także doprowadzi do dalszego osłabienia nie ekstremistycznej opozycji, „jak na pewno się stanie”, kraje Zatoki Perskiej i Turcja, które „nienawidzą Assada” i już popierają szereg radykalnych islamistycznych ugrupowań opozycyjnych, „mogą w odpowiedzi stać się jeszcze mniej krytyczni w swym poparciu ugrupowań w Syrii, w ten sposób, raczej, podsycając, nie zaś osłabiając ekstremistyczne siły w kraju”, mówi się w artykule.

„Ponadto będzie niezwykle ciężko dążyć do jakiegokolwiek partnerstwa z Rosją w Syrii, nie poruszając innego często wspominanego priorytetu w polityce zewnętrznej Trumpa – bardziej agresywnej odpowiedzi na działania Iranu”, – uważają Brands i Kahl, Jednak, piszą eksperci, w Syrii Iran jest sojusznikiem Putina i Assada, i ma kluczowy strategiczny interes w zachowaniu reżimu Assada. „Dlatego Iran może uzyskać znaczną przewagę od każdej sytuacji, w której Waszyngton porzuci syryjską opozycję i dołączy do Moskwy i jej sojuszników, – mówi artykuł. – Na przykład, jeżeli USA podejmą próbę współpracy z Rosją w dążeniu do tworzenia „strefy bezpieczeństwa” w południowej części Syrii, mogą znaleźć się w sytuacji, w której będą wspierać Iran we wzmocnieniu jego linii dostaw dla „Hezbollah” i jego wspływu we Wschodnim Śródziemnomorzu – przerażająca perspektywa dla administracji Trumpa, a tym bardziej dla Izraela”.

Sojusz z Rosją w Syrii jest nie tylko kontproduktywny, lecz także bezużyteczny, mówi artykuł. „Trump często twierdzi, że kampania przeciwko ISIS to porażka i że Rosja może wnieść spory potencjał kontrterrorystyczny, – piszą eksperci. – Jednak te obydwa zdania są mylne”. Wg nich, gdy Rosja jednak atakowała ISIS nie miała większego powodzenia: jeden w niewielu rejonów, gdzie isisowcy przesunęli się w ciągu ostatnich 18 miesięcy, to okolice Palmiry, gdzie z nimi walczyły rosyjskie i syryjskie siły”.

Ponadto, twierdzą eksperci, „kampania przeciwko ISIS nie jest porażką, natomiast ona stabilnie zmierza i jest niedaleko sukcesu”. Trwają walki o główne ostoje terrorystów – Mosul i Rakkę: „ponad połowa Mosula była zdobyta, Rakka zaś otoczona przez koalicję syryjskich Kurdów przy wsparciu USA i sojuszniczych sił arabskich”. Wg autorów, „jeżeli nawet Trump nie będzie podejmował żadnych działań w kierunku intensyfikacji kampanii przeciwko ISIS, najprawdopodobniej te miasta będą wyzwolone w przeciągu kilku najbliższych miesięcy”.

W szerszej perspektywie, zdaniem ekspertów, „potencjalne zewnętrzne działania „Frontu an-Nusra” są zagrożeniem, które, prawdopodobnie, będzie wzrastało w najbliższych latach”. „Zagrożenie to, – piszą oni, – nie osłabnie, natomiast się zwiększy, jeżeli Trump zawrze sojusz z Rosją, w ten sam sposób wpychając inne ugrupowania opozycyjne w sidła „Frontu an-Nusra”.

Wreszcie, piszą Brands i Kahl., istnieje coś gorszego, niż dołączyć do Rosji w walce z ISIS. To myśl o kupieniu tej współpracy kosztem złagodzenia antyrosyjskich sankcji, wprowadzonych w związku z konfliktem na Ukrainie. „Putin widzi w tej współpracy sposób legitymizacji swoich działań, wspierających Assada i wyjścia Rosji z izolacji dyplomatycznej, – mówi artykuł. – Innymi słowy, nie ma żadnej potrzeby stosowania obcych kompensacji, żeby osłodzić umowę”. Zdaniem ekspertów, jeżeli „Trump podejmie się tej „umowy”, w Kremlu będzie się cicho okazywać złośliwą satysfakcję z powodu „sztuki kradzieży”. Ofiarowanie Ukrainy „tylko poważnie podważy zaufanie USA wobec Europy, poszarpie nerwy pozostałym zaniepokojonym krajom na pierwszej linii przy granicy z Rosją i zachęci dalszą agresję Moskwy”.

„Trump chce potężnej i bardziej skutecznej strategii antyterrorystycznej, lecz zabawa w rosyjską ruletkę w Syrii – to niepoprawna odpowiedź”, – podsumowują autorzy.

 

Jagiellonia.org / Foreign Policy / tłum. Irena Rudnicka