Rosja, która w ostatnim czasie gromadzi wojska przy granicach z Ukrainą, może uderzyć na nią przed 9 maja. Tę opinię wyraził na swoim profilu na Facebooku były rzecznik MON ds. Operacji Antyterrorystycznej płk Andrij Łysenko.  Tekst został przetłumaczony przez portal Kresy24.pl.

„Myślę, że rozpoczęcie rosyjskiego ataku na terytorium Ukrainy to tylko kwestia czasu. Wojskowi „Raszy” próbują zrozumieć format ewentualnego udziału sił zbrojnych NATO we wspieraniu Ukrainy i wyliczyć ich siły. Czym więcej będzie ostrzeżeń z Zachodu, tym dłużej będzie opóźniania godzina „Cz”. Zgromadzić przy granicy z Ukrainą bezprecedensowo ogromną liczbę żołnierzy nie da się wytłumaczyć zwykłymi ćwiczeniami. Bardzo drogie są te transporty kolejowe po rozległych obszarach „Raszy”.

Andrij Łysenko

Pułkownik, były rzecznik MON ds. Operacji Antyterrorystycznej

Wśród powodów, dla których Rosja przygotowuje się do ewentualnego ataku na Ukrainę, Łysenko wymienił: problemy z wodą na okupowanym Krymie i spadająca popularność Władimira Putina.

Ponadto, jego zdaniem, Putin może zaatakować Ukrainę w celu odwrócenia uwagi Rosjan od kryzysu gospodarczego i zademonstrowania siły zachodnim przeciwnikom.

„Co jeszcze opóźnia czas ofensywy? Nie ma „zieleni” – po zimie drzewa jeszcze nie pokryły się zielenią, a kamuflaż sprzętu wojskowego będzie prawie niemożliwy. Na niektórych terenach gleba jest raczej wilgotna i miękka, co nie pozwoli na szybkie przemieszczanie się sprzętu” – wyjaśnił.

Jego zdaniem atak na dużą skalę mógłby zbiec się z 9 maja.

„Dlaczego może się to zdarzyć do 9 maja? W całej „Raszy” rozpoczęły się duże przygotowania do parady z okazji Dnia Zwycięstwa. Możliwe, że w tym dniu wojska „Raszy” będą chciały przejść ulicami zdobytych ukraińskich miast – taki psychologicznie podnoszący na duchu rytuał „raszystów” z okazji rocznicy zwycięstwa” – zwrócił uwagę.

Przypomniał też, że o przygotowaniach do działań ofensywnych może świadczyć przygotowywanie rosyjskich szpitali do masowego przyjmowania rannych.

„Amerykański generał powiedział, że przed ofensywą należy przyjrzeć się rozmieszczeniu wrogich szpitali. Może ma rację, ale nie w tym przypadku „Rasza” z góry przygotowuje się na coś poważnego, tak jak to było z zajęciem Krymu. Tak więc, począwszy od 2014 r., wszystkie szpitale cywilne, w tym te w pobliżu granic Ukrainy, są regularnie szkolone pod kierownictwem wojska do masowego przyjmowania rannych wraz z utworzeniem banku krwi. Szpitale polowe są rozmieszczane w ciągu doby. Ponadto statki flotylli azowskiej i Morza Czarnego przechodzą szkolenie w zakresie załadunku i przeładunku sprzętu wojskowego oraz jednostek bojowych drogą wodną. Można sprawdzić – każdy kapitan „raszystkiego” ma wojskowe instrukcje” – podkreślił.

Źródło: Facebook, Kresy24.pl

PRZECZYTAJ:

Aneksja Krymu to dopiero początek? Putin ogłosił roszczenia terytorialne wobec krajów wchodzących w skład Imperium Rosyjskiego przed 1914 rokiem

KOMENTARZ REDAKCJI

Wojny w Syrii i na Ukrainie nie są konfliktami lokalnymi i regionalnymi. Są to teatry rosyjskich operacji wojskowych przeciwko Zachodowi. Wojna już trwa… Kreml marzy o wskrzeszeniu Imperium Rosyjskiego w granicach z 1914 roku. Dopóki Rosja będzie rządzona przez autorytarny reżim rewanżystów i stalinistów, wszelkie nadzieje na pokój na Wschodzie Europy będą złudne i niewykonalne.

Moskwa boi się wzmocnienia wschodniej flanki NATO i powstania silnego regionalnego sojuszu państw Międzymorza. Kreml usiłuje za wszelką cenę uniemożliwić stworzenie sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej, zdolnego do powstrzymania rosyjskiej ekspansji na Zachód. Stworzenie regionalnego sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej oznaczałoby kres marzeń o odbudowie Imperium Rosyjskiego.

PRZECZYTAJ:

Rosja szykuje się do wojny przeciwko krajom regionu bałtycko-czarnomorskiego – były ambasador Ukrainy na Białorusi

Po upadku muru berlińskiego i rozpadzie ZSRS Rosja podłożyła szereg geopolitycznych „bomb zegarowych” w regionie bałtycko-czarnomorskim. Są wśród nich: obwód kaliningradzki nad Bałtykiem, oderwane od Mołdawii Naddniestrze, anektowany ukraiński Krym na Morzu Czarnym oraz okupowana część Donbasu na południowym wschodzie Ukrainy. Oprócz tego Rosja oplotła siecią swoich agentów Białoruś i wciągnęła Mińsk do własnego bloku militarno-politycznego. W rezultacie Polska i kraje bałtyckie stały się najbardziej zagrożonymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej.

W 2017 r. Rosja i Białoruś przeprowadziły manewry wojskowe na wielką skalę pod kryptonimem Zapad-2017. W grudniu tegoż roku niemiecka gazeta „Bild”, powołując się na analityków wojskowych, ujawniła, że wojska rosyjskie i podległe im siły białoruskie podczas manewrów Zapad-2017 ćwiczyły zmasowany atak na Europę. Według scenariusza inwazja „rozpoczęła się” od zajęcia tzw. Przesmyku Suwalskiego i odcięcia krajów bałtyckich od reszty NATO. Następnym krokiem była „neutralizacja” z powietrza bądź zajęcie baz wojskowych na terytorium Polski i innych częściach „wschodniej flanki” NATO. Z artykułu wynika, że scenariusz zakładał zajęcie krajów bałtyckich.

PRZECZYTAJ:

Kreml przygotowuje się do uderzenia w region bałtycki – była wiceprzewodnicząca Rady Najwyższej

Kreml dojrzał do konfliktu globalnego i grozi NATO wojną. Liczy, że państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego, obawiając się ataku nuklearnego, nie odważą się przeciwstawić rosyjskiej agresji w Europie Środkowo-Wschodniej.

Jeden z najbliższych współpracowników Putina, sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew 2 stycznia 2016 roku w wywiadzie udzielonym „Gazecie Rosyjskiej” zagroził:

Doprowadzimy do wojny w Europie Środkowo-Wschodniej”.

Oświadczył też, że wojska rosyjskie przeprowadzą inwazję na państwa bałtyckie:

„Zajmiemy je całkowicie, szybko i bez żadnych strat”

– zapowiedział.

Zapomnieć przeszłość oznacza zgodzić się z jej powrotem” powiedział kiedyś Winston Churchill. Znany amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem” opisał obszar, na którym w pierwszej połowie ubiegłego stulecia dokonano najstraszniejszego ludobójstwa narodów Europy. Naukowiec zwraca uwagę na fakt, że „Obszar skrwawionych ziem w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej”.

Agresywna polityka Rosji doprowadziła świat na skraj przepaści. Moskwa z maniakalnym uporem stara się zburzyć powojenny system globalnego bezpieczeństwa, podważyć jedność bloku euroatlantyckiego, odzyskać kontrolę nad krajami byłego obozu socjalistycznego i realizować strategię podboju Europy.

Putin zachowuje się jak Hitler na kilka lat przed II wojną światową. Dlatego warto przypomnieć słowa Winstona Churchilla, który powiedział w House of Commons, gdy kraje europejskie zawarły z Hitlerem układ monachijski w 1938 roku:

„Mieliście wybór między wojną i hańbą. Wybraliście hańbę, teraz dostaniecie wojnę”.

I miał rację. Niecały rok później Hitler napadł na Polskę, a Wielka Brytania musiała wypowiedzieć Niemcom wojnę. Zaczęła się II wojna światowa…

Teraz Europa i świat stoi przed tym samym wyborem…

Jagiellonia.org

ZOBACZ TAKŻE:

Rosja ściąga wojska do granicy z Ukrainą. USA przewidują „potencjalnie nieuchronny kryzys”