Czym było powstanie styczniowe? Ostatnim wielkim zbrojnym zrywem narodowowyzwoleńczym XIX wieku. Ta prawda jest powszechnie znana i rzeczywiście dotyka jądra problemu. Jeśli jednak spojrzeć na nie z innej, geograficznej, czy bardziej jeszcze, geopolitycznej perspektywy – obejmując całość przedrozbiorowej Rzeczpospolitej, stanowiło ono ostatnią próbę jej restauracji w granicach XVIII-wiecznych, a nawet wcześniejszych.

Dominik Szczęsny-Kostanecki

Publicysta

Celowo użyte słowo „restauracja”, kojarzące się z bezmyślną restytucją ancien régime’u, np. we Francji, stanowi intelektualną prowokację, albowiem równie dobrze można tutaj mówić o rewolucji, a w każdym razie o rewolucyjnym charakterze prowadzonych działań.

Otóż próbie terytorialnego odtworzenia Rzeczpospolitej nie towarzyszyła chęć przywrócenia dawnego systemu społeczno-politycznego. Przeciwnie, nowy byt państwowy miał przynieść dwie zasadnicze zmiany: 1) poprzez uwłaszczenie chłopów uczynić ich pełnoprawnymi obywatelem nowego państwa, 2) poprzez odwołanie się do tradycji ugody hadziackiej uzupełnić Commonwealth, dotychczas rozumiany dualistycznie jako unię, czy też „zaręczenie wzajemne” narodów polskiego oraz litewsko-białoruskiego o naród ukraiński.

Powtórzmy wyraźnie: w roku 1863 chodziło również o to, by Ukraina-Ruś stała się trzecim, równoważnym członem Rzeczypospolitej.

Organizatorzy powstania potraktowali tę sprawę bardzo poważnie. Warszawski Komitet Centralny Narodowy, sprawujący najwyższą władzę w tajemnym państwie polskim okresu przedstyczniowego owszem objął władzę nad Wydziałem Prowincjonalnym Rusi, jednak mowa tu o zwierzchnictwie czysto formalnym; organ ten w zasadzie pozostawał niezależny od „centrali”. Symbolem powyższego niech będzie fakt, iż KCN na stanowisku dowódcy i przywódcy powstania na Ukrainie zatwierdził nie nominata przywiezionego z Warszawy, ale człowieka „z terenu”, który okaże się postacią absolutnie fundamentalną dla dalszych rozważań – byłego carskiego (pod)pułkownika, Edmunda Różyckiego (więcej informacji – zob. https://mozberd.com.ua/?page=article&article=94). Owoż Różycki był synem Karola – tego samego, którzy 30 lat wcześniej dowodził jednym z oddziałów irredenty listopadowej. Edmund miał zdecydować, kiedy rozpocząć wielki i czy rozpoczynać je w ogóle.

Powstanie roku 1863 wybuchło na Ukrainie 8 maja. Kilkanaście grup i zwiadów powstańczych wyruszyło w bój m.in z Kijowa, Żytomierza, okolic Zasławia, Berdyczowa i Cudnowa, a dokładniej z uroczyska Pustocha. Z trzech powodów największą rolę odegrał ostatni z wymienionych oddziałów: po pierwsze dowodził nim „szef szefów ukraińskich”, czyli Różycki, po drugie był on najliczniejszym na całej Rusi, i wreszcie po trzecie: partia ta przeszła do historii dzięki rzadkiemu w tamtych warunkach osiągnieciu – zostanie ono omówione nieco później.

TRAGEDIA SOŁOWIÓWKI

Organizatorzy powstania styczniowego wyciągnęli wnioski z insurekcji 1830/1 – ostatniego zrywu niepodległościowego na ziemiach pod zaborem rosyjskim, kiedy to nawet sprawna, zaprawiona w napoleońskich bojach armia nie była w stanie zapewnić stronie polskiej zwycięstwa. Zawiodło wówczas dowództwo – o czym mówi się sporo, ale również fakt, iż w powstaniu wzięła udział jedynie niewielka część społeczeństwa.

Sposobem na zaradzenie drugiemu z mankamentów w roku 1863 miał być radyklany program społeczny. Znalazł on najpełniejsze odzwierciedlenie w styczniowym manifeście Komitetu Centralnego Narodowego / Rządu Tymczasowego, w którym czytamy: „ziemia, którą Lud rolniczy posiadał dotąd na prawach czynszu lub pańszczyzny, staje się od tej chwili bezwarunkową jego własnością”.

Uwłaszczenie chłopów – bo do tego sprowadza się powyższe zdanie – miało objąć również włościan ukraińskich. Czyniąc wobec nich specjalny ukłon, Rząd Narodowy opracował tzw. Złotą Hramotę. Dokument ten, spisany bilingwalnie po polsku i rusku, ozdobiony winietą przedstawiającą Archanioła Michała, prócz ziemi obiecywał pełne poszanowanie ukraińskiej odrębności językowo-religijnej.

Niestety, miejscowi chłopi, w swej masie nierozumiejący celów postania, na domiar złego podburzani przez rosyjską administrację, na ogół odnosili się do proklamujących Złotą Hramotę powstańców obojętnie, a nawet wrogo.

Szczególnie tragiczny okazał się los elitarnej 21-osobowej grupy katolickich i prawosławnych studentów Uniwersytetu Kijowskiego pod wodzą Antoniego Jurjewiwcza, która 9 maja została napadnięta przez mieszkańców wsi Sołowiówka (Sołowijówka) nieopodal Korostyszewa. 12 studentów zginęło na miejscu, dziewięciu pozostałych, w tym Jurjewicza, chłopi wydali w ręce władz. Co szczególnie godne podkreślenia – powstańcy, w imię wolnościowych ideałów, nie skorzystali z możliwości samoobrony przed napastnikami.

Jurjewiczowi udało mi się zbiec z więzienia w kijowskiej cytadeli. Inni powstańcy, wśród nich partyzanci z oddziału prawosławnego szlachcica Płatona Krzyżanowskiego, osadzeni w tym samym miejscu zostali poddani śledztwu, a następnie rozstrzelani. (Miejsce ich kaźni zostało upamiętnione krzyżem oraz kamiennymi płytami w językach ukraińskim i polskim).

Sołowiówka stała się obosiecznym argumentem w debatach historiozoficznych. Dla niepodległościowo myślących demokratów szlacheckich wydarzenie to zaczęło funkcjonować w kategoriach spłaty długu moralnego, który szlachta zaciągnęła u ludu na przestrzeni wieków. Dla środowisk konserwatywnych Sołowiówka, jak niegdyś rabacja galicyjska, była potwierdzeniem tezy, iż – parafrazując Wielopolskiego – dla chłopów można coś zrobić, z chłopami – nigdy.

SALICHA

Zostawiliśmy Edmunda Różyckiego, przywódcę powstania styczniowego na Ukrainie, w momencie, gdy 7/8 maja 1863 r. zebrał swój oddział nad Teterewem niedaleko Cudnowa, gotowego, by rozpocząć walkę z rosyjskim zaborcą.

Zasadniczy plan operacji powierzonej temu zdolnemu wojskowemu zakładał: 1-o, demonstrację wojskowo-polityczną, polegającą na stoczeniu kilku bitew z Rosjanami, ogłoszenie uwłaszczenia chłopów za pośrednictwem Złotej Hramoty (zob. „08.05. Wybuch powstania…”) oraz zachęcanie miejscowej ludności, by przystąpiła do insurekcji; 2-o, połączenie rozbudowanych w ten sposób sił z mającymi wkroczyć od strony Galicji oddziałami Józefa Wysockiego – generała przewidzianego na dowódcę „sił zbrojnych województwa lubelskiego i ziem ruskich”.

Pierwsza część planu została wykonana aż nadto dobrze. Oddział Różyckiego, zwany również „Jazdą Wołyńską”, osłaniany na prawej flance przez partię Jana Chranickiego, ubezpieczany awangardą Władysława Ciechońskiego 9 maja zajął bez walki Lubar, dwa dni później stacjonował już w Derwiczach, a 12-o tegoż miesiąca wkroczył do Połonnego.

W dniach 17-18 maja miała miejsce bitwa pod Miropolem nad Słuczą, której stawką było: dla powstańców – doprowadzić do połączenia oddziałów nadciagającego od zachodu Różyckiego oraz maszerującego w przeciwnym kierunku Chranickiego; dla Rosjan – by do takiego połączenia nie dopuścić. Tym razem przeciwnik był górą…

Wobec nieudanego manewru pod Miropolem, Różycki wycofał Wołyńców na lewy brzeg Słuczy, po czym skierował się na południe, pragnąc wysondować nastroje mieszkańców Podola. Wyprawa ta skończyła się niepowodzeniem: do oddziału przyłączyła się jedynie 60-osobowa grupka niejakiego Szaszkiewicza. Z przykrością należy stwierdzić, iż z obawy przed konfiskatą potężnych majątków podolscy właściciele ziemscy nad sprawę Ojczyzny przedłożyli swój ekonomiczny dobrostan.

Różycki wrócił na Wołyń, gdzie, nie widząc możliwości rozbudowy oddziału (Wysocki nie nadciągał, Chranicki został rozbity), skierował się w stronę Galicji. W tym momencie, tj. w ostatniej dekadzie maja, miał pod komendą ok 260 żołnierzy.

26 tegoż miesiąca, na polach wokół wsi Salicha (rejon chmielnicki ob. chmielnickiego) dopadł go liczny, ponad 700-osobowy odział karny kpt Łomonosowa. Różycki rzucił na nich rozpędzonych kawalerzystów, którzy, wskrzeszając tradycję Wiednia i Somosierry, dosłownie wyrąbali sobie drogę po trupach przeciwnika. Była to największa bitwa kampanii Różyckiego i jedno z najbardziej błyskotliwych zwycięstw kawalerii polskiej XIX wieku. Dwa dni po Salisze jazda wołyńska przekroczyła granicę austriacką, po czym złożyła broń – przez insurekcję przeszła niepokonana. Tymczasem walki na Ukrainie dobiegły końca.

Dominik Szczęsny-Kostanecki

Co Putin planował zrobić z Polską i Europą?
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE NASZ FILM: „WRÓG U BRAM”

JAKĄ PRZYSZŁOŚĆ DLA UKRAINY, POLSKI I EUROPY PRZYGOTOWYWAŁA ROSJA?
Zobacz nasz film „Wojna na Ukrainie. Plan ludobójstwa zatwierdził osobiście Putin”

Nadchodzi III wojna światowa❓
BEZKARNOŚĆ ROZZUCHWALA ROSJĘ❗️

Jak Merkel podhodowała nowego Führera w Moskwie?
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE NASZ FILM: „PĘTLA GAZOWA KREMLA: NORD STREAM 2 WPĘDZIŁ EUROPĘ W PUŁAPKĘ”

Jak pokonać Rosję?
OGLĄDAJ NASZE FILMY O STRATEGII PRZETRWANIA W WARUNKACH ROSYJSKIEJ WOJNY HYBRYDOWEJ

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE NAJNOWSZY NUMER NASZEGO CZASOPISMA

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE NASZE CZASOPISMO. TEMAT NUMERU: „LUDOBÓJSTWO 2022” 

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE WYDANIE SPECJALNE NASZEGO CZASOPISMA. TEMAT NUMERU „GEOPOLITYKA”

ZOBACZ TAKŻE: