„Są w naszym kraju ludzie, którzy za punkt honoru uznali zrujnowanie polsko-ukraińskich stosunków. Z antyukraińskości, którą zwą „antybanderyzmem” uczynili papierek lakmusowy patriotyzmu” – pisze w swym najnowszym, odważnym eseju Robert Czyżewski.
W nadchodzących dniach przypada okrągła – 70-ta rocznica Akcji „Wisła” – deportacji ponad 100 tys. ukraińskich cywilów z obszarów południowo-wschodniej Polski na Ziemie Odzyskane. Powinniśmy w sposób wyraźny i mocny powiedzieć co o tym sądzimy, bo chociaż już kilkakrotnie różne organy Państwa Polskiego wyrażały ubolewanie i potępiały tę akcję, to ostatnie zaostrzenie historycznej narracji, dziwaczne wystąpienia niektórych polskich oficjeli, oraz co ważne: odwrócenie się tyłem polskich władz od obchodów rocznicowych, zdają się otwierać temat na nowo. W tych okolicznościach warto więc spojrzeć na ów temat z dystansu, świadomie omijając „stosunki polsko-ukraińskie”, „banderyzm”, czy „polsko–ukraińskie braterstwo”.
Osobnym problemem jest nacjonalistyczna redukcja człowieka prowadzona w takiej dyskusji. Bez względu na wagę patriotyzmu w naszym życiu, człowiek jest nieredukowalny do bycia jedynie członkiem narodu i mówi o tym głośno cała cywilizacja chrześcijańska. Tylko nacjonalizm integralny uważa, że dobro narodu jest dobrem najwyższym. Do tej pory ten argument był najsilniejszy po polskiej stronie w dyskusji z Ukraińcami w sprawie ludobójstwa (czy „ludobójstwa” – jeśli ktoś woli) na Kresach południowo-wschodnich. Mówiliśmy stronie ukraińskiej: bez względu na świętość sprawy Samostijnej Ukrainy nie wolno prowadzić wojny przeciw cywilom. Cóż zostanie z naszej argumentacji, jeżeli nie potępimy Akcji „Wisła”?
Są w naszym kraju ludzie którzy za punkt honoru uznali zrujnowanie polsko-ukraińskich stosunków. Z antyukraińskości, którą zwą „antybanderyzmem” uczynili papierek lakmusowy patriotyzmu. Robią to bez oglądania się na polską rację stanu, na stanowisko i postawy Polaków wciąż żyjących na Ukrainie, oraz na inną od własnej tradycję polskości rozumianej jako dziedzictwo I Rzeczypospolitej. Często zarzuca im się moskiewską agenturalność, ja wolę widzieć po prostu głupotę. Chyba naprawdę zakładają, że Stalin rysował granice uwzględniając sukcesy i porażki UPAw rejonach przygranicznych. Teraz jednak idą o krok za daleko, próbując przeprowadzić w Polsce rehabilitację części komunistycznej tradycji. Droga wolna. Czekam, aż delegacja „prawdziwych patriotów” złoży kwiaty pod pomnikiem Karola Świerczewskiego w Jabłonkach.
Jagiellonia.org / kresy24.pl / Robert Czyżewski Prezes zarządu Fundacji Wolność i Demokracja
„Hańba bandytom morującym cywilów, ale hańba też tym którzy deportacje uważają za akceptowalne rozwiązanie.” skłaniam się jednak do opinii wyrażonej przez dowódcę sotni upa w swoich wspomnieniach.
„Wysiedlenie ludności ,pozbawiło upa oparcia na każdej płaszczyźnie i uniemożliwiło walkę.”
Brak refleksji u Autora nad kwestią ,jakie były by stosunki pomiędzy Polakami i Ukraińcami jeśli walki trwały by z 10 lat dłużej ,choćby w formie akcji terrorystycznych? OUN-B zrealizowało krwawe wizje Kołodzińskiego by zerwać więzi kulturowe i międzyludzkie pomiędzy Polakami i Ukraińcami ,czystki etniczne były tylko środkiem do osiągnięcia tego celu.Osiągnęła niewątpliwy sukces w realizacji tego projektu, kontynuacja walk o dalsze kilka lat utrwaliło by go w sposób wykluczający poparcie Ukrainy przez Polskę w momencie ogłoszenia niepodległości ,o ile w ogóle by do tego kroku doszło.