Zburzony po powstaniu warszawskim Pałac Saski zdaniem senatora Karczewskiego powinien zostać odbudowany przed końcem 2028 r. – na 110. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. O ile pomysł restytucji tego obiektu uważam za słuszny, o tyle nie podoba mi się koncepcja jego zagospodarowania… i mam własną.
Przed II wojną uważano go za architektoniczną perłę stolicy, jeden z jej znaków rozpoznawczych – na równi z Zamkiem Królewskim, czy Łazienkami. W wymiarze urbanistycznym stanowił twarde jądro osi saskiej, ciągnącej się od nieistniejącej dzisiaj Żelaznej Bramy – widać ją na jednym z obrazów Canaletta – po Krakowskie Przedmieście. Został wysadzony w powietrze w grudniu 1944 mimo iż w Warszawie nie było już nikogo – ot, dla zwykłej zemsty na cegle i kamieniu.
OBRAZEK PIERWSZY (Z TERAŹNIEJSZOŚCI)
Po Placu Piłsudskiego hula wiatr. Odbija się od pomnika Lecha Kaczyńskiego, by wypróbować swoich sił na statule Piłsudskiego i wreszcie ze świstem przelatuje pod kikutem arkad łączących niegdyś dwa skrzydła Pałacu. Obecnie, tak, jak i przed wojną znajduje się tu Grób Nieznanego Żołnierza – zaadoptowany w Polsce francuski pomysł mający upamiętnić bezimienne ofiary Wielkiej Wojny. Po lewej stronie – hotel Victoria, po prawej nie ma nic.
OBRAZEK DRUGI (Z NIEODLEGŁEJ PRZYSZŁOŚCI)
Plac Piłsudskiego alternatywnie zwany Saskim jest ładnie zamknięty bocznymi, łamiącymi się, jak w Luwrze, skrzydłami. Pośrodku arkady podtrzymującej kolumnowy portyk kołysze się ogień wiecznej pamięci 1000-lecia militarnej chwały. Warszawiacy, turyści i przedstawiciele oficjalnych delegacji podchodząc do Grobu od strony Krakowskiego Przedmieścia omiatają wzrokiem pyszniący się po prawej Pałac Brühla.
CO MOŻNA ZROBIĆ?
W sierpniu br. Andrzej Duda podpisał specustawę ws. odbudowy Pałacu Saskiego i okolicznych budynków: przede wszystkim Pałacu Brühla, ale również kamienic przy ulicy Królewskiej. W najbardziej miarodajnym źródle legislacyjnym, czyli w Dzienniku Ustaw, czytamy: „obiekty powstałe w wyniku realizacji inwestycji zostaną przeznaczone na potrzeby Kancelarii Senatu i Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie oraz na potrzeby podmiotów prowadzących działalność kulturalną, edukacyjną lub społecznie użyteczną z przeznaczeniem na prowadzenie tej działalności”.
Jeśli wierzyć doniesieniom medialnym, Senat miałby znaleźć nową siedzibę w Pałacu Brühla, a Mazowiecki Urząd Wojewódzki – w Saskim. Mimo iż nie jest to pomysł najgorszy z możliwych – zawsze bowiem można wyobrazić sobie sytuację (choć raczej nie za obecnej władzy), w której odbudowane rezydencje padłyby łupem butików z drogimi zegarkami albo cygarami – jednakowoż w przypadku obydwu obiektów wybór przeznaczenia nie wydaje się szczególnie fortunny.
DLACZEGO?
Jak rozumiem, idea wskrzeszenia tych istotnych składników architektonicznego krajobrazu Warszawy wynika z odwołania się do historii – wobec wygasania ludzkiej pamięci tylko ona podpowiada co stało niegdyś w tym miejscu. Szacunek wobec dziejów pełni rolę wtórną: najpierw dany rzeczywistość musi zaistnieć. Jeśli więc historycyzm jest w przypadku tej, jak i każdej innej rekonstrukcji zasadą organizującą, to być może należałoby się go trzymać konsekwentnie(j), nie zaś uprawiać chronologiczną łataninę.
Przed wojną Pałac Brühla był siedzibą MSZ – tak, tak, to tu urzędował chociażby minister Beck – w Saskim natomiast mieścił się Sztab Generalny (Główny) WP. W związku z czym proponuję przenieść ośrodek polskiej dyplomacji tam, gdzie znajdował się przed wojną. Opuszczony w ten sposób gmach przy Al. Szucha można by przeznaczyć na potrzeby Senatu wraz z jego kancelarią – żeby nie pałętała się na tyłach nocnych klubów przy wjeździe na Most Poniatowskiego.
Clou programu stanowiłoby zainstalowanie w Saskim Muzeum Wojska Polskiego. Aluzja do militarnej przeszłości Pałacu niedosłowna, choć jak najbardziej realna. Zasadność takiego posunięcia tym większa, iż w chwili obecnej najważniejsza instytucja pielęgnująca polską pamięć służby Bellonie zajmuje jedno nędzne skrzydło gmachu należącego do Muzeum Narodowego. W efekcie niekiedy nawet wyśmienite militaria porastają kurzem w magazynach. Tymczasem dawny budynek sztabu swoimi gabarytami powinien sprostać wymaganiom całej, liczącej pond 5000 (!) eksponatów kolekcji MWP.
Dałby jej też odpowiednią oprawę.
Dominik Szczęsny-Kostanecki
Ostatnie komentarze