W obliczu rosnących obaw z powodu rosyjskich przygotowań do agresji, ministrowie spraw zagranicznych NATO ostrzegają Rosję, że każda próba dalszej destabilizacji Ukrainy będzie kosztownym błędem dla Kremla.

Stany Zjednoczone podzieliły się informacjami wywiadowczymi z europejskimi sojusznikami, ostrzegając przed możliwą inwazją na Ukrainę.

Każda nowa agresja będzie miała poważne konsekwencje” – ostrzegł sekretarz stanu Stanów Zjednoczony Antony Blinken przed rozmowami w Rydze na Łotwie ze swoimi kolegami z 30 państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego, informuje Voice of America.

Niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas powiedział, że ministrowie Sojuszu „razem wyślą nieomylny sygnał do rządu rosyjskiego: wsparcie NATO dla Ukrainy jest niezachwiane, a jej niepodległość, integralność terytorialna i suwerenność nie podlegają dyskusji”.

Rosja będzie musiała zapłacić wysoką cenę za każdą formę agresji” – powiedział Maas.

„Uczciwe i zrównoważone kroki deeskalacji, które można wdrożyć tylko w drodze negocjacji, są teraz szczególnie ważne. Będę nieustannie podkreślał, że drzwi do takich negocjacji dla Rosji są nadal otwarte”

– podkreślił szef niemieckiej dyplomacji, podaje RIA.ru.

PRZECZYTAJ:

Polityka ustępstw i „nieprowokowania” Rosji jeszcze bardziej rozzuchwala Putina!

Przypomnijmy, Rosja rozmieściła w pobliżu granicy z Ukrainą około 115 tys. żołnierzy – oświadczył Dmytro Kułeba, minister spraw zagranicznych Ukrainy, podaje portal programu „TSN” ukraińskiej telewizji 1+1. Według szefa MSZ Ukrainy, Rosja koncentruje swoją armię w pobliżu ukraińskich granic od wiosny bieżącego roku.

Wcześniej szef ukraińskiego MSZ wymienił najgorszy scenariusz. Według niego Federacja Rosyjska może ponownie siłą zmienić granice w Europie, jak to już zrobiła w 2014 roku, poprzez aneksję Krymu i zajęcie niektórych obszarów obwodów donieckiego i ługańskiego.

Ostatnio propagandyci i urzędnicy państwa-agresora wzniecają histerię i sieją kłamstwo przy pomocy zakrojonej na dużą skalę kampanii dezinformacyjnej, twierdząc, że Ukraina rzekomo planuje za pomocą środków wojskowych wyzwoliać okupowane przez Rosję terytoria Donbasu. Eksperci skłonni są sądzić, że w ten sposób Kreml szuka casus belli czyli pretekst do rozpętania zakrojonej na dużą skalę agresji przeciwko Ukrainie.

Pierwszy raport o ponownym zwiększeniu obecności rosyjskich wojsk w pobliżu granicy z Ukrainą podał 30 października The Washington Post. Już następnego dnia Politico opublikowało zdjęcia satelitarne ukazujące koncentrację wojsk rosyjskich w obwodzie smoleńskim w pobliżu miasta Jelnia, skąd dystans do granicy z Ukrainą wynosi około 260 kilometrów.

Niemal w tym samym czasie eksperci i dziennikarze zauważyli znaczny wzrost poziomu antyukraińskiej histerii w rosyjskich mediach.

Brytyjscy przywódcy wojskowi ostrzegają, że ryzyko konfliktu zbrojnego jest teraz większe niż podczas zimnej wojny.

Wiceminister obrony Ukrainy Hanna Maliar powiedziała Financial Times, że zachodni wywiad ostrzegał przed wysokim prawdopodobieństwem destabilizacji przez Rosję już zimą. Według niej potwierdzają to również dane ukraińskich służb specjalnych.

Partnerzy Ukrainy wyciągnęli takie wnioski nie tylko na podstawie informacji o liczebności wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą, twierdzi Maliar. Oznacza to, że Waszyngton ma dodatkowe informacje o intencjach Władimira Putina.

Jak informowaliśmy wcześniej, na początku listopada szef amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) William Burns odwiedził Moskwę, gdzie spotkał się z dyrektorem Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołajem Patruszewem w celu ostrzeżenia Kremla przed konsekwencjami nowej ofensywy przeciwko Ukrainie.

Jagiellonia.org

ZOBACZ TAKŻE: