Walczyć czy flirtować? Rosja wpadła w schizofreniczną sytuację, obiecując pomoc wojskową przyjaznemu Tadżykistanowi w przypadku konfliktu z przyjaznymi talibami, których mimo nieoficjalnej współpracy z Kremlem nazywano „organizacją zakazaną”, czytamy na portalu Krym Realia.

„Rosja zapłaci za ten flirt z talibami” – mówi Andriej Sierienko, ekspert Centrum Studiów nad Polityką Współczesnego Afganistanu.

„Bezpośrednio dla Rosji mogą istnieć dwa podstawowe zagrożenia. Jednym z nich to fala uchodźców. W Afganistanie drugą co do wielkości grupą etniczną są Tadżykowie, mieszka tam ich 8 milionów, a Uzbeków jest całkiem sporo. […] Ale istnieje identyczne zagrożenie, które kiedyś sprowokowało inwazję wojsk amerykańskich na Afganistan, a mianowicie, że Afganistan pod rządami talibów ponownie stanie się globalną bazą dla szkolenia grup radykalnych islamistów i zamachowców-samobójców, gotowych do popełniania aktów terrorystycznych gdziekolwiek na świecie. Oczywiście najemnicy, których zwerbują, jeśli taki przyczółek ponownie pojawi się w Afganistanie, mogą pochodzić zarówno z państw Azji Środkowej, jak i z samej Rosji. Jest absolutnie jasne, że w taki czy inny sposób talibowie mogą nadal mieć więzi z Rosją. Tak czy inaczej mogą rozpocząć współpracę z muzułmanami mieszkającymi na terytorium Rosji, a zagrożenie to nadal istnieje” – powiedział Siemion Nowoprudski, analityk z Moskwy.

Dziennikarka Jeliena Rykowcewa powiedziała, że w rosyjskich mediach istnieje niewypowiedziany zakaz mówienia o aktualnych zagrożeniach ze strony talibów i zacytowała dziennikarza Aleksandra Koca, który mimo tego zakazu powiedział, że „Talibowie tak naprawdę nie weszli do Afganistanu. To stało się kiedy tak zwane „śpiące komórki” obudziły się – i przejęły władzę. Chciałbym wiedzieć, ile takich komórek jest w Rosji?” – zapytał dziennikarz i dodał, że w dzielnicach Moskwy, gdzie mieszkają migranci z republik Azji Środkowej, wczoraj odpalono fajerwerki na cześć wejścia talibów do Kabulu.

Z kolei, ekspert Centrum Studiów nad Polityką Współczesnego Afganistanu Andriej Sierienko zaznaczył, że nie ma wątpliwości, że poza Afganistanem mogą znajdować się „śpiące komórki” terrorystów, którzy naśladują i sympatyzują z talibami. Przypomniał, że w Rosji mieszkają miliony muzułmanów z Azji Środkowej i Bliskiego Wschodu, a w tych środowiskach oprócz istniejących „śpiących komórek” może pojawić się moda na talibów i ich metody walki politycznej.

„Widzimy dziś, że fajerwerki z okazji zwycięstwa talibów wystrzeliwane są nie tylko w Moskwie, ale i w innych miastach, tak się dzieje, gdzie, jak się teraz okazuje, są kibice, sympatycy, może tacy swoiste fankluby talibów, który dzisiaj zaczynają się formować w muzułmańskich wspólnotach w przestrzeni postsowieckiej. Reklamowy sukces projektu talibów poruszy całą młodzieżową, radykalną część islamskiej ummy, łącznie z tymi, którzy mówią po rosyjsku” – zaznaczył Sierienko i dodał, że będzie to wielkim problemem dla Moskwy.

Co więcej, ekspert twierdzi, że sympatię dla talibów wywołuje także polityka redakcyjna rosyjskich mediów, które de facto otwarcie wyrażają poparcie dla radykalnych islamistów i terrorystów. Miliony rosyjskojęzycznych muzułmanów żyjących w Rosji obserwują tę propagandową histerię i postrzegają to jako przyzwolenie na takie metody walki politycznej ze strony władz rosyjskich. Takie rzeczy nie przechodzą bez śladu, trzeba będzie za nie słono zapłacić, podkreślił ekspert.

Jagiellonia.org

PRZECZYTAJ:

Fundamenty pod islamski terroryzm kładł KGB

„Russkij mir”. Islamscy terroryści z ruchu Taliban zostali sfotografowani z wstążkami św. Jerzego

Islamiści z ruchu Taliban w Moskwie, czyli afgańska intryga Kremla

GRU płaciło za zabijanie Amerykanów? Rosyjska gra z talibami – Warsaw Institute