W ciągu zaledwie dwóch dni bułgarskie władze wykonały dwa ruchy, które pogłębią kryzys w relacjach Sofii z Moskwą, zapoczątkowany aferami szpiegowskimi na jesieni 2019 roku. Najpierw prokuratura generalna zarzuciła trzem rosyjskim obywatelom próbę zabójstwa bułgarskiego biznesmena w 2015 roku i wydała międzynarodowe listy gończe. Następnego dnia MSZ Bułgarii zażądał opuszczenia kraju przez dwóch pracowników ambasady rosyjskiej, którym zarzucono działalność szpiegowską.

Na jesieni 2019 roku Bułgaria wydaliła pierwszego sekretarza ambasady Rosji w Sofii, zarzucając mu działalność szpiegowską. Zatrzymała też lidera bułgarskiego ruchu rusofili, stawiając mu zarzut działalności szpiegowskiej na rzecz Moskwy. Wydała też 10-letni zakaz wjazdu dwóm obywatelom Rosji od lat zaangażowanych w szpiegowskie i wywrotowe działania nie tylko w Bułgarii, ale też na całych Bałkanach (Leonid Reszetnikow, Konstantin Małofiejew). Po ostatnich decyzjach władz bułgarskich kryzys w relacjach z Rosją tylko się pogłębi. Można przyjąć, że aktywność szpiegowska Moskwy przybrała już tak duże rozmiary, że Bułgarzy postanowili zareagować bardzo ostro. Niewątpliwie duże znaczenie ma tu stanowisko USA. Amerykanie wpłynęli na rząd bułgarski, aby zdecydowanie przeciwdziałał rosyjskim wpływom. W wywiadzie telewizyjnym we wrześniu 2019 roku Solomon Passy, minister spraw zagranicznych Bułgarii w latach 2001-2005, powiedział, że według jego wiedzy, w ambasadzie Rosji w Sofii działa około 70 agentów rosyjskiego wywiadu.

23 stycznia bułgarska prokuratura zarzuciła trzem rosyjskim obywatelom próbę zabójstwa biznesmena z branży zbrojeniowej Emiliana Gebrewa. Wydano międzynarodowe nakazy aresztowania. Choć nie podano publicznie nazwisk ściganych, wiadomo, że są to oficerowie GRU. Co najmniej jeden z nich był też zaangażowany w zamach na Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii. Zresztą wiele wskazuje na to, że w obu operacjach użyto podobnej trucizny: nowiczoka. 24 stycznia do MSZ Bułgarii wezwano rosyjskiego ambasadora i przekazano mu, że w ciągu 48 godzin terytorium bułgarskie opuścić mają, uznani za osoby niepożądane, dwaj rosyjscy dyplomaci. Według władz w Sofii, obaj prowadzili działalność szpiegowską. Jeden od 2017 roku, drugi od 2018 roku. Rosjanie opuścili Bułgarią 26 stycznia rano. Rosja ocenia krok Bułgarii jako „nieprzyjazny i prowokacyjny” i pozostawia sobie prawo do działań w odpowiedzi – ostrzegło rosyjskie MSZ. Moskwa zastrzegła sobie prawo do „podjęcia kroków w odpowiedzi”. Co zapewne oznaczać będzie symetryczne działanie, czyli wydalenie z Rosji dwóch bułgarskich dyplomatów o statusie zbliżonym do statusu Rosja wyrzuconych z Bułgarii. Uwagę zwraca, że komunikat popierający działania Sofii wydała 25 stycznia ambasada USA w Sofii. Wiadomo też, że w śledztwie dotyczącym nieudanego zamachu na handlarza bronią Gebrewa bułgarskie służby i prokuratura współpracują ściśle ze służbami brytyjskimi i FBI. Kolejne skandale szpiegowskie na linii Sofia-Moskwa mogą negatywnie wpłynąć na realizację bułgarskiego odcinka gazociągu TurkStream, a dokładniej jego nitki tranzytowej, którą Rosjanie chcą eksportować gaz z Turcji, przez Bułgarią i Serbię na Węgry.

Warsaw Institute