Trudno doszukać się logiki w odwołaniu biegu, który zaledwie rok temu był na Ukrainie całkowicie legalny. Brak konsekwencji władzy ukraińskiej, a może zarządzenie od mocodawców z Północy?

Komu przeszkadzał Bieg pamięci Żołnierzy Wyklętych?

Eugeniusz Biłonożko

Od 2011 roku dzień 1 marca został ustanowiony świętem państwowym, poświęconym żołnierzom zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” jest obchodzony corocznie. W 2013 grupa pasjonatów i działaczy społecznych postanowiła zorganizować „Tropem Wilczym. Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych”.

W 2016 roku do biegania dołączyły Ukraina oraz Stany Zjednoczony. W 2017 roku bieg miał rozszerzyć się na Wielką Brytanię i Litwę. Jednak 13 lutego 2017 roku Igor Marczuk (pracownik Rówieńskiego Muzeum Krajoznawczego oraz ukraińskiego Centrum Badań Ruchu Wyzwoleńczego) na swojej stronie na Facebooku zaapelował o odwołanie biegu w Zdołbunowie jako imprezy gloryfikującej AK-owców, rzekomo zabijających Ukraińców na Wołyniu. Inicjatywę poparł redaktor Prawdy Historycznej Wachtang Kipiani, informując na swoim portalu o tym, że Żołnierze Wyklęci, pomimo współpracy w UPA nawiązanej w Hrubieszowie w 1946 roku, dokonywali czystek etnicznych oraz zbrodni wojennych. Konsekwencją medialnej nagonki stało się odwołanie biegu w Żytomierzu i Zdołbunowie. Organizatorzy biegu wydali oświadczenie informujące, że tradycyjna długość biegu wynosi 1963 metry, co stanowi odwołanie do rocznicy śmierci ostatniego żołnierza podziemia antykomunistycznego Józefa Franczaka ps. «Lalek», i w żaden sposób nie oddaje czci zbrodniarzom z Piskorowic, Pawłokomy czy Sahrynia.

Właściwe na tym można było by skończyć opowieść o historycznych narracjach współczesnej Polski i Ukrainy. Jednak tegoroczne odwołanie biegu pamięci Żołnierzy Wyklętych inicjowanego przez obywateli Ukrainy polskiej narodowości zadziwia, ponieważ w 2016 roku nikt, ani na szczeblu państwowym, ani na regionalnym, nie uczynił żadnego gestu sprzeciwu wobec organizowania biegu w Żytomierzu i Zdołbunowie. Trudno doszukać się logiki w odwołaniu biegu, który zaledwie rok temu był na Ukrainie całkowicie legalny. Brak konsekwencji władzy ukraińskiej, a może zarządzenie od mocodawców z Północy?

 

Eugeniusz Biłonożko