Rzecznik dyplomacji RFN, Martin Schafer, zrekapitulował aktualny stosunek Unii Europejskiej do konfliktu na Ukrainie, czy też – by nie posługiwać się eufemizmami – rosyjskiej agresji na to państwo.
Na wstępie zaznaczy poczyńmy jedno zastrzeżenie. Stanowisko rzecznika MSZ Niemiec, czyli państwa stojącego na mostku kapitańskim Unii Europejskiej może być traktowane jako głos całej Wspólnoty.
Co się tyczy pogróżek – jedno zdanie z całej przemowy wydaje się szczególnie ważne. To mianowicie, w którym mowa jest o tym, że „Unia będzie gotowa odpowiedzieć na wszelkie próby utrwalenia nielegalnej aneksji Krymu”.
Wszyscy pamiętają bowiem, na jakiej posadzie wylądował niemiecki kanclerz z ramienia socjaldemokratów – Gerhard Schroder. Naszym zdaniem nie jest przypadkiem, że pochodził z takiej partii, a nie innej. Kohl takich rzeczy nie robił.
Przy tej okazji podał świeżutki przykład skandalu wokół Siemensa, w którym chodziło o to, że trzech Rosjan niezgodnie z umową, dostarczali turbiny gazowe tej firmy na Półwysep Krymski
Kwestia druga, czyli ubolewanie. W tek kwestii usłyszeliśmy dyżurne lamentacje o Rosji, która nie przestrzega norm współżycia międzynarodowego, nie respektuje postanowień mińskich i ani myśli rozmawiać o zwrocie Krymu.
I tym razem też taka furtka pozostała uchylona. Antyrosyjskie sankcje zostaną zniesione, jeśli „władze Kremla nie będą łamać prawa międzynarodowego, w tym podstaw ładu europejskiego, Karty Paryskiej, postanowień OBWE, dokumentów Rady Europejskiej i innych” – czytamy w stenogramie wypowiedzi.
Co ciekawe, w tak zwanym „międzyczasie” Europa chyłkiem wycofała się z popierania postanowień mińskich oraz formatu normandzkiego, konstatując (rychło w czas!), że tamte porozumienia omijały sprawę Krymu, koncentrując się wyłącznie na wojnie w Donbasie.
A zatem jest nadzieja, że Europa chwilowo zrezygnowała z możliwości złożenia półwyspu na ołtarzu pokoju na wschodzie. Szybka refleksja podpowiada, że może oznaczać to dwie rzeczy.
Być może Rosja rzeczywiście się sypie, wobec czego Europa gra ostrzej, bo może sobie na to pozwolić. Niewykluczone jednak, że stara Unia cośkolwiek przestraszywszy się utraty zaufania Trumpa, wykonała ten gest de facto pod adresem Amerykanów.
Jagiellonia.org / kresy24.pl
Ostatnie komentarze