Niedaleko polskiej granicy mają miejsce tragiczne wydarzenia, o których – mam wrażenie – ludzkość jakby zapomniała. Jedno państwo zagarnęło terytorium drugiego państwa. W Europie po II wojnie światowej, w XXI wieku Ukraina została napadnięta. Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainie zginęło przeszło 13 tysięcy osób – powiedział prezydent RP Andrzej Duda w trakcie 76. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, informuje serwis internetowy prezydenta RP.
Polski prezydent przypomniał, że mimo tej wojny, bogata Północ skupiła się na budowie wielkiego gazociągu, dzięki któremu rosyjski gaz będzie mógł płynąć do Europy Zachodniej. Kompletnie zignorowano fakt, że teraz Ukraina będzie w jeszcze większym niebezpieczeństwie, zaznaczył Andrzej Duda.
Oprócz tego prezydent wspomniał o przemocy, łamaniu praw człowieka i hybrydowej agresji prorosyjskiego reżimu Łukaszenki wobec państw członkowskich NATO i UE.
„Covid-19 przesłania też wielu ludziom to, co dzieje się na sąsiedniej wobec Polski Białorusi, gdzie od sierpnia 2020 roku setki tysięcy ludzi wychodziły codziennie na pokojowe protesty domagając się wyłącznie jednego: uszanowania wyniku wyborów. W zamian zetknęli się z pałką policyjną, gazem łzawiącym, a nierzadko z kulami ze strony broniącego się przed własnym narodem reżimu.
Gdy mówię te słowa, w więzieniach na Białorusi przebywa ponad 650 osób, w większości młodych kobiet i mężczyzn, patriotów, którzy po prostu chcieli móc uczciwie wybrać swojego przywódcę. Cierpią więzienie z powodów politycznych. Niedawno kapturowy sąd skazał dwoje z nich – Maryję Kalesnikawą i Maksima Znaka – na 10 i 11 lat więzienia. Razem z nimi w więzieniach i aresztach za działalność demokratyczną przebywają liderzy polskiej mniejszości na Białorusi – Andżelika Borys i Andrzej Poczobut. To zaledwie kilka nazwisk spośród setek prześladowanych. Domagamy się uwolnienia wszystkich spośród nich i większej solidarności społeczności międzynarodowej z narodem Białorusi, który chce po prostu u siebie uczciwego państwa, uczciwej demokracji.
Co takiego złego zrobili ci ludzie? Nic. Pragnęli tego samego prawa do wyboru swojej władzy, którym dysponują Francuzi, Polacy, Amerykanie, Koreańczycy, Australijczycy czy mieszkańcy Argentyny, czy USA. Pragnęli wolnych wyborów, do których staje wielu spośród nas, prezydentów wolnego świata, i których znaczenie tak jasno uwypukliło Zgromadzenie Ogólne ONZ w serii historycznych już dzisiaj rezolucji „Enhancing the effectiveness of the principle of periodic and genuine elections”. Na przełomie lat 80. i 90. otworzyły one drogę poglądowi, że prawo do tworzenia własnego rządu nie jest zachodnim wymysłem tylko uniwersalnym prawem człowieka. Białorusini, społeczeństwo tego państwa chce móc wymagać od swoich władz przestrzegania tego właśnie uniwersalnego prawa, płacą za to cierpieniem, płacą za to więzieniem.
Mówię to wszystko jako przywódca kraju, w którym schronienie i pracę uzyskało blisko 150 tysięcy Białorusinów, w tym tysiące uczestników protestów. Mówiłem niedawno naszym białoruskim braciom, że są u nas mile widziani, i że Polska będzie dla nich domem tak długo jak uznają to za stosowne i konieczne. Stanowczo podtrzymuję te słowa.
Solidarność ma jednak również swoją cenę. Bo reżimy bronią się nie tylko przed swoimi obywatelami, ale również przed państwami demokratycznymi.
Odpowiedzią autorytarnego reżimu na Białorusi był i jest niespotykany dotychczas atak hybrydowy na granice Polski, Łotwy i Litwy, trzech państw wschodniej flanki NATO i Unii Europejskiej. Od wielu tygodni reżim Aleksandra Łukaszenki sprowadza do swojego kraju dziesiątki tysięcy zdesperowanych mieszkańców Bliskiego Wschodu, których pod pałkami policyjnymi zmusza do przekraczania naszych granic i próbuje wywołać sztuczny „kryzys humanitarny”. Ludzie ci koczują potem na granicy, a reżim jest głuchy na nasze oferty udzielenia im pomocy humanitarnej. Ludzie ci, imigranci, traktowani są przez reżim jak pionki w politycznej rozgrywce, obrażana jest ich godność i elementarne prawa.
Nie ustąpimy w tym kryzysie, bo nie zgadzamy się na instrumentalne traktowanie migrantów, na wykorzystywanie ich trudnego położenia do działań wymierzonych w bezpieczeństwo naszych granic, granic, których strzeżenie jest naszym obowiązkiem, także jako państwa członkowskiego UE, które pilnuje granicy europejskiej wspólnoty.
Mówię to też jako przywódca państwa, które doskonale potrafi rozróżnić kryzys humanitarny od działań hybrydowych i które wraz z sojusznikami uczestniczyło zaledwie parę tygodni temu w akcji ratowania uchodźców na lotnisku w Kabulu. Chcieliśmy początkowo ewakuować kilkudziesięciu współpracowników naszego wojska i naszej dyplomacji. Skończyło się na ewakuacji ponad tysiąc trzystu osób. Pomagaliśmy przy tym innym państwom zabrać swoich ludzi, ale też korzystaliśmy z solidarności innych, szczególnie Republiki Uzbekistanu. Głęboko jesteśmy za to wdzięczni.
Mówię to po to, by jeszcze raz przypomnieć, że w czasie pandemii świat nie stanął w miejscu. Pandemia nie odebrała narodom ich pragnienia demokratycznego, a ludziom ich dążenia do życia w wolności. Nie odebrała też całym połaciom globu pragnienia godności i szacunku. Sam widziałem niedawno entuzjazm mołdawskich wyborców, którzy odebrali władzę okradającym ich kraj oligarchom i opowiedzieli się za reformami, demokracją, normalnością i uczciwością. Zapewniałem, że Polska wesprze każdy taki ruch w naszym sąsiedztwie, tam gdzie tylko możemy mieć wpływ.
Bo są to momenty, które przywracają wiarę w podstawowe wartości ludzkości i uruchamiają pokłady solidarności w innych krajach, w tym także w moim” – podkreślił prezydent Duda.
Źródło: Jagiellonia.org, Prezydent.pl, Fot. Jakub Szymczuk, KPRP
Ostatnie komentarze