Szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz znów popełnił „pracę historyczną”. Tym razem w wersji pop. Jeździć ma z nią po całym kraju, gloryfikując zbrodniarzy z OUN-UPA i promując kłamstwa o Wołyniu. Fałszowanie historii, gloryfikowanie zbrodniczych formacji i odradzanie się skrajnego nacjonalizmu grozi Ukrainie izolacją na arenie międzynarodowej i utratą sojuszników – ostrzegają zachodnie media.

Nowa książka Wiatrowycza Za kulisami Wołynia 43. Nieznana wojna polsko-ukraińska została zaprezentowana w Charkowie 11 października. Towarzyszyła temu wydarzeniu reklama serii spotkań autorskich, wywiady telewizyjne i relacje z obrad tzw. „okrągłego stołu”, chociaż trudno doszukać się informacji kto za tym stołem, oprócz Wiatrowycza i jego fanów, zasiadał. Za kulisami Wołynia to już druga publikacja Wiatrowycza o Wołyniu. Tym razem została określona jako praca popularno-naukowa. Prezentuje historyczne kłamstwa w wersji dostępnej dla szerokiego kręgu ukraińskich odbiorców. Pierwsza, która była anonsowana jako naukowa (Druga wojna polsko-ukraińska 1942-47), pojawiła się w 2011 roku. Wiatrowycz zaprzeczał w niej, że eksterminacja Polaków na Wołyniu miała masowy charakter i że za jej zorganizowanie odpowiedzialność ponosi dowództwo wołyńskiej UPA. Po fali płynącej zewsząd krytyki uznał w końcu, że wymordowano tysiące Polaków, ale odpowiedzialnością za zbrodnię obarczył tzw. ”siekierników” – uzbrojone w widły i siekiery masy chłopstwa ukraińskiego.

Wiatrowycza ostro krytykują nie tylko zagraniczni, ale również ukraińscy historycy. Po tym, jak w lutym br. ukraiński IPN w ostatniej chwili zablokował upamiętnienie dwóch polskich cichociemnych, przerzuconych na okupowany przez hitlerowskie Niemcy Wołyń, lwowski naukowiec Wasyl Rasewicz, który zajmuje się m.in. badaniem ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego, stwierdził, że Wiatrowycz toczy wojnę z Polakami. – Wiatrowycz prowadzi walkę przeciwko Polakom. To jest jasne, wystarczy popatrzeć na to, co robi. (…) Każde jego działania i pomysły są nastawione przeciwko Polsce. Nie uznaje rzezi na Wołyniu, czystek etnicznych. Chce, aby polityka historyczna Ukrainy opierała się na kulcie UPA i Stepana Bandery. A to jest historyczne kłamstwo – mówił wówczas Rasewicz.

Wiatrowycz twierdzi, że OUN i UPA nie brały udział w czystkach etnicznych na Polakach i Żydach po niemieckiej inwazji na ZSRR w 1941 r. i że takie oskarżenia są „integralną częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez ZSRR przeciwko ukraińskiemu ruchowi wyzwoleńczemu od czasów II wojny światowej”. Przekonuje, że „bez UPA, Bandery i Szuchewycza nie byłoby współczesnego ukraińskiego państwa i współczesnego ukraińskiego narodu”. Broni też, czemu dał wyraz niejednokrotnie w wypowiedziach w mediach, ukraińskiej dywizji SS-Galizien.

Argumenty, że krytyka Ukrainy, jest dziełem putinowskiej propagandy, przestają jednak działać. Amerykański magazyn „Foreign Policy” ocenia, że ukraińskie elity polityczne zachowują się tak, jakby nie zdawały sobie sprawy, że coraz bardziej zrażają do siebie Zachód. W kolejnym już artykule na ten temat, jaki opublikowano w magazynie w ciągu ostatnich miesięcy, Andreas Umland podkreśla, że sytuacja Ukrainy na arenie międzynarodowej będzie się stawała coraz bardziej niekorzystna. W miarę jak zachodni historycy badają zbrodnie popełnione przez ukraińskich nacjonalistów, a wyniki ich badań są upubliczniane, maleje tolerancja dla wybielania wojennej przeszłości Ukrainy. Tymczasem państwo ukraińskie „wybiela” ją w sposób systemowy – ukraiński IPN na mocy dekretu prezydenta Poroszenki przejął wszelkie dokumenty, którymi dysponowały archiwa sowieckich służb specjalnych działających na terenie obecnej Ukrainy i stał się monopolistą w zakresie przedstawiania historii Ukrainy.

Jak pisze „Foreign Policy”, wprowadzono bezwzględną cenzurę. Obowiązuje wersja, że ukraińscy nacjonaliści bohatersko walczyli o niepodległość z władzą radziecką i przemilcza się okrutne etniczne czystki wobec ludności polskiej i masowy udział UPA w Holocauście. Ukraińscy historycy, którzy odważają się zakwestionować obowiązującą narrację są pozbawiani dostępu do dokumentów i wręcz prześladowani. „Foreign Policy”, cytując amerykańskich historyków , twierdzi, że ukraiński IPN posuwa się nawet do fałszowania dokumentów, usuwając z nich całe fragmenty, które są niewygodne i dotyczą zbrodni na mniejszościach etnicznych.

I tak np. prof. Jeffrey Burds z Northeastern University w Bostonie stwierdził, że uczeni z zespołu Wiatrowycza publikują sfałszowane zbiory dokumentów. – Wiem o tym, bo widziałem oryginały, zrobiłem kopie i porównałem ich transkrypcję z oryginałami – mówi Burds. Jego zdaniem usunięto wszystko, „co krytykowało ukraiński nacjonalizm, wyrazy antypatii i konfliktu wewnątrz kierownictwa OUN-UPA, sekcje, w których (…) podawano dowody przeciwko innym nacjonalistom, czy zapisy okrucieństw”. Na polecenie Wiatrowycza miały być z tych dokumentów usuwane pojedyncze słowa, całe zdania, a nawet całe akapity.

Ukraińsko-kanadyjski badacz Marco Carynnyk twierdzi, że ma dowody na to, iż Wiatrowycz fałszował źródła historyczne w swoich publikacjach, a później szukał pretekstów, by nie udostępniać źródeł, które mogłyby to wykazać. Z kolei Jared McBride z Kennan Institute podaje, że Wiatrowycz, będąc jeszcze szefem Archiwum SBU wraz ze swoim zespołem „upewnili się, że wyłączyli z archiwum wszelkie dokumenty, jakie mogłyby rzucić negatywne światło na OUN-UPA, w tym na ich zaangażowanie w Holokaust i inne zbrodnie wojenne”.

Amerykański magazyn „Foreign Policy” punktuje ukraińska politykę historyczną i jej wpływ na życie polityczne Ukrainy znacznie ostrzej niż robi to znakomita większość mediów polskich. Przestrzega też, że Ukraina wybielając swą krwawą przeszłość, przegrywa walkę o swą teraźniejszość, zrażając do siebie państwa NATO, które nie mogą akceptować gloryfikowania nacjonalizmu i historycznej narracji rozgrzeszającej krwawe zbrodnie i kolaborację z nazistowskimi Niemcami.

Jagiellonia.org / Kresy24.pl