Trwa eskalacja konfliktu w regionie, w którym według biblijnej księgi Objawienia wybuchnie ostatnia wojna ludzkości – Har-Magedon.

Włodzimierz Iszczuk

Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”

Putin przygotowuje się do nowej wojny na Bliskim Wschodzie, która może przerodzić się w trzecią wojnę światową – twierdzi znany ekspert wojskowy, pułkownik rezerwy, oficer operacyjny Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy w latach 2003-2006 Oleg Żdanow w artykule na łamach portalu Apostrophe.

Według Żdanowa prezydent Rosji próbuje wywierać nacisk na Izrael: „Putin jest już w Egipcie. Zbiera antyizraelską koalicję. Teraz Izrael stara się wciągnąć Iran w nową wojnę izraelsko-arabską i całkiem możliwe, że ona się zacznie, ponieważ chcą tego i USA, i Izrael. Dlatego Putin może sobie demonstrować pokojowe intencje, ale nigdy nie opuści Syrii. Gdy tylko Rosja wyjdzie z Syrii, następnego dnia Baszar al-Asad przestanie być prezydentem.

Wobec eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie Rosja nie ma innego wyboru. Wojna ta ma na celu oderwanie Iranu od Federacji Rosyjskiej, a przede wszystkim zbombardowanie wszystkich obiektów nuklearnych w celu wciągnięcia Iranu do wojny. Rosja doskonale to rozumie. Dlatego Moskwa w każdym razie będzie wspierać Iran. A Iran, jeśli ulegnie tej prowokacji, stanie w obronie Palestyny. Jeśli nie, być może nie staniemy na krawędzi trzeciej wojny światowej.

Czy będzie to ostrzeżenie przed trzecią wojną światową? To faktycznie będzie trzecia wojna światowa. Już dziś Benjamin Netanjahu szuka sojuszników w Europie, próbuje przekonać Europę do uznania Jerozolimy za stolicę Izraela. A to byłby policzek dla świata arabskiego.

Arabia Saudyjska pozostanie na uboczu, ponieważ dogadała się z USA. […] Nie będą się wtrącać. A reszta świata arabskiego znów powstanie przeciwko państwu izraelskiemu. Liderem powstania będzie Iran jako najpotężniejszy kraj. Prawdopodobnie będzie wspierany przez Jordanię i Egipt. W końcu Putin nie bez powodu rozpoczął wycieczkę po Bliskim Wschodzie – zbiera koalicję. Tak więc Rosja będzie bronić swego Golema – Iranu (reżim islamistów – radykalnych fundamentalistów, których ostatecznym celem jest zbudowanie ogólnoświatowego „państwa islamskiego” – red.). I to będzie trzecia wojna światowa, która może rozpocząć się od Bliskiego Wschodu” – twierdzi ekspert wojskowy.

DLACZEGO KREML SPROWOKOWAŁ WOJNĘ W SYRII

Rosyjski gen. Leonid Iwaszow, szef think tanku Akademia Problemów Geopolitycznych w Moskwie, w trakcie programu „Wieczór z Władimirem Sołowiowem” w telewizji Rossija 1 ujawnił prawdziwe powody wojny w Syrii: interesy Gazpromu i groźba bankructwa Rosji.

„Gdyby Rosja tam nie weszła i nie utrzymała u władzy reżimu Asada, to dziś mielibyśmy bardzo poważny problem z budżetem. Ta wojna toczy się o trzy gazociągi. W Katarze i Iranie są gigantyczne złoża gazu” – powiedział gen. Iwaszow. (Według Międzynarodowej Agencji Energii największe złoża gazu na świecie, zawierające 51 bln m sześc., czyli jedną piątą potwierdzonych zapasów gazu na globie, znajdują się w Zatoce Perskiej między Iranem a Katarem – red.).

„Co gwałtownie zmniejszyłoby nasz udział w rynku gazu?” – spytał prowadzący program Władimir Sołowiow.

„Tak! Pierwszy gazociąg, który chcieli budować, miał iść przez terytorium Syrii i Turcji do Europy. Turcja stałaby się głównym operatorem dostaw gazu” – odparł generał.

„A więc wtargnęliśmy do Syrii, żeby zabezpieczyć sprzedaż gazu przez Gazprom?” – dopytywał dziennikarz.

„Tak. Kiedy Asad w 2011 roku, nie bez naszej presji, odmówił podpisania tego porozumienia (umowy o budowie gazociągów przez terytorium Syrii – red.), to zobaczcie co się stało” – odrzekł szef Akademii Problemów Geopolitycznych.

Z kolei Katar zaczął finansować syryjską opozycję, która zorganizowała masowe protesty przeciwko reżimowi Baszara al-Asada.

Tak więc, Kreml sprowokował a później włączył się w wojnę w Syrii, by powstrzymać budowę gazociągów do Europy i by zapewnić Gazpromowi sprzedaż.

Rosyjscy imperialiści są w stanie usprawiedliwić każdą agresję przeciwko suwerennym narodom. Warto w tym momencie przywołać słowa dyrektora rosyjskiego Centrum Badania Krajów Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej Siemiona Bagdasarowa, który tak tłumaczył udział armii FR w konflikcie syryjskim: „To nasza ziemia! Stąd właśnie przyszła do nas cywilizacja. Z Antiochii przyszli do nas pierwsi mnisi. Duchowni na Rusi byli Syryjczykami. Z pochodzenia byli nie Grekami, lecz Syryjczykami. I w czasie obchodów 300-lecia rodu Romanowów całą liturgię odprawiała nie rosyjska Cerkiew prawosławna, lecz antiochijska Cerkiew prawosławna. Gdyby nie było Syrii, nie byłoby Antiochii, nie byłoby prawosławia i nie byłoby Rusi! To nasza ziemia! To nasze święte miejsca!”.

JAK ROZPOCZĘŁA SIĘ WOJNA W SYRII

Dynastia syryjskich dyktatorów Baszszara al-Asada i jego ojca Hafiza al-Asada nigdy nie cieszyła się poparciem większości Syryjczyków. Są przedstawicielami alawitów (odłam szyizmu), najstarszej mniejszości religijnej Syrii liczącej ok. 1,95 mln, stanowiącej 11 proc. ludności. Zdecydowana większość Syryjczyków to sunnici, których jest ok. 70 proc. Pozostali to chrześcijanie i druzowie.

Hafiz al-Asad wsławił się krwawym stłumieniem protestów radykalnej partyzantki sunnickiej w mieście Hama, zabijając od 3 do 25 tys. islamistów oraz cywilów. Przy wsparciu ZSRS ustanowił brutalną dyktaturę. Tysiące opozycjonistów zostało uwięzionych. Właśnie dlatego sunici nienawidzą rządzącej mniejszości, która uzurpowała sobie władzę w tym kraju i za pomocą terroru sprawuje despotyczne rządy.

Arabska wiosna w latach 2010-2012 pokazała słabość autorytarnych dyktatur. Monolitowe reżimy Tunezji, Egiptu, Jemenu oraz innych krajów arabskich upadły jak domki z kart. Kolejne konflikty i wojny domowe doprowadziły do zmiany konfiguracji geopolitycznej w regionie. Wydarzenia te zainspirowały Syryjczyków, którzy mieli nadzieję na pokojowe przemiany w kraju. Dziesiątki tysięcy ludzi w różnych miastach Syrii wyszły na ulice, by protestować przeciwko reżimowi znienawidzonego Baszszara al-Asada, ale w marcu 2011 roku dyktator nakazał strzelać do pokojowo nastawionych demonstrantów, którzy w zdecydowanej większości nie mieli nic wspólnego z radykalnym islamizmem. Zginęły setki cywilów w całym kraju. Tak rozpoczęła się wojna w Syrii.

STRONY KONFLIKTU

W operacjach wojskowych uczestniczą siły krwawego dyktatora Baszara al-Asada (SAR), umiarkowani opozycjoniści (Wolna Armia Syrii), radykalni islamiści, Kurdowie i inni. W 2014 roku sporą część Syrii zajęli fundamentaliści, którzy ogłosili powstanie kalifatu pod nazwą Państwo Islamskie (ISIS). We wrześniu tego roku przeciwko ISIS została rozpoczęta operacja prowadzona przez koalicję pod przewodem Stanów Zjednoczonych. Rok później, we wrześniu 2015, do konfliktu po stronie Baszara al-Asada przystąpiła Rosja. W 2016 roku Turcja rozpoczęła operację wojskową na północy Syrii. Prezydent Recep Erdoğan twierdził, że jednym z celów inwazji jest obalenie reżimu tyrana Asada. Ale potem wyjaśnił, że Turcja walczy przeciwko terrorystom, a nie „konkretnej osobie”.

Z kolei główny przeciwnik Iranu na Bliskim Wschodzie – Arabia Saudyjska nie wyklucza możliwości wysłania kontyngentu wojskowego krajów arabskich do Syrii – oświadczył 17 kwietnia 2018 roku minister spraw zagranicznych Królestwa Adil al-Dżubajr na wspólnej konferencji prasowej z sekretarzem generalnym ONZ António Guterresem w Rijadzie. „Dyskutowaliśmy o wysłaniu sił koalicji antyterrorystycznej do Syrii” – powiedział szef dyplomacji Arabii Saudyjskiej, podkreślając, że decyzja zostanie podjęta, jeśli zostanie złożony wniosek – podaje Reuters.

Arabia Saudyjska ma jedną z najpotężniejszych armii w świecie arabskim (26. miejsce w rankingu Global Firepower). Siły Zbrojne Królestwa składają się z sił lądowych, morskich, powietrznych, obrony powietrznej, strategicznych sił rakietowych i gwardii narodowej. W ich szeregach służy ok 230 tys. ludzi (w tym gwardia narodowa). Do służby wojskowej są również angażowani zagraniczni najemnicy. Rezerwy mobilizacyjne to 5,9 mln osób.

STRATY

Jak informuje Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, w rosyjskich nalotach prowadzonych w Syrii w ciągu dwóch lat zginęło niemal 8 tys. cywilów, wśród których było blisko 2 tys. dzieci i ponad tysiąc kobiet. Według ONZ od początku konfliktu śmierć poniosło ponad 400 tys. osób, ponad 10 mln zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, 4,8 mln znalazło schronienie poza granicami kraju.

Ofiary są po każdej stronie, także rosyjskiej. Rosjanie ponieśli największe straty po deklaracji Putina, że Rosja kończy operację wojskową w Syrii 21 listopada 2017 roku. Właśnie wtedy rosyjska armia i najemnicy doświadczyli serii miażdżących porażek.

3 lutego 2018 roku nad Syrią zestrzelono najnowszy rosyjski samolot szturmowy Su-25SM (Frogfoot) o wartości około 50 mln dolarów. Pilot został schwytany i zabity przez antyasadowskie siły syryjskie.

7 lutego koalicja kierowana przez Stany Zjednoczone zadała cios rosyjskim najemnikom w Syrii. W starciu z Amerykanami zginęło ponad 215 Rosjan. Jednostka Wagner praktycznie przestała istnieć.

15 lutego 15 rosyjskich najemników zginęło podczas eksplozji w magazynie amunicji – poinformował dziennik „The Guardian”, powołując się na Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.

Na początku stycznia 2017 roku w wyniku ataku artyleryjskiego syryjskich bojowników na rosyjską bazę lotniczą Chmejmim zniszczono siedem rosyjskich samolotów, w tym cztery bombowce Su-24, dwa myśliwce Su-35S i transportowiec An-72.

7 marca przy podejściu do lądowania w rosyjskiej bazie lotniczej w Hmejmim w prowincji Latakia w Syrii rozbił się samolot transportowy An-26. Informację tę potwierdziło Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej. Jak poinformował prasę przedstawiciel resortu, śmierć w katastrofie poniosło 39 osób, żołnierze i oficerowie, w tym generał.

„W wyniku tragedii zginęło 27 oficerów, w tym jeden w randze generała majora, a także chorąży i żołnierze służby kontraktowej” – zaznaczył.

Odpowiedzialność za katastrofę An-26 wzięła na siebie sunnicka grupa umiarkowanych islamistów Dżajsz al-Islam. „Zniszczenie rosyjskiego samolotu było odpowiedzią na działania sił rządowych we wschodniej Gucie” – podała organizacja w oświadczeniu opublikowanym przez lokalne media.

3 maja u wybrzeży Syrii rozbił się rosyjski myśliwiec Su-30. Zginęło dwóch pilotów. Maszyna wpadła do Morza Śródziemnego po starcie z bazy Hmejmim.

7 maja podczas patrolowania wschodnich terytoriów Syrii rozbił się rosyjski śmigłowiec szturmowy Ka-52 Alligator. Zginęło dwóch pilotów.

Włodzimierz Iszczuk, Jagiellonia.org