Aktualności

Przekleństwo rosyjskiego ekspansjonizmu. Dlaczego Rosja przez stulecia prowadzi nieskończoną wojnę hybrydową przeciwko Zachodowi?

Prezes Zarządu Centrum Badań Strategicznych Pawło Żownirenko, kijowski ekspert, który w latach 90. uczestniczył z Brzezińskim w pracach Ukraińsko-Amerykańskiego Komitetu Doradczego, opublikował na łamach portalu Wschodnik.pl bardzo ciekawy artykuł o niezmiennej barbarzyńskiej istocie rosyjskiego imperializmu i ekspansjonizmu. Publikujemy ten tekst w całości, zachowując styl autora. 

Urodziłem się na terenach Donbasu. Nasza wioska – Trojićko-Charcyźk – leży nieopodal Iłowajska, pomiędzy dwoma wioskami kopalnianymi, w których mieszkali przesiedleńcy z Rosji. I jak praktycznie zawsze wśród nastolatków – były bójki pomiędzy „swoimi” i „obcymi”. Wśród naszych na wieść o starciu pomiędzy „wiejskimi” a „kopalnianymi” zawsze, jako pierwsze, padało pytanie: „Kto zaczął pierwszy?” – by określić, kto miał rację, a kto nie. A u „nich” w tej samej sytuacji nie było żadnych pytań, tylko okrzyk: „Naszych biją!”. I kiedy próbowaliśmy u chłopaka-przesiedleńca dowiedzieć się, dlaczego zaatakował i uderzył, to standardową i wszechogarniającą, jego zdaniem, była odpowiedź: „A czemu mnie pytacie? Czemu właśnie mnie się czepiacie?”!

Tak z młodych lat, przez zdziwienie i ból po uderzeniach w praktyce zetknąłem się z innym rodzajem światopoglądu, który o 180 stopni różnił się od mojego, oraz od przyjmowania świata przez moich bliskich i znajomych. Już wtedy zacząłem poznawać to, co się nazywa „etnopsychologia”, mentalnością.

Właśnie wniosków wynikających z tej nauki, jak również z historii, Ukraińcy, Polacy, a i w ogóle Europejczycy często nie biorą pod uwagę, analizując tryb postępowania Rosji, jej politykę zewnętrzną i wewnętrzna – tak w przeszłości, jak i dziś. A niebranie pod uwagę wszystkich czynników w trakcie przeprowadzania analizy doprowadza do błędnych wniosków i przewidywań, jak ot przykładowo „wszystko jest powiązane i zależy od Putina, wystarczy go usunąć w sposób prawny czy jakoś inaczej – i Rosja stanie się demokratycznym krajem”, czy „wzmocnienie sankcji samo z siebie zmusi Rosjan do postępowania w granicach prawa międzynarodowego”.

Więc proponuję Polskim Czytelnikom tekst dotyczący natury rosyjskiego ekspansjonizmu oraz sposobom przeciwdziałania owemu ekspansjonizmowi.

CO UKRYWA SIĘ POD TERMINEM „WOJNA HYBRYDOWA”

Konflikt, w którego trakcie Rosja okupowała Krym i część Donbasu, od lutego 2014 roku w środkach masowego przekazu określa się, jako „wojna hybrydowa”. Od tego czasu ukazało się sporo prac naukowych i publicystycznych, w których autorzy udowadniają, że jest to absolutnie nowy sposób prowadzenia wojny, z którym ludzkość zetknęła się chyba po raz pierwszy w dziejach.

Spróbujmy dojść do sedna tej kwestii, ale najpierw – zadajmy sobie kilka pytań.

Po co Rosji ta wojna? W ogóle – po co Rosji nieustające wojny ze wszystkimi sąsiadami i nie tylko z nimi? Dlaczego w czasach Putina Moskwa ponownie stała się agresywna? Czy rzecz polega tylko w Putinie i sprawa zostanie rozwiązana sama z siebie, gdy tylko on odejdzie czy zostanie usunięty od władzy? I wreszcie: dlaczego Moskwa priorytetowo zajmuje się wyłącznie zewnętrznymi sprawami, odpuszczając sobie, a nawet ignorując, problemy wewnętrzne? I dlaczego właśnie sama Moskwa w większości wypadków jest źródłem i generatorem tych wszystkich problemów?

Nie znajdując odpowiedzi na te pytania, czy na inne pytania tego rodzaju, obcokrajowcy wszystko zrzucają na karb „zagadkowej duszy rosyjskiej”. Którą, według klasyka literatury rosyjskiej, „nie da się ogarnąć rozumem”.

A w rzeczywistości odpowiedź leży na wierzchu. I polega ona na tym, że Rosja w rzeczywistości należy do zupełnie innej cywilizacji, i pomimo pozornych zmian w swych podstawach – a właściwie w mentalności mieszkańców i systemie państwowym – pozostaje taka sama, niezmienna już od wieków.

Rosja pragnie ponownie zostać światowym, decydującym graczem. Z tym że nie drogą konstruktywną – poprzez wzrost poziomu gospodarki czy standardów życia Rosjan, a szlakiem destrukcji – poprzez zrujnowanie światowego ładu prawnego, systemu stosunków międzynarodowych i bezpieczeństwa w Europie. Poprzez aneksję Krymu, wojnę z Ukrainą, bombardowanie ludności cywilnej w Syrii, kłamstwa polityków, dyplomatów i dziennikarzy, prowokacje militarne w Europie, Moskwa demonstruje swe pragnienie wywołania globalnego chaosu, zasiania wśród Europejczyków poczucia niepewności, trwogi i strachu.

Przykrywając się płaszczykiem wspierania swobody słowa, wykorzystując liberalizm Zachodu, Kreml przez ostatnie lata rozkręca i rozwija system „wolności dezinformacji”, którego narzędziami są praktycznie wszystkie rosyjskie środki masowego przekazu, wspierane poprzez rzesze „żołnierzy wojny informacyjnej”, trolli internetowych mnożących informacje – fejki i wpisujących prowokacyjne treści w komentarzach do informacji opublikowanych przez wydania i portale internetowe.

Lawina uchodźców syryjskich, która jest wynikiem bombardowania ludności cywilnej przez wojska Asada i jego sojuszników – rosyjskiego kontyngentu wojskowego, sprowokowała kryzys wewnętrzny w Europie, reanimowała dyskurs na temat wewnętrznych granic w UE, zrodziła dylematy: kto przyjmuje uchodźców, co z nimi dalej robić. Oraz postawiła Europe przed wyborem: spójność UE czy izolacjonizm.

Obiektywna analiza sytuacji, spojrzenie (bez uprzedzeń) na wspomniane zagadnienia pokazują, że nie da się rozpatrywać je w sposób odizolowany od siebie, ponieważ są one elementami spójnego, ogólnego problemu. Wojna w Syrii, wojna na Ukrainie, wojna w przestrzeni informacyjnej czy w przestrzeni cybernetycznej – są w rzeczywistości elementami jednej i tej samej wojny Rosji z Zachodem, jednym z epizodów wielowiecznej, nieprzerwanej, stałej i systematycznej walki despotyzmu wschodniego z Europą i jej wartościami.

HORDA NIE ZNIKNĘŁA – ŚWIAT PONOWNIE SIĘ Z NIĄ ZETKNĄŁ

„Mówić o tym, że polityka rosyjska zmienia się na przestrzeni lat, jest bezsensowne: nie zmieniają się ani ona, ani łatwowierność Rosjan, ani metody, którymi Rosja stara się osiągnąć marzenie wszystkich swoich przywódców – panowanie nad światem… Rzucającą się w oczy charakterystyczną osobliwością polityki rosyjskiej jest zadziwiająca stałość nie tylko samych idei i pragnień, ale i sposobów oraz narzędzi, absolutnie niezależących od tego, jaki rząd jest obecnie przy władzy. W obserwowanym dziś kryzysie nie ma żadnej charakterystycznej cechy, żadnego procesu, żadnego dokumentu, których byśmy nie znaleźli we wszystkich poprzednich międzynarodowych kryzysach powiązanych z Rosją. I jeżeli skuteczność tej dziedzicznej polityki mówi o słabości państw zachodnich, to marudna jednolitość jej zasad jest wskaźnikiem wewnętrznego barbarzyństwa Rosji”. Ten cytat z zakazanej w ZSRR i nadal nieprzetłumaczonego na język ukraiński dzieła Karola Marksa „Rewelacje z dziejów dyplomacji XVIII wieku” ma prawie dwieście lat.

Jak nie zmieniałaby się nazwa państwa leżącego pomiędzy Europą a Pacyfikiem – Horda, Carstwo Moskiewskie, Imperium Rosyjskie, Związek Radziecki, Federacja Rosyjska – celem tego tworu zawsze była i pozostaje ekspansja zewnętrzna i dławienie wolności.

Przy tym wszystkim Moskwa nigdy oficjalnie na nikogo nie napada, a jedynie „broni się przed szykowaną napaścią na nią”. Propaganda rosyjska, która przez wieki obsługuje swego chana – cara – sekretarza generalnego – prezydenta, osiągnęła najwyższy poziom wirtuozerii pod względem zastraszania i ogłupiania własnej ludności, w tym w wykorzystaniu chwytu nazywanego w psychologii „projekcją”. Czyli oskarżanie przeciwnika o to, czego on w ogóle nie planuje i nie ma zamiaru uczynić; a dokładnie o to, co zamierza zrobić sama Moskwa: o zamiary agresywne, łamanie prawa narodowego i międzynarodowego, ingerencje w wewnętrzne sprawy innych krajów.

Od stycznia 2014 roku Kreml przeprowadził potężną kampanię informacyjną na temat: „tysiące banderowców jadą, aby przejąć organa władzy na wschodzie i południu Ukrainy”. W rzeczywistości te organa władzy zostały zajęte i przejęte, tylko że przez rosyjskich wojskowych bez naramienników i znaków rozpoznawczych na mundurach. Równolegle trwała kampania dezinformacyjna na temat planów kijowskiej nowej władzy odłączyć i blokować rosyjskie stacje telewizyjne i radiowe. W rzeczywistości pierwsze, co zrobili rosyjscy okupanci na Krymie i na Donbasie – to odłączyli i zablokowali media ukraińskie.

To samo można powiedzieć i na temat kłamstw o „uciskaniu języka rosyjskiego” na Ukrainie – z setkami szkół rosyjskich, dziesiątkami stacji telewizyjnych i radiowych, nadających w języku rosyjskim, setkami periodyków, wydawanych w języku rosyjskim. Przy tym, że w Rosji, gdzie mieszka kilka milionów Ukraińców, praktycznie nie ma gazet ukraińskich, programów telewizyjnych i radiowych, a jedyna biblioteka ukraińska została zamknięta 4 lata temu, a jej dyrektor zarządzająca – mieszkanka Moskwy i etniczna Rosjanka – została uwięziona „za nacjonalizm ukraiński”.

Dla Kremla charakterystyczną i tradycyjną cechą jest ignorowanie realnie istniejących wewnętrznych i zewnętrznych problemów, tworzenie takich problemów według swej potrzeby, twarde i ostre przeciwdziałanie jakimkolwiek przejawom innego myślenia wewnątrz samej Rosji – zaczynając od zorganizowanych protestów przeciwko zubożeniu ludności i monopolizacji gospodarki aż po jednoosobowe pikiety polityczne.

Występując w swych słowach i deklaracjach przeciwko do niedawna jeszcze mitycznej „rusofobii”, Kreml stał się faktycznie jej generatorem. I w ciągu ostatnich lat udowodnił, że właśnie on, Kreml, jest największym rusofobem na świecie, ponieważ swoimi kłamstwami i bezwzględnością sprowadził wizerunek Rosji do niespotykanego jeszcze od czasów „zimnej wojny” poziomu, a miliony etnicznych Rosjan mieszkających poza granicami Federacji Rosyjskiej zmusił raptownie do poczucia niebezpieczeństwa ze względu na używanie języka rosyjskiego – „a nóż i nas, jako mówiących w języku rosyjskim, Putin przyjdzie »bronić«?!?”.

Stałe (w ciągu długich stuleci) przeciwstawianie się światowi zewnętrznemu wypracowało u Kremla i jego poddanych swoiste rozumienie i traktowanie sprawiedliwości i moralności. Świadome kłamstwo stało się „sprawą normalną” nie tylko dla wodza, ale i dla milionów jego poddanych. Każdy, kto w ciągu ostatnich lat miał możliwość obcowania z Rosjanami (od politologów i polityków zaczynając, na zwykłych obywatelach kończąc), nie mógł nie zwrócić uwagi na rzucający się w oczy brak obiektywności ich ocen zachowań rządzących Rosją, na totalne ignorowanie oczywistych faktów (niezgodnych z ich postulatami), na pełną identyczność tych postulatów i sloganów z tym, co głoszą rosyjskie władze. Na dodatek, tego rodzaju oceny i postulaty wypowiadają oni absolutnie szczerze, w sposób zacięty i pozbawiony jakichkolwiek wątpliwości we własną rację. Ponieważ z ich punktu widzenia „trwa wojna z całym otaczającym światem, a w trakcie wojny kłamanie wrogom nie jest kłamstwem, a jedynie zmyleniem przeciwnika”.

W tym samym czasie oprócz kierownictwa Federacji Rosyjskiej, jego apologetów spośród klasy politycznej i szerokiego ogółu społeczeństwa, nie da się nie zauważyć setki tysięcy, miliony obywateli, których cele, moralności i działania kolidują z propagandą oficjalną i „pozycją” poddanych.

Określający siebie w Rosji „Rosjanami” są faktycznie dwiema antagonistycznymi narodowościami, których przedstawiciele rozmawiają w jednym wspólnym języku, lecz totalnie się różnią pod względem mentalności i wyznawanych wartości, – czyli względnie niewielka ilość właśnie Rosjan i przytłaczająca masa Ordyńców. Rosjan, którzy kochają swoją ojczyznę i pragną, aby została ona normalnym demokratycznym krajem oraz nie widzą perspektyw w „gospodarce rurociągu”. Rosjan, których już mdli od militaryzacji i ekspansji zewnętrznej, którzy nie przyjmują oklaskami ograniczenia swych swobód. Rosjan, którzy ze względu na to wszystko są przez władze i kremlowskie środki masowego przekazu poddawani ostracyzmowi, nazywani „piątą kolumną” i w rzeczywistości w swym własnym kraju są zniewolonym narodem. I Ordyńców, którzy absolutnie nie martwią się o swój poziom życia, a posiadają jedyny cel – aby Rosji „bali się, a więc darzyli ją szacunkiem”. Tych, dla kogo nie są straszne ani sankcje, ani spadek poziomu życia, ani ograniczenie ich swobód, ani nawet to, że ich współobywatele giną gdzieś tam w obcej ziemi. Odwrotnie, to wszystko jeszcze bardziej konsoliduje ich dookoła wodza. Swego czasu rosyjski poeta Nikołaj Niekrasow powiedział o nich: „Ludzie godności bydlęcej – są czasem prawdziwymi psami: im cięższa im wypadnie kara, tym radośniej płaszczą się przed swymi panami”.

Jeżeli rewolucje w innych krajach były i są wynikiem bezmiernego nasilenia presji władzy monarchy czy uzurpatora i skierowane są przeciwko narastającemu uciskowi i niesprawiedliwości, przeciwko ucinaniu praw dołów społecznych – to w Rosji, na odwrót, rewolucyjne zrywy zdarzały się i zdarzają właśnie w okresach zmniejszenia presji władzy, z powodu strachu, który narasta u ludu ze względu na widmo nadchodzącej wolności.

Powstania i rewolucje w Rosji, jakimi demokratycznymi nie byłyby hasła i slogany ich przywódców, na poziomie masowej podświadomości zawsze miały na celu wzmocnienie władzy centralnej. Przy czym poziom popularności tego czy innego polityka bądź dowódcy wojskowego, skala i poziom przypadania mu do stóp, były zależne nie od skuteczności jego rządzenia krajem czy dowodzenia wojskiem, a od poziomu jego samowoli i ilości położonych przez niego „na ołtarzu” żyć i istnień ludzkich. Masy nie osądzały ani możnowładców ani generałów za nic, oprócz zbyt niskiego poziomu okrucieństwa – przy czym nieważne, czy wobec swoich, czy wobec obcych postępowano bezwzględnie i okrutnie.

Horda zawsze praktykowała i praktykuje „wojnę hybrydową”, jako wojnę bez zasad: z ignorowaniem jakiekolwiek prawa i zasad prowadzenia wojny, określonych przez konwencje międzynarodowe; z rozmieszczaniem uzbrojonych wojskowych wśród cywili i wykorzystaniem ostatnich jako „żywej tarczy”, z bombardowaniem dzielnic i budynków mieszkalnych, z bestialskim stosunkiem wobec jeńców etc.

Horda nigdy nie produkowała nic jakościowego dla życia i bytu – zawsze odbierała to innym. Tylko broń horda produkowała i produkuje dobrej jakości – jako narzędzie, by odbierać innym to, co się potrzebuje oraz jako zasób i środek niesienia śmierci.

Kult śmierci – oddzielny temat, zwłaszcza dla państwa, w czyjej stolicy, w samym centrum miasta znajduje się piramidalny grobowiec i cmentarz.

Jednym z powodów tego, że Rosja nigdy nie miała i nadal nie ma „dobrych sąsiadów”, jest fakt, że horda zawsze szuka konfrontacji i wojny. Została stworzona w celu prowadzenia wojny i nie może istnieć bez wojny. Rosja, według ukraińskiego autora i blogera Dmytra Czekałkina „stała się unikatowym obozem koncentracyjnym, w którym więźniowie sami dla siebie są «klawiszami», nienawidzą wszystkich, kto pozostaje na wolności i są gotowi umierać dla rozszerzenia i powiększenia łagru”.

Swego czasu mówiąc o sąsiadach Izraelu, Golda Meir powiedziała tak, jakby była Ukrainką i miała na myśli północno-wschodniego sąsiada Ukrainy: „My chcemy żyć. Nasi sąsiedzi chcą nas widzieć martwymi. Pozostawia to nam bardzo mało miejsca dla kompromisu”.

Related Post

Własność – to wolność. I dla tego głównym przeciwnikiem dla hordy zawsze byli i pozostają właściciele – „kramarze” i bardziej zamożni rolnicy –„średniacy”, którzy zaczęli masowo pojawiać się w wyniku reformy Stołypina na początku XX wieku. Najpierw uśpiono ich czujność hasłem „Ziemia – chłopom”, później obdarto do ostatniej nitki i albo złamano na zawsze, albo zgładzono podczas Wielkiego Głodu na Ukrainie, albo zniszczono w obozach. Lumpenproletariat triumfował, ponieważ przekonał się w rzeczywistym działaniu zasady „nie wychylać się”. A intelektualiści masowo wsparli nowego „chana”, ponieważ również zrozumieli, że odróżniać się od podstawowej „masy” w Rosji nie jest sprawą bezpieczną i że rosyjskie słowa «выделяться» („wyróżniać się”, „wyodrębniać się”) i «выделение» ( „łajno”, „wydzielina”) nie tylko posiadają wspólny rdzeń, a są, wcale nie przypadkowo, semantycznie powiązane.

A cóż Zachód? Zachód albo wstydliwie milczał, albo „wyrażał zaniepokojenie”, przez lata i wieki bezskutecznie żywiąc nadzieję, że Rosja i tak zostanie krajem cywilizowanym, bez radykalnych zmian systemu jej podstawowych „wartości”.

I tu warto ponownie przytoczyć słowa Karola Marksa z wyżej wspomnianego dzieła: „Rosyjski niedźwiedź jest gotów na wszystko, jeżeli uważa, że reszty zwierząt w lesie nie stać na nic więcej… Zachód nie może zebrać się z odwagą, aby prowadzić tę jedynie możliwą politykę, która jednocześnie pomogłaby osiągnąć dwa cele: zapewnienie pokoju i zachowanie własnej godności… Na zarozumiałość i zadufanie samodzierżcy Zachód odpowiada sygnałami, które tam są odbierane, jako przejaw strachu. Gdyby państwa zachodnie od samego początku przemawiałyby w sposób męski, odpowiadający ich rzeczywistej militarnej i gospodarczej potędze i ich odpowiedzialności przed światem, gdyby te państwa od razu pokazały, że przechwalanie się i próby zaimponowania nie sprawiają na nie żadnego wrażenia, to car nie tylko odstawiłby wszystkie swe agresywne zamiary, lecz zaczął żywić wobec tych państw zupełnie inne uczucia, aniżeli ta pogarda, która teraz tli się w jego sercu”.

Z taką opinią harmonizują i współbrzmią również współczesne wspomnienia byłego premiera Litwy Andriusa Kubiliusa: „W stolicach zachodnich państw mówi się, że jeżeli przekazać im (Ukrainie) broń, to w ten sposób tylko sprowokuje się armię rosyjską. A ja mówię, że jeżeli nie nadamy Ukrainie dostatecznego wsparcia militarnego, to właśnie to jeszcze bardziej sprowokuje rosyjskich wojskowych. Nazywam to bandycką mentalnością: jeszcze w 2010 roku, będąc premierem rządu, w ciągu godziny miałem nieformalne spotkanie z Putinem. Po rozmowie odniosłem wrażenie, że znam tego człowieka już od bardzo dawna. Przypominał mi młodego łobuza, „gopnika”, dresiarza z przedmieść Wilna, w których mieszka rosyjskojęzyczna ludność. Jak tylko taki człowiek zrozumie, że chcesz rozmawiać, negocjować, to w sposób prymitywny odbiera to, jako przejaw twej słabości i nanosi cios”.

I dla tego tak zwane „partie pokoju” tak na Ukrainie, jak i w Europie są w rzeczywistości „partiami wojny”, ponieważ ich nawoływania do pokoju i kompromisów z agresorem jedynie przekonują go w tym, że ma on rację, ignorując istniejące zasady i stymulują go ku pogłębieniu i rozszerzeniu agresji.

WIĘC JAKIM POWINIEN BYĆ ALGORYTM ZACHOWYWANIA SIĘ WOBEC MOSKWY?

Ponieważ Rosja prowadzi wojnę ze światem cywilizowanym bez przerwy i systemowo, to ten cywilizowany świat powinien, wreszcie, stworzyć i przeciwstawić jej swój precyzyjny i skuteczny system.

Elementem podstawowym tego systemu tak dla Ukrainy, jak i dla Zachodu powinna stać się zmiana dzisiejszego pasywnego reagowania na aktywną i ofensywną strategię. I Zachód już ma pod tym względem pozytywne doświadczenie – imperium sowieckie rozpadło się, jak tylko zamiast doktryny powstrzymywania komunizmu Stany Zjednoczone opracowały i urzeczywistniły strategie odrzucania. Celem nowej (właśnie aktywnej) strategii ma być nawrócenie Rosji, przywrócenie jej do cywilizowanego sposobu zachowywania się, do polityki odpowiedzialności tak wobec swych własnych obywateli, jak i krajów sąsiednich. Czyli, mówiąc w skrócie, strategicznym celem wobec Rosji powinna być jej „dehordyzacja”. „bolszewizm” i „sowieckość” – to tylko maski, makijaż przykrywający to, co istnieje już od wieków i jest w rzeczywistości hordą. I dlatego „dekomunizacja” czy „desowietyzacja” Rosji nie doprowadzi do żadnego praktycznego skutku, póki nie zostanie pokonana „dewastacja w głowach”, póki Rosja i Rosjanie nie uwolnią się od ordyńskiej mentalności i nomadzkiej matrycy postępowania. Horda zniknie sama z siebie, „jak rosa na słońcu”, jak tylko zostanie ustawiona w sztywnych granicach terytorialnych, jak tylko wyraźnie zrozumie, że rozszerzenie terenu w jakimkolwiek kierunku jest niemożliwe. Tylko w tym wypadku Rosja zapomni o ekspansji i wreszcie zajmie się urządzaniem się „w swoim domu”. Historia – w tym również i ta z ubiegłego wieku – pokazuje, że postawieni przez społeczność międzynarodową właśnie w takie warunki agresywne kiedyś nacje stawały się pokojowo nastawionymi i dobrymi sąsiadami. Politycznego drapieżcę można szybko zmienić na wegetarianina, spiłowując mu kły, jak to miało miejsce w wypadku denazyfikacji Niemiec czy demilitaryzacji Japonii.

Optymalnym krokiem w przeprowadzaniu „dehordyzacji” byłoby przystąpienie Ukrainy i innych krajów do NATO, których niezaangażowanie w alianse wojskowe i neutralność (a z punktu widzenia Moskwy są to w takim wypadku kraje „niczyje”) po prostu prowokuje Kreml do agresywnych działań. A póki Ukraina nie jest krajem członkowskim Sojuszu Północnoatlantyckiego, jej rola w deordyzacji północno-wschodniego sąsiada może być realizowana w postaci inicjatora i współzałożyciela nowego, lecz od dawna już będącego „na czasie” zrzeszenia narodów, które stały się obiektem ekspansjonizmu ordyńskiego. Wzorem dla takiego zrzeszenia może być zmodernizowany wariant Międzymorza, zaproponowany przez niemieckiego politologa Andreasa Umlanda: wojskowo-polityczne zrzeszenie krajów-obiektów presji z boku Moskwy i potencjalnych celów jej agresji. Taki blok, w którym znalazłyby się i kraje członkowskie NATO, i kraje niezrzeszone w Sojuszu Północnoatlantyckim, mógłby „miękko” wykorzystywać możliwości Paktu Północnoatlantyckiego w celu oporu działaniom Rosji, nie wciągając przy tym samo NATO do bezpośredniej konfrontacji. Dodam, że w wypadku dalszego wzrostu apetytów Moskwy takie zrzeszenie mogłoby przerosnąć w coś podobnego do stworzonego swego czasu przez Jarosława Stećka ABN-u (Antybolszewickiego Bloku Narodów). Powiedzmy w „Antyimperialny Blok Narodów”, do którego oprócz sąsiadujących z hordą krajów mogłyby dołączyć i te ludy, które są przez nią zniewolone – Tatarzy, Czeczeni, Ingusze, Dagestańczycy, Czerkiesi i inni, z Rosjanami bezpośrednio włącznie.

W wypadku odraczania się realizacji obu wariantów z niezależnych od Ukrainy powodów może ona i samodzielnie (przy czym dość szybko i bez znaczących wydatków finansowych) zrobić niemożliwą zakrojoną na szeroką skalę agresję przeciwko sobie. Kreml nie będzie planować napaści na Ukrainę tylko w tym wypadku, kiedy Ukraina będzie dostatecznie silna, aby odeprzeć nie tylko sam atak, ale i skutecznie zniechęcić do niego. Dlatego trzeba rekonstruować państwo, uwalniając go od oligarchokracji, przeprowadzić gospodarczą, prawną i administracyjną reformy, i – co najważniejsze – wzmocnić obronność kraju. Lecz wzmocnienie obronności Ukrainy polega nie tylko na uzbrojeniu w nową i skuteczną broń i stworzeniu potężnych sił zbrojnych. Polega ono również na opracowaniu i realizacji programu aktywnych wojskowych, gospodarczych, informacyjnych oraz innych działań, łączących następujące ewentualne elementy:

– utworzenie w całym kraju, w każdej miejscowości stale działających oddziałów obrony terytorialnej, zorganizowanych z przedstawicieli lokalnych mieszkańców w ramach ogólnopaństwowego systemu typu modelu szwajcarskiego czy estońskiego „Kaitseliit”,

– utworzenie Sztabu Ruchu Partyzanckiego i zorganizowanie takiego ruchu na terenach okupowanych,

– zrzeszenie etnicznych Rosjan oraz rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy w inicjatywie obywatelskiej, wspierającej dążenia Ukrainy do stania się krajem członkowskim NATO z powiedzmy bardzo rzutką nazwą i odpowiednim skrótem: URA – „Ukraińscy Rosyjskojęzyczni za Alians”,

– zwrócić się z apelem do Ukraińców i ludzi sympatyzujących z Ukrainą w Rosji, prosząc o dyskretne wspieranie Ukrainy w sprawie obrony swej suwerenności i integralności terytorialnej, zbieranie dowodów na temat wojennych i urzędowych przestępstw rosyjskich polityków, pracowników rządu i administracji wobec Ukrainy i jej obywateli,

– zamiast zamykać rosyjski biznes na Ukrainie odwrotnie – wprowadzić dla niego dodatkowy podatek wysokości, powiedzmy, 20,0314%* na rzecz Funduszu Obrony Ukrainy (* – 20 marca 2014 r. – data rozpoczęcia rosyjskiej agresji i okupacji Krymu),

– wycofanie przez Ukrainę swego podpisu pod decyzją przywódców części państw postsowieckich z dnia 21.12.1991 o przejęciu przez Rosję miejsca ZSRR w ONZ, a tym samym – rozpocząć proces uznania nieprawomocności członkostwa Rosji w ONZ, ponieważ to członkostwo zostało otrzymane z naruszeniem regulaminu ONZ.

Reasumując, chciałbym zaznaczyć, że „wypinanie piersi”, „stroszenie piórek” i „granie mięśniami” przez Rosję przed krajami Zachodu jest zwykłym blefem. Wystarczy tylko porównać poziomy PKB Rosji oraz UE i USA, aby zrozumieć, że na „wielką wojnę” Kreml się nie zdecyduje. Przynajmniej, póki nadal jest słabszy i mniej rozwinięty gospodarczo. A dla wzrostu gospodarczego Rosja „natychmiast” potrzebuje zakrojonej na wielką skalę modernizacji gospodarczej i technologicznej. Lecz historia pokazuje w sposób jednoznaczny – a było tak i w czasach Piotra I, a i w późniejszych okresach carskiej Rosji, czy również przy industrializacji stalinowskiej – żaden cywilizacyjny krok do przodu, żadna gospodarcza i technologiczna rekonstrukcja nie mogła mieć w Rosji miejsca bez wsparcia i głębokiego udziału Zachodu. Przy okazji odpowiem na możliwe stwierdzenie: „Ale przecież nowe technologie to nie tylko Zachód!”. Wariant oparcia się na Chinach czy Japonii nie zadziała. Żaden z tych krajów ze względu na zainteresowanie pewnymi terytoriami, znajdującymi się obecnie we władaniu Federacji Rosyjskiej, nie potrzebuje silnej i rozwiniętej Rosji.

W związku z tym dla skutecznego przeciwstawienia się ekspansjonizmowi Moskwy niezbędnym jest:

– wzmocnienie obronności NATO, krajów członkowskich oraz jego sojuszników do tego poziomu, na którym agresja ze strony Moskwy będzie w sposób zagwarantowany niemożliwa;

– wprowadzanie i wzmacnianie sankcje wobec Rosji włącznie z wprowadzeniem jej pełnej blokady;

– nie dać zniszczyć istniejący system bezpieczeństwa międzynarodowego. Dać Rosji w sposób czytelny do zrozumienia – jeżeli system trzeba będzie zastąpić nowym, to nie będzie w nim, jak dotychczas, kluczowego miejsca dla Moskwy.

„Wielkiej wojny” w widocznej perspektywie nie będzie. Stanie się tak jednak przy istnieniu trzech warunków.

Po pierwsze, Zachód powinien poważnie podejść do kwestii wzmocnienia swej solidarności i możliwości obronnych, odbierając wojnę na wschodzie Ukrainy jako początek wojny przeciwko sobie.

Po drugie, Zachód powinien przeciwstawić Rosji swą podstawową broń „niemilitarną” – gospodarczą, technologiczną i finansową przewagę, i w ten sposób „wyjaśnić” Kremlowi, że nie będzie żadnej współpracy, a tym bardziej wsparcia technologicznego do tej pory, póki Moskwa nie wycofa się z Ukrainy i nie wróci do międzynarodowego pola prawnego.

I po trzecie, Zachód powinien wreszcie się obudzić i kierować się słowami Jana Pawła II: „Nie lękajcie się!”

Tylko w tym wypadku możemy liczyć na to, że Rosja przy pomocy cywilizowanego świata pozbędzie się niewoli w jakiej trwa od wieków, a swych sąsiadów uwolni od stałego poczucia trwogi. Tylko przy spełnieniu takich warunków na miejscu Hordy ma szanse powstać nowa, cywilizowana, rozwinięta Rosja, z której będą dumni (w sposób uzasadniony) jej obywatele, a przestrzeń pomiędzy Atlantykiem a Pacyfikiem zostanie terenem pokoju i stosunków dobrosąsiedzkich.

Pawło Żownirenko, Prezes Zarządu Centrum Badań Strategicznych

Tekst ukazał się pierwotnie na łamach portalu Wschodnik.pl

ZOBACZ TAKŻE:

Redakcja

Share
Published by
Redakcja

Recent Posts

Łukaszenka groził Polsce i Litwie atakiem na Przesmyk Suwalski oraz zapowiedział, że zamierza przejąć północną część Polski

Samozwańczy dyktator Aleksandr omawiał ze swoimi wojskowymi możliwy atak na Przesmyk Suwalski. Fragment tej rozmowy opublikował we wtorek, 26 marca,…

1 dzień ago

Koniec sporu o eksporcie ukraińskiego zboża? Umowa może zostać podpisana do końca tygodnia – minister Hetman

Negocjacje o systemie licencyjnym w handlu produktów rolnych z Ukrainy mogą zakończyć się pod koniec bieżącego tygodnia. Strony – Polska…

2 dni ago

Rosyjska rakieta nad Polską! Ambasador Rosji nie przybył do MSZ

Ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew nie przybył do siedziby MSZ - poinformował rzecznik resortu dyplomacji Paweł Wroński. Jak dodał,…

3 dni ago

Patron Dnia: Święty Dobry Łotr, jedyny „kanonizowany” przez samego Chrystusa

Pierwszy święty i jedyny, którego „kanonizował” sam Jezus Chrystus - pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu www.vaticannews.va/pl i…

3 dni ago

„Nie możemy być obojętni” – 14 kwietnia w Warszawie Narodowy Marsz Życia

To będzie manifestacja na rzecz życia i rodziny, ale też wolności i niepodległości - zapowiadają organizatorzy Narodowego Marszu Życia. Rozpocznie…

3 dni ago

Ukraina kontynuuje bezlitosne niszczenie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Trafiono dwa okręty desantowe i centrum łączności

Sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy opublikował informację o skutecznym uderzeniu w dwa okręty desantowe rosyjskich okupantów centrum łączności w Sewastopolu…

4 dni ago