„Służby specjalne FR prowadzą aktywne działania, których celem jest przeniknięcie rosyjskich agentów w szeregi ukraińskich organizacji patriotycznych oraz rekrutacja ukraińskich patriotow z zamiarem wykorzystania ich w swoich prowokacjach” – twierdzi szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasyl .

„Służby specjalne wrogiego nam państwa stosują metodę werbowania agentów spośród członków patriotycznych organizacji. Inna metoda to wprowadzanie rosyjskich agentów do środowisk patriotycznych” – oświadczył Hrycak na briefingu w Kijowie, podkreślając, że praca służb FR jest systemowa. „To nie pojedyncze przypadki w jakimś konkretnym miejscu czy jakaś akcja poświęcona konkretnemu wydarzeniu. Widzimy systemową rosyjskich służb specjalnych” – mówi Hrycak i wzywa „ukraińskich patriotów, by byli czujni”.

Jednym z reprezentantów „systemowych działań” ma być ukrywający się w Moskwie  lider organizacji „Nażdak” Mikołaj Dulski. Zdaniem ukraińskich służb, Dulski „pracuje na Rosję” od 2015 roku (przypomnijmy, że według zarówno ostrzał polskiego konsulatu w Łucku, jak i zorganizowany tego samego dnia protest „Polaków” na trasie do granicy to dwie części jednej akcji rosyjskich służb, w której uczestniczył Dulski).

Dulski, jak sam twierdzi, na przełomie 2013/2014 roku brał udział w wydarzeniach na Majdanie w szeregach „Białego Młota” (radykalna część Prawego Sektora, która w marcu 2014 roku została z niego wykluczona w związku z podejrzeniami o zabójstwa pracowników drogówki). Pół roku później stanął na czele dwóch kijowskich grup ekstremistycznych: „Nażdak” oraz stanowiącego jego młodzieżowe skrzydło „Wyroku Modowego” (obie organizacje zajmowały się walką z nielegalnym hazardem oraz akcjami „o zachowanie moralności i zdrowego stylu życia”, skierowanymi przeciwko handlarzom narkotyków, pedofilom, homoseksualistom i osobom źle się prowadzącym”). „W odróżnieniu od ukraińskich formacji nacjonalistycznych „Nażdak” nie stworzył  batalionu ochotniczego (choć rzekomo taki plan istniał). Wytłumaczenia takiego stanu rzeczy można szukać w ideologii „Nażdaka”, która jest nad wyraz prosta i stanowi mieszankę wręcz obrzydliwego antysemityzmu, rewolucjonizmu i – co w tym kontekście najważniejsze – elementów panslawistycznych. W praktyce prowadziło to do wysuwania postulatów wspólnej walki mieszkańców Ukrainy i „Noworosji” przeciwko „żydowskim” oligarchom” – pisał Marek Wojnar w art. „Ukraińscy radykałowie w służbie kremla?”.

W ostatnich miesiącach ubiegłego i na początku obecnego roku Dulski kilkukrotnie pojawił się w głównych kanałach telewizji rosyjskiej jako „działacz społeczny”. W niektórych wystąpieniach uwiarygadniał kremlowską wersję wydarzeń na Majdanie, zgodnie z którą za masakrą na ulicy Instytuckiej w lutym 2014 roku stać miała ówczesna opozycja. W innych rozważał perspektywy wyczekiwanych przez Moskwę nowych wystąpień rewolucyjnych w Kijowie. Szerszą uwagę ukraińskich mediów lider „Nażdaka” przykuł stosunkowo późno, bo dopiero w lutym bieżącego roku. Wpierw szerokim echem odbił się fakt, że Dulski w sieciach społecznościowych nawoływał do przynoszenia broni na antyrządowy protest z okazji trzeciej rocznicy Majdanu. Następnie zajmujący się zbieraniem danych o działaczach prorosyjskich portal „Myrotworec” powiązał lidera „Nażdaka” z organizacją nieudanego napadu na przewodniczącego ukraińskiego IPN Wołodymyra Wiatrowycza.

Aby nie było zbyt prosto – „Nażdak” miał niejednoznaczne stosunki z ukraińską skrajną prawicą. Zdaniem portalu “Bukwy”, jedną z osób stojących za powstaniem organizacji był Ihor Mosijczuk, deputowany Partii Radykalnej Ołeha Laszki, wcześniej działacz kilku ugrupowań nacjonalistycznych (przy tym jego kontakty z organizacją uległy zerwaniu po przejęciu kierownictwa przez Dulskiego). Co interesujące, w ukraińskich mediach można znaleźć też informacje, że brat lidera „Nażdaka” Ołeksandr jest adwokatem, który bronił w sądzie podejrzanych o zabójstwo prorosyjskiego dziennikarza Ołesia Buzyny aktywistów nacjonalistycznych: „Swobody” i C14. Sam Dulski w niejednokrotnie krytykował „Azow”, Prawy Sektor czy „Swobodę” jako rzekomo koncesjonowanych nacjonalistów, ściśle współpracujących z władzami. Jednocześnie sam utrzymywał kontakty z marginalną organizacją Rewolucyjne Siły Prawicowe. W maju 2016 roku lider „Nażdaka” został pobity przez członków cywilnego korpusu „Azow”, trafił do szpitala, a następnie prawdopodobnie wyjechał z Ukrainy. (WIĘCEJ: Ukraińscy radykałowie w służbie Kremla?).

Jagiellonia.org / kresy24.pl