W ostatnich dniach czerwca na Ukrainie doszło do serii zamachów terrorystycznych, których ofiarami padli pułkownik wywiadu wojskowego (GUR) Maksym Szapował oraz funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) płk Jurij Woznyi. Do dokonania ataków użyto ładunków wybuchowych, zamontowanych w samochodach ofiar. – Rosja zmieniła strategię wobec Ukrainy. Od ataków czołowych przeszła do taktyki wojny wywrotowej – mówi w rozmowie z „Codzienną” Roman Boczkała, przyjaciel zamordowanego płk. Szapowała.

W ubiegły czwartek pożegnano w Kijowie pułkownika wywiadu wojskowego Ukrainy, 38-letniego Maksyma Szapowała. Dwa dni wcześniej samochód, którym podróżował oficer, został wysadzony w powietrze przez nieznanych sprawców. Służby uznały incydent za atak terrorystyczny. Z kolei doradca szefa MSW Ukrainy Zorian Szkiriak poinformował o rosyjskim tropie w przestępstwie, gdyż pułkownik GUR był zaangażowany w zbieranie dowodów wojskowej agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainie.

Redakcja „Codziennej” dotarła do przyjaciela zmarłego oficera – Romana Boczkały, wolontariusza i korespondenta wojskowego.

 – Maksym był człowiekiem powściągliwym i ostrożnym. Przypuszczał, że może zostać celem wyrafinowanego i dobrze wyszkolonego wroga. Zdawał sobie sprawę, że bez odpowiedniej ochrony może zostać wystawiony na atak. Niestety, pułkownik nie miał stałej ochrony, chociaż ukraińscy posłowie, ministrowie i urzędnicy mają po kilku ochroniarzy – opowiada Boczkała. Z jego słów wynika, że podwładnym Szapowała – pracownikom grupy zwiadowczej do zadań specjalnych – niejednokrotnie grożono, przekazywano „pozdrowienia” im i ich bliskim.

– Maksym zabezpieczał się na wiele sposobów. Próbuję przypomnieć sobie i nie pamiętam żadnego naszego wspólnego zdjęcia. Maks unikał tego. Przez telefon rozmawiał mało, wolał korzystać z komunikatorów internetowych – konstatuje Boczkała.

Błyskotliwa kariera zwiadowcy

Korespondent wojenny wspomina, że z Szapowałem poznali się na samym początku operacji antyterrorystycznej (ATO) w Donbasie w 2014 r. Wówczas Roman Boczkała zaczął angażować się w wolontariat: pomagał ukraińskim żołnierzom na linii frontu. Tam mężczyzna poznał osoby z głęboko zakonspirowanego oddziału, którym kierował płk. Szapował.

 – On miał autorytet, inspirował innych własnym przykładem. Maksym był mężczyzną z charakterem. Był impulsywny, czasami nawet ostry, ale zawsze sprawiedliwy – wspomina przyjaciela Boczkała. Jak mówi, kilka razy był z podwładnymi Szapowała w strefie ATO. Wspomina, że nawet w rzadkich chwilach odpoczynku, np. w święta, Maksym zawsze był skupiony, nie pozwalał sobie na ekscesy.

Roman Boczkała uważa, że z czasem Maksym Szapował mógłby stać na czele całego ukraińskiego wywiadu wojskowego, bo miał doświadczenie bojowe i przeszedł odpowiednie szkolenie w USA. – Jak na człowieka w jego wieku zrobił wspaniałą karierę w wojsku – stopień pułkownika, kierownik oddziału specjalnego – wylicza Boczkała.

Zabójcy pozostają nieznani

Przyjaciel zmarłego przyznaje, że nie ma pewności co do tego, czy zostaną znalezieni zabójcy zwiadowcy. – W lipcu ub.r. nasz kolega, znany dziennikarz Paweł Szeremet zginął w centrum Kijowa również w wyniku eksplozji samochodu. Miejsce tamtej zbrodni zostało przebadane skrajnie nieprofesjonalnie. Wiele cennych przedmiotów, dowodów rzeczowych zostało zniszczonych. Dlatego to głośne przestępstwo nadal nie zostało wyjaśnione. I biorąc pod uwagę niedawne oświadczenie prokuratora generalnego Ukrainy Jurija Łucenki, wskazówek, które pomogłyby go wyjaśnić, jest skrajnie mało – mówi korespondent wojenny. Jednak Boczkała wyraża nadzieję, że w wypadku śmierci Szapowała śledztwo ma szansę wskazać sprawców zbrodni.

Seria zamachów na oficerów

Dosłownie kilka godzin po śmierci Maksyma Szapowała w Kijowie, wieczorem 27 czerwca w Konstantynówce niedaleko Doniecka został wysadzony w powietrze samochód, w którym znajdowało się czterech funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Jeden z nich – płk Jurij Woznyi zginął na miejscu. Trzej pozostali odnieśli znaczne obrażenia. Rozmówca „Codziennej” uważa, że dwa zamachy terrorystyczne, dokonane praktycznie w tym samym czasie, są następstwami agresji wojskowej Rosji na Ukrainie.

 – Rosja zmienia strategię wobec Ukrainy. Od ataków czołowych przeszła do taktyki wojny wywrotowej i popełniania czynów destabilizujących wewnętrzną sytuację Ukrainy. Niestety, jak na razie władze w Kijowie tego nie dostrzegają. W mojej opinii kierunek działań ukraińskiego kontrwywiadu wymaga zasadniczych zmian. Musi zostać zmienione podejście. Dlatego, że teraz strefa ATO jest już nie tylko w obwodach donieckim i ługańskim, lecz na całej Ukrainie – stwierdza Boczkała.

Korespondent wojskowy uważa, że powinno się wzmocnić ochronę i bezpieczeństwo funkcjonariuszy SBU, pracowników wywiadu i kontrwywiadu, którzy wykonują zadania w celu neutralizowania rosyjskiej agresji. – Wróg stał się bardziej wyrafinowany, działa delikatniej. I my musimy się zmienić – przekonuje rozmówca „Codziennej”.

Jagiellonia.org / niezalezna.pl