Nowy kurs, na który nawę rosyjskiego państwa wprowadził wraz z początkiem nowej kadencji Władimir Putin, już trafił na groźną rafę. Sprawa MH17 pokazuje, jak trudno będzie Kremlowi „ocieplać” relacje z Zachodem w sytuacji, gdy Moskwa nie zamierza przyznawać się do łamania międzynarodowego prawa i do zbrodniczych działań na Ukrainie. Wydaje się, że bez ustępstw – być może tylko personalnych, być może tylko wizerunkowych – Putinowi trudno będzie namówić choćby część Europy do „resetu”.

Przemówienie podczas inauguracji prezydenckiej kadencji numer cztery, tzw. dekret majowy oraz skład nowego rządu i seria spotkań międzynarodowych otworzyły nowy rozdział w polityce zagranicznej Kremla. Wobec gospodarczych kłopotów i coraz większych problemów w polityce bezpieczeństwa, Putin postanowił ocieplić relacje z Zachodem, a dokładniej jego europejską częścią. Do czego wykorzystuje umiejętnie rosnące różnice zdań między Waszyngtonem a częścią stolic UE w takich sprawach, jak polityka handlowa czy problem Iranu. Kluczowe dla powodzenia tej polityki będzie wciągnięcie do współpracy z Niemcami także Francji. Dlatego tak ważna była wizyta Emmanuela Macrona na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu. Tymczasem na wspólnej konferencji prasowej Putin musiał tłumaczyć się ze zbrodni sprzed kilku lat.

25 maja rząd Holandii oświadczył, że w zestrzeleniu malezyjskiego boeinga rolę odegrała Rosja, a opinię tę podziela Australia. Szef MSZ Holandii Stef Blok wezwał Moskwę do wzięcia odpowiedzialności i współpracy w ramach śledztwa. Oficjalne wystąpienie Holandii i Australii (to obywatele tych dwóch państw stanowili większość pasażerów MH17) poprzedziły oświadczenia śledczych. Połączony Zespół Śledczy (The Joint Investigative Team – JIT) ogłosił 24 maja, że jest przekonany, iż pocisk rakietowy Buk, który zestrzelił MH17 (zginęło 298 osób), pochodził z rosyjskiej 53. Przeciwlotniczej Brygady Rakietowej z Kurska. Oficjalny organ potwierdził więc wcześniejsze ustalenia grupy niezależnych śledczych Bellingcat. Ci natomiast, również 24 maja, opublikowali raport, z którego wynika, że w zestrzelenie boeinga Malaysia Airlines latem 2014 nad Donbasem zaangażowany był wysoki rangą oficer wojskowego wywiadu GRU, Oleg Iwannikow, ps. Orion.

Za komunikatem rządu Holandii, oświadczeniem JIT i raportem Bellingcat na Moskwę spadła fala krytyki z Zachodu. „Rosyjski rząd musi teraz odpowiedzieć za swoje działania w związku z zestrzeleniem MH17” – brzmi komunikat szefa MSZ Wielkiej Brytanii. Podobny przekaz popłynął również z USA. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wezwał Rosję do wzięcia odpowiedzialności za zestrzelenie samolotu pasażerskiego i do współpracy w celu ustalenia winnych. Sprawa MH17 przykryła petersburskie forum i wizytę Macrona – pokazuje, że Putinowi trudno będzie poprawić relacje z Europą, nie zmieniając stanowiska w takich kwestiach, jak zestrzelenie MH17. Kreml i rosyjscy generałowie nie zwykli jednak przyznawać się do winy. To oznacza, że kolejny zwrot w polityce rosyjskiej może nastąpić wcześniej, niż się można było spodziewać.

Warsaw Institute

ZOBACZ TAKŻE:

Holenderscy śledczy nie pozostawiają wątpliwości: To Rosjanie zestrzelili samolot MH17 (ZDJĘCIA, WIDEO)

USA: Już czas, by Rosja uznała swą rolę w zestrzeleniu samolotu MH17

Australia i Holandia oficjalnie oskarżają Rosję o zestrzelenie samolotu MH17