Niewiele może zaoferować sama w sobie zbyt już niehistoryczna psychologia społeczna. Mimo to warto jeszcze raz rozważyć czynniki definiowane przez psychologów społecznych dla wyjaśnienia dość powszechnej skłonności do masowego mordowania przedstawicieli własnego gatunku. James Waller niedawno dokonał ogólnego podsumowania różnych podejść psychologicznych i wyjaśnień [tej kwestii].26 Jego praca jest interesująca, ponieważ nie pretendując na wyjaśnienie wszelkich masowych mordów, i nie podając zidentyfikowanych przez autora czynników jako przyczyny powodujących ludobójstwa, jednak pozwala historykom w swoich badaniach zwrócić uwagę na obecność lub nieobecność i znaczenie różnych czynników w konkretnych historycznych przypadkach.

KotwicaPierwsza grupa czynników – to tak zwane „cienie przodków”, albo dziedzictwo pozostawione nam przez ewolucję po naszych prymitywnych przodkach. Te czynniki, które są badane przez psychologię ewolucyjną,  wyjaśniają między innymi, dlaczego człowiekowi, w przeciwieństwie do większości ssaków, dość łatwo przychodzi zabijanie innych osobników swojego gatunku. KotwicaJedno z wyjaśnień psychologii ewolucyjnej twierdzi, że jest to spadek po niezbyt silnych, słabo uzbrojonych przez naturę zwierzętach, spędzających większość czasu istnienia swojego gatunku w małych, stosunkowo zamkniętych grupach, od których zależało przetrwanie jednostek. Stąd – ksenofobia albo odrzucanie obcych, etnocentryzm albo skłonność do identyfikowania się z niewielką grupą, a nie z gatunkiem jako całością, a także chęć dominacji społecznej postrzeganej w grupach zwierząt wyższych.

Kotwica Druga grupa czynników – to tożsamości. Obejmuje pewien system wartości kulturowych i przesądów, konkretną wiedzę o świecie wytworzoną przez pewną grupę i bynajmniej nie będącą uniwersalną, potencjalne moralne wykluczenie ofiar na bazie własnej tożsamości, racjonalne zainteresowanie jednej grupy eksterminacją drugiej grupy o przeciwstawnej tożsamości grupowej. KotwicaMogą to być tożsamości religijne, narodowe lub społeczne, gdy wydaje się, że nierówności społeczne mogą być rozwiązane kosztem innej grupy.

KotwicaTrzecia grupa czynników przewiduje istnienie „kultury okrucieństwa” jako kontekstu, w którym dokonuje się ludobójstwo. Jest to i okrucieństwo wojny, i profesjonalne solidaryzowanie się sprawców jako członków jednej i tej samej grupy. To przywiązanie osoby do grupy i do jej działalności, a także zbyt silna identyfikacja osoby ze swoją rolą – czy to żołnierza, czy policjanta, czy kata. Jest to sytuacja, w której morderstwo jest uzasadnione poczuciem obowiązku.

KotwicaCzwartym blokiem jest śmierć społeczna potencjalnych ofiar. Polega ona na podziale społeczeństwa na „my” i „oni”, dehumanizacji ofiar poprzez język, definicje mające do nich zastosowanie, obwinianie ofiar o problemy społeczeństwa w ogóle i o swój własny los w szczególności. Taka śmierć społeczna, w szczególności, dotyczyła Żydów w przededniu Holokaustu. Eugen Weber, na przykład, pokazuje, że fazę eksterminacji antysemicka polityka nazistowskich Niemiec osiągnęła po przejściu przez poprzednie fazy izolacji i dehumanizacji.27

KotwicaProblemem, z którym zetkną się historycy podczas wykorzystywania czynników społeczno–psychologicznych, będzie po prostu chęć przypisania ich obecności określonej grupie. To pragnienie jest wynikiem myślenia przyczynowo-skutkowego, kiedy wydarzenia są wyjaśniane jako spowodowane jedno przez drugie, albo przez specyficzne właściwości grup i osób. Ważne jest, aby wystrzegać się esencjalizacji [esencjalizacja, tj. przypisywanie członkom danej grupy społecznej stałego, niezmiennego zbioru cech, jakiejś istoty, „esencji” – jest podstawowym zabiegiem w praktykach dyskryminacyjnych] pojęć, z którą często spotykamy się w historiografii takich skomplikowanych problemów – kiedy zabójstwo, okrucieństwo, czy skłonność do przemocy są podawane jako charakterystyczne dla konkretnej grupy – etnicznej, społecznej, religijnej lub cywilizacyjnej. Kategorie ludzkiej praktyki i ludzkiego doświadczenia, spojrzenie na zjawiska historyczne jak na relacje, a nie przedmioty, pozwalają rozwiązać ten problem i już pojawiły się pewne badania, które próbują go mniej lub bardziej skutecznie wyjaśnić.

KotwicaWeźmy na przykład artykuł Alfa Lüdtke’ego „Atrakcyjność zniszczenia 'innych’: niemieccy robotnicy i granice oporu”.28 Lüdtke sięgnął po wybór listów z frontu wschodniego, autorzy byli dawnymi robotnikami i urzędnikami NIŻSZEGO szczebla z Lipska. Na podstawie tych listów stara się odkrywać drogę przebytą przez robotników od oporu do zgody i współudziału, aż do wspierania reżimu nazistowskiego nawet w najbardziej krytycznym okresie. Mechanizmy wprowadzania nazistowskiego reżimu w czasie pokoju i mechanizmy przymuszania do codziennego zabijania były bardzo podobne. Konieczność poradzenia sobie w jakiś sposób z nową i nieprzyjemną sytuacją prowadziła do akceptowania rzeczy takimi jakie one były. W trakcie procesu sprzyjała mu tożsamość tych żołnierzy jako mężczyzn i robotników. Kategorie znajdujące się w centrum tej tożsamości, takie jak praca, poczucie obowiązku, siła fizyczna, łatwo nakładały się na nowe zasady. Estetyzacja nie tylko polityki, ale również miejsca pracy, kontrola ze strony partii nazistowskiej nie zagrażały, ale wprost przeciwnie, zachęcały do identyfikowania się w takich kategoriach. KotwicaNa froncie wojna stała się pracą, broń zastąpiła narzędzia pracy, a cała reszta szczegółów rzezi dokonywanej na skalę przemysłową była bardzo podobna do społeczeństwa industrialnego w czasie pokoju. Żołnierze nazistowskiego reżimu w artykule Lüdtke’ego przestają być zwykłymi widzami lub marionetkami, i stają się aktorami. Aktorami, którzy chętnie wchodzą w określone role i sami sobie wyjaśniają swoje czyny.

KotwicaJak się mają wymienione społeczno-psychologiczne i historyczne czynniki oraz historiograficzne odpowiedzi na pytania o sprawców do Wołynia i jak w ich świetle prezentują się wydarzenia wołyńskie? Na czym polega problem z dotychczas opublikowanymi interpretacjami wydarzeń wołyńskich? Wygląda na to, że najbardziej ekstremalne prace i z ukraińskiej, i z polskiej strony mają ze sobą wiele wspólnego. Obie strony mówią o dwóch narodach jak o naturalnych aktorach historii, o walce między nimi, okrucieństwie jednej strony i heroizmie oraz szlachetności drugiej. Obie strony pewna polityczna poprawność powstrzymuje przed przejściem z kategorii „Polacy” i „Ukraińcy” na „nacjonalistów” odpowiedniej narodowości lub „imperialistów” i „szowinistów”, gdy chodzi o zdefiniowanie winnych. Obie strony dopatrują się przyczyny konfliktu w nacjonalizmie (szowinizmie) strony przeciwnej.29

KotwicaInnym blokiem wyjaśnień będą te, które tłumaczą zdarzenie głównie istnieniem OUN i stworzonej przez nią ludobójczej machiny – UPA. W tych wyjaśnieniach można wyróżnić kilka trendów – jeden z nich wyprowadza całą sprawę z ideologii OUN i szuka przyczyny konfliktu w bezpośrednim rozkazie kierownictwa OUN(B).30 KotwicaStanowisko to, które moglibyśmy nazwać intencjonalistycznym, sprowadza się do tego, że na początku 1943 roku UPA była na Wołyniu najsilniejszą siłą zbrojną i skutecznie przeprowadziła akcję zaplanowaną przez OUN. To wyjaśnienie jest ostatnio krytykowane ze strony bardziej „funkcjonalistycznych” interpretacji. Pokazują one, że na początku 1943 roku banderowska UPA jako taka de facto nie istniała. Powstała wiosną 1943 roku, w tym także w trakcie przeprowadzania antypolskich „akcji”.31  KotwicaPod wpływem nowych odkryć źródłowych nawet ci, którzy byli skłonni do „intencjonalizmu”, zaczynają interpretować początek czystki etnicznej Polaków jako tragiczny zbieg okoliczności. To właśnie ten zbieg okoliczności, a nie ideologia OUN, był rozstrzygający dla kampanii eksterminacji ludności polskiej na Wołyniu przez Ukraińców. Wśród tych okoliczności kluczowym momentem, jak się wydaje, było przejście ukraińskiej policji do banderowskiej UPA, do lasu.32 KotwicaW świetle najnowszych badań historii UPA wygląda na to, że jeśli weźmiemy pod uwagę realne, nie zawyżone dane na temat liczebności UPA, to okazuje się, że policja stała się kośćcem, twardym rdzeniem regularnych oddziałów UPA i przynajmniej przez większość 1943 roku stanowiła w nich absolutną większość.33

KotwicaInteresujący fakt, jedyna znana mi naukowa interpretacja czystki ludności polskiej Wołynia, która wykracza poza granice „ukraińsko-polskiego sporu”, także podkreśla kluczową rolę ukraińskiej policji. Taką interpretację zawdzięczamy Timothy’emu Snyderowi.34

KotwicaSnyder podkreśla, że czystki etnicznej Polaków dokonali ludzie czynnie uczestniczący w 1942 roku w eksterminacji ludności żydowskiej. Biorąc udział w tych wydarzeniach na własne oczy przekonali się o możliwości fizycznego „rozwiązania” kwestii narodowej. Ponadto byli ludźmi pozostającymi dłużej w bezpośrednim kontakcie z nazistowską machiną polityczną, jej ideologią i rasistowskimi zasadami. Byli ludźmi, którzy poprzez udział w eksterminacji Żydów nauczyli się pewnych metod skutecznej izolacji ofiar, przeszukiwania skupisk ludności, technik otaczania i zabijania.35 KotwicaZ drugiej strony autor nie ma zamiaru pomniejszać znaczenia ewolucji politycznej ukraińskiego obozu – z powodu deportacji, eksterminacji, likwidacji zorganizowanego życia politycznym jedyną aktywną i skuteczną organizacją pozostała OUN, ale była to OUN kierowana przez młodych ekstremistów, gotowa do zabijania nie tylko Polaków, ale także innych Ukraińców w celu zachowania władzy i monopolu w życiu politycznym. Kryzys rozbitej elity ukraińskiej doprowadził do tego, że decyzje w imieniu Ukraińców zaczęło podejmować kierownictwo OUN. KotwicaJedną z takich decyzji był rozkaz oczyszczenia „ukraińskiego” terytorium z Polaków.

KotwicaAle Snyder wskazuje na jeszcze inny moment, który jest często pomijany przez ukraińskich i polskich badaczy – wskazuje na rolę reżimów nazistowskiego i stalinowskiego. Podczas gdy w ukraińskiej i polskiej historiografiach ten wpływ jest ograniczany do rozpatrywania wątpliwych hipotez na temat sowieckich lub niemieckich prowokacji, które spowodowały i podtrzymywały krwawe starcia ukraińsko-polskie, Snyder skupia się na zasadach i praktykach klasyfikacji ludności, które, co dziwne, były wspólne i dla sowieckiego, i dla nazistowskiego reżimów. Władze sowieckie tak samo jak Niemcy klasyfikowały ludność według kryteriów etnicznych. W czasie okupacji niemieckiej i sowieckiej represje i przywileje miały wyraźnie narodowy charakter (pomimo faktu, że podczas sowieckiej okupacji koło zamachowe machiny represji zwracało się najpierw przeciwko jednej, a potem przeciwko drugiej grupie etnicznej).

KotwicaRozwijając tę interpretację można powiedzieć więcej – ta klasyfikacja związała indywidualne losy z losem narodu bardziej niż wszelkie inne działania propagujące kulturę lub oświatowo-edukacyjne. Potwierdziła również zasadę wyjaśniania pewnych zdarzeń postępowaniem tej czy innej narodowości i jej charakterystycznymi cechami. W obu przypadkach wykorzystywano połączenie wizerunków narodowych z klasowymi, społecznymi (lub aspołecznymi): panowie–Polacy, członkowie partii–Żydzi, chłopi–Ukraińcy. Te kombinacje wprowadzały tożsamość społeczną wyłącznie w sferę wyobrażeń, poza granice codziennego realnego doświadczenia i Kotwicakorelacji z realiami produkcji, zapewniając jednocześnie łatwe i przystępne wyjaśnienie własnego niekorzystnego statusu społecznego.

KotwicaOczywiście, grunt do takich wyobrażeń został przygotowany także przez własny ukraiński dyskurs narodowy. Pozwolę sobie zacytować wspomnienia ukraińskiego inteligenta pochodzenia chłopskiego z Galicji opowiadające o latach jego kształtowania, było to jeszcze w czasach austriackich. Początkowo, w siódmej klasie gimnazjum, odkrywa w swoim chłopskim pochodzeniu treść rasową, odkrycie to pozwala mu czerpać siłę z nasycenia swego pochodzenia pewnymi  biologicznymi skojarzeniami:

„W tej książce wyczytałem między innymi, że wyższe warstwy, akurat ze względu na nadużywanie pożycia seksualnego, degenerują się i giną, a na ich miejsce przychodzą niższe warstwy, głównie chłopi, którzy się nie degenerują… to stwierdzenie z wysokiego naukowego miejsca napełniło mnie odrazą do wszystkich tych, którzy się degenerują, i szacunkiem dla tych, którzy się nie degenerują. A oprócz tego ono napełniło mnie dumą, że jestem synem chłopa i przyczyniło się do zmniejszenia tego nieprzyjemnego uczucia. Niech tam – powiedziałem sobie – ten chłop i ciemny, i przez wszystkich skrzywdzony, ale on nie jest degeneratem!…

KotwicaTo stwierdzenie moralnego i fizjologicznego zdrowia chłopa jako warstwy, do której należałem, było dla mnie też jakby dopełnieniem i zaokrągleniem mojej wiedzy i światopoglądu, ponieważ miałem wrażenie, że ogarnąłem umysłem cały świat w jego przeszłości i przyszłości i odgadłem tajemnicę świata, tak jakbym zrozumiał, jak umiera i z powrotem się odradza.”36

KotwicaAle problem polega na tym, że teraz wszelkie niepowodzenie równie łatwo może zostać wyjaśnione w podobny sposób, pochodzeniem społecznym:

„Gdy raz wpadłem na pomysł, że pochodzenie chłopskie może być przyczyną pewnych wad w duchowości człowieka, wyszukałem w sobie więcej braków i kładłem je na karb pochodzenia… Przypomniało mi się, że znałem na wsi – nie tylko w swojej, ale i w innych – wielu jąkających się, szalonych, niedorozwiniętych, wisielców, topielców i w ogóle wielu wszelkiego rodzaju zboczonych umysłowo, i moja wiara w monopol duchowego zdrowia chłopa, także swojego własnego – przepadła.”37

KotwicaI chociaż droga, którą szerokie masy ludności dochodziły do takich rasowych interpretacji, była z całą pewnością inna, niż droga cytowanego autora, ich przeżywanie własnej tożsamości, wyjaśnianej biologicznie i rasowo, było prawdopodobnie nie mniej głębokie. Ważne jest, aby zrozumieć, że takie interpretacje wydarzeń, za pomocą kreowania narodowych stereotypów i wizerunków stygmatyzowanych rasowo, stały się częścią bardzo osobistego doświadczenia na najbardziej podstawowym poziomie. Dlatego łatwo było przypisać Polakom donoszenie na policję ukraińską (jako komunistom), postrzegać represje wobec rodzin byłych policjantów jako zemstę Polaków, a wspólne akcje Niemców i polskiej policji przeciwko polskim wsiom – jako dzieło Polaków. Gdy mówiło się o Polakach, to pojawiały się konotacje „walenrodyzmu”, kultury nasyconej patosem i hipokryzją, gotowej złamać dane słowo i współpracować z wrogiem, zepsutej przez mieszczaństwo i zdegenerowaną szlachtę. Przy tym nie odgrywał żadnej roli fakt, że ofiarami ataków na polskie osady, według jakiejkolwiek klasyfikacji socjologicznej, byli głównie chłopi, nawet jeśli trochę zamożniejsi.

KotwicaW świetle powyższego staje się zrozumiałe, że każda interpretacja ukraińsko-polskiej ludobójczej przemocy powinna uwzględniać wyobrażenia stanowiące otoczkę zabójstwa, następnie również zabójstwo stawało się nieodłączną składową tych wyobrażeń. Morderstwo nie było odruchem instynktownym, nie dochodziło do niego w sytuacji, kiedy zabrakło jakichkolwiek wyjaśnień. Jak mówi Beatrice Hansen, „jeśli przemoc z jednej strony jest wieczna i uniwersalna, jest także, jak się wydaje, dziwnym trafem historyczna i specyficzna, ponieważ każde pokolenie, każdy okres historyczny  wytwarza nie tylko swoje własne sposoby przemocy, ale także swój własny dyskurs na temat tego fenomenu.” I dalej –  „… czy rzeczywiście przemoc jest zawsze niema? Chyba, że jako trauma, ale i  nawet wtedy, jak wiemy z psychoanalizy, trauma nadal mówi za pośrednictwem ciała, gestów lub tego, co Bourdieu nazywa habitus (Kotwicaakty ucieleśnione).”38

KotwicaMożna mieć pewność, że, oprócz instytucjonalizacji, internalizacji, narodowych i rasowych klasyfikacji, były także inne czynniki. Po pierwsze, w przypadku społeczeństwa chłopskiego, które ucierpiało z powodu kontaktu z „szerszym” światem i [z powodu] włączenia do gospodarki kapitalistycznej, dość silne miało być odrzucenie „innych”, etnocentryzm, w odróżnieniu od nacjonalizmu ograniczający się do prostego podziału na swoich i obcych. Złotym wiekiem tego etnocentryzmu był okres czasu po upadku rosyjskiej monarchii i przed ustanowieniem polskiej władzy w regionie, gdy społeczności wiejskie mogły żyć niezależnie i od centralnej władzy państwowej, i od wielkich właścicieli ziemskich, era „wolności”. W pierwszych latach polskich rządów wiele ekscesów można było wytłumaczyć właśnie tym etnocentryzmem.39 KotwicaWażne jest również, aby zauważyć, że taki etnocentryzm ma niewiele wspólnego z nienawiścią klasową i walką klasową – ci, przeciwko którym był skierowany, nie byli obszarnikami, byli po prostu „innymi”, którzy przyszli razem z państwowymi strukturami, panami i podatkami. Włodzimierz Mędrzecki mówi, że lata 1917–1921 pokazały chłopom, że życie „bez chłopa i pana” jest zupełnie realną możliwością.40 Świadomość takiej możliwości nakładała się na ideę wolności wspólnoty narodowej w Ukraińskim Niezależnym Zjednoczonym Państwie, co, być może, także zostało wykorzystane przez OUN.41

KotwicaChoć wydaje się, że ludobójstwo jako takie jest nowoczesnym wynalazkiem, integralną częścią formacji, fundamenty której zostały położone przez kapitalizm i Oświecenie, „tradycyjne” społeczeństwo w żadnym wypadku nie było pozbawione wiedzy o masakrach i doświadczeń z tym związanych. Na tym samym Wołyniu biblijna opowieść o masowym zabijaniu przez Heroda małych dzieci była integralną częścią tradycyjnej wizji świata, była odgrywana w szopce świątecznej i  pomimo potępienia tej rzezi stanowiła gotowy model masakry jako środka możliwego do zastosowania przez władze w celach politycznych. Co więcej, rzeź w tym konkretnym przypadku kojarzyła się z silną władzą i funkcjonowała jako środek jej utrzymania.

KotwicaJeśli odejść od tych tradycyjnych czynników i powrócić do bardziej nowoczesnych – a konkretnie do tożsamości, to one były nie tylko rasowe i narodowe. Były również związane z doświadczeniem posiadania obywatelstwa w państwie narodowym, do którego tytularnego i uprzywilejowanego narodu nie należeli ukraińskojęzyczni wołyńscy chłopi. Ich tożsamość była tożsamością dyskryminowanej i skrzywdzonej mniejszości. Ich doświadczenie było doświadczeniem naruszania praw, drobnych sytuacji, w których podkreślano, często z premedytacją grubiańsko i brutalnie, że byli obywatelami drugiej kategorii. Ich doświadczenie było doświadczeniem „miękkiej przemocy” państwa nad osobą (termin zapożyczony od Pierre’a Bourdieu). Ta łagodna (symboliczna) przemoc spowodowała potencjalną kontr-przemoc skierowaną nie przeciwko abstrakcyjnemu państwu,  lecz przeciwko tym, z którymi się kojarzyła w lokalnym kontekście. Co prawda możliwość zrealizowania tej potencjalnej kontr–przemocy z reguły pojawiała się wtedy, gdy dyskryminowani sami sięgają po władzę – tak  jak to miało miejsce w 1943 roku.

KotwicaPrawdopodobnie nie był to przypadek, że dwaj dowódcy pierwszych grup UPA (a w okresie 1943 roku także jedynych jednostek UPA tej wielkości z mniej–więcej w pełni zorganizowanymi pionami strukturalnymi) organizujący antypolskie akcje – Iwan Łytwynczuk (Dubowyj) i Jurij Stelmaszczuk (Rudyj) wyrośli i wychowali się na międzywojennym polskim Wołyniu: obydwaj urodzili się w 1920 roku.42 Chociaż ideologią przez nich wyznawaną był nie akceptowany przez międzywojenne państwo polskie nacjonalizm ukraiński, nie ma wątpliwości, że państwo polskie było miejscem sprzyjającym jej rozprzestrzenianiu. Skoro dowódcy najwyższego szczebla w UPA w 1943 roku mieli po 23 lat, to cóż dopiero mówić o zwykłych kozakach (szeregowych strzelcach). Wbrew temu, co mówią interpretatorzy polskich wspomnień na temat tych wydarzeń, wydaje się że, podobnie jak w wielu innych masakrach, także w przypadku Wołynia wyróżnili się młodzi mężczyźni stanu wolnego.

KotwicaGdy przejdziemy do trzeciej grupy czynników – ogólnej kultury przemocy, w której dokonują się ludobójstwa, to staje się jasne, dlaczego eksterminacja ludności polskiej nie rozpoczęła się w Galicji, gdzie nacjonalizm ukraiński był znacznie silniejszy, ale w Komisariacie Rzeszy Ukraina, gdzie sytuacja Ukraińców był najbardziej niekorzystna.43 Z powodu obecności oddziałów partyzanckich Wołyń był terenem frontu wschodniego, nawet gdy front nie przechodził bezpośrednio przez terytorium Wołynia. Wielu historyków uważa, że to front wschodni był miejscem, gdzie dotychczasowa polityka nazistowskich prześladowań i pogromów przekształciła się w kampanię bezpośredniej eksterminacji.44

KotwicaWołyń był miejscem, gdzie nacjonalizm ukraiński wiosną 1943 roku otrzymał do swojej dyspozycji nie tylko podziemną siatkę OUN, nie tylko zwykłe wiejskie grupy samoobrony, lecz zdyscyplinowane oddziały, których członkowie mieli za sobą wspólne doświadczenia z pobytu w tej samej zmilitaryzowanej jednostce, przez długi czas przebywali w swoim towarzystwie i, oczywiście, już od dawna musieli tłumaczyć się przed własnym sumieniem z faktów uczestnictwa w działaniach nie do przyjęcia dla moralności chrześcijańskiej, ze swojej kolaboracji z reżimem okupacyjnym, musieli nauczyć się wspierać i cenić pewną etykę męskiego koleżeństwa, etykę doświadczenia wojskowego i w jakiś sposób usprawiedliwiać okrucieństwa i brutalność swoich działań tym „co my doświadczyliśmy”.

KotwicaMimo wszystko wydaje się, że wykonanie zadania eksterminacji polskich wsi wymagało dyscypliny i koordynacji, którą mogły zapewnić tylko zorganizowane oddziały. Raporty jednostek UPA otwarcie mówią o akcjach przeciwko polskim koloniom. Jeśli chodzi o udział ukraińskich chłopów, to wydaje się, że w polskich „relacjach” jest on przesadzony. Częściowo można byłoby ją wyjaśnić rozkazami UPA, która starała się kontrolować poczynania cywilnej ludności, miała w wioskach swoje bazy i wykorzystywała chłopów do transportu zasobów, tworzenia infrastruktury i tym podobne. Z drugiej strony niektórzy chłopi, nie związani bezpośrednio z UPA, mogli wykorzystywać „akcje” przeciw polskim koloniom dla osobistych korzyści, lub przynajmniej starali się zwiększyć swoje szanse na przetrwanie kosztem innych.

KotwicaCzwarta grupa czynników, dehumanizacja potencjalnych ofiar, również miała miejsce. Funkcjonowały stereotypy narodowe i nacjonalistyczna propaganda, która przypisywała Polakom zdradliwość, okrucieństwo, niemoralność i tak dalej. Zarówno sowiecka jak i niemiecka okupacja skutecznie izolowały społeczeństwo polskie od kontaktów z Ukraińcami, albo przynajmniej je drastycznie zmniejszyły, zwłaszcza w odniesieniu do kontaktów nie prywatnych, lecz publicznych, otwartych na obserwację i interpretację. To stworzyło podatny grunt dla przypisywania Polakom anty–ukraińskich intencji i działań. Język dokumentów pokazuje, jak eufemistycznie przedstawiano zniszczenie polskich wsi – „akcje” – (co miało być odczytywane tak samo jak działania wojskowe), „czystki Polaków” (z wyraźnym śladem niemieckich i sowieckich dyskursów, śladem inżynierii społecznej), Polaków często traktowano na równi z bolszewikami, tajnymi współpracownikami i innymi „wrogimi elementami”. Najważniejsze, że przestano mówić o nich jak o ludziach.45

KotwicaPo drugie, zdystansowanie się od ofiar odbywało się przy pomocy utworzenia nowego własnego wizerunku. Dokonywała się nie tylko dehumanizacja ofiar, ale także kreowanie własnego wizerunku nadczłowieka. Wyobrażenia o bohaterskich, niezwykłych perspektywach i wyjątkowym poświęceniu z wielką łatwością były wykorzystywane przy zabijaniu cywilnej i bezbronnej ludności. Nie jest trudno odpowiedzieć wystrzałem na wystrzał – znacznie trudniejsze jest zabijanie bezbronnych ludzi w imię wyższego ideału. Ten moment możemy zobaczyć w wielu rewolucjach i wojnach motywowanych nadzwyczajną ideologią.46 KotwicaW przypadku OUN jej roszczenia do przeprowadzenia rewolucji w dziedzinie subiektywnych postaw, świadomości, i tak dalej były nie mniejsze, a może nawet bardziej ambitne niż w przypadku nazizmu. Rewolucja świadomości dla OUN była być może ważniejsza niż przekształcenie obiektywnej rzeczywistości, ponieważ ta ostatnia, w ocenie OUN, była determinowana przez tą pierwszą. Od niej miała się rozpocząć ukraińska rewolucja narodowa. Dla wielu „szucmanów” samo przebywanie w policji było subiektywnym, wymagającym wielkiego wysiłku wyczynem, krokiem poza granicę dobra i zła, wykonanym na żądanie Organizacji, krokiem dopuszczającym podwójne standardy, usprawiedliwiającym hipokryzję i wymagającym zdystansowania się od niektórych swoich czynów.

Oprócz rozpatrzenia tych obecnych w wydarzeniach wołyńskich indywidualnych czynników należy koniecznie rozważyć ich wzajemne oddziaływanie na siebie, proces, w którym kreowały one rzeczywistość. Przeplatanie się czynników nadawało nowy sens wydarzeniom, i same wydarzenia nie były jedynie rezultatem tych czynników, lecz także tworzeniem nowych wartości i nowych czynników. Taką nową wartością wytwarzaną w strefie wydarzeń było Ukraińskie Niezależne Zjednoczone Państwo. Wraz ze zmianą subiektywnego świata dokonywał się proces stanowienia nowego państwa narodu ukraińskiego, państwa, które, w przeciwieństwie od utopijnych eksperymentów Centralnej Rady, operetkowego hetmanatu lub zbyt miękkiej Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej musiało być prawdziwe, musiało mieć totalną władzę nowoczesnego państwa. Nie chodziło o to, aby stworzyć państwo prowadzące politykę, ale o to aby prowadzić politykę z prawem i bezwzględnością nowoczesnego państwa, politykę, która de facto będzie równoznaczna z istnieniem państwa – „zdobędzie” je. Problem polega na tym, że jak mówią niektórzy badacze, każde nowoczesne „suwerenne państwo żąda jako integralnej części swojej suwerenności prawa do dokonania ludobójstwa, albo przynajmniej przeprowadzania ludobójczych masakr przeciw swoje ludności…”47

KotwicaTo właśnie obecność budowanego państwa narodowego w wydarzeniach Wołynia odróżnia je od przypadków zwykłej przemocy etnicznej, lub, powiedzmy, przemocy wczesnej ery nowożytnej. Michel Foucault podkreśla, że ludobójstwo jest ściśle związane ze współczesnym pojęciem indywidualności, jego ciała, z suwerenną osobą, której ciało jest zarówno produktem władzy i jej medium. Kontrola sprawowana nad życiem, kontynuowaniem i podtrzymaniem życia poprzez optymalizację, administrację, mnożenie jego zasobów za pomocą szczegółowej regulacji, są charakterystyczne dla nowoczesnego państwa, ale mają swoją drugą stronę – nieznaną do tej pory skalę śmierci:

„Wojny już nie są prowadzone w imię suwerena, którego trzeba bronić; są one prowadzone w imieniu każdego; cała ludność jest mobilizowana do masowej rzezi w imię konieczności życiowej: Masakry stały się sprawą życia.”48

Projektowane państwo ukraińskie również było przedstawiane i postrzegane jako sprawa życia i śmierci. Jego potencjalne granice wytyczane były przez przemoc i znaczone ciałami ofiar, które w nich się znalazły. Zasada przynależności narodowej, terytorialności i prawa nacji–państwa  do decydowania o losie swoich poddanych stoi za wielu przypadkami okrucieństwa o symbolicznym znaczeniu, z którymi spotykamy się w rzezi wołyńskiej – przecinania [żywych ofiar] piłami, wycinania napisów [nożem] na ciałach [ofiar], demonstracyjne zabijanie jednego z małżonków, jeśli nie obojga partnerów w małżeństwach mieszanych, nie wspominając już o kwestiach czysto „technicznych” – atakach na wsie „polskiego pasa” koło Lwowa, mające na celu oderwanie miasta od terytoriów zamieszkanych w większości przez polską ludność wiejską, lub eksterminacji ludności polskiej jako potencjalnie niebezpiecznej w strefie znajdującej się pod faktyczną kontrolą UPA.

KotwicaWażne jest, aby pamiętać, że przemoc nacjonalistyczna niekoniecznie wymaga narodowego uświadomienia absolutnie całej ludności. Wszystko, co jest potrzebne – to siatka nacjonalistycznej organizacji. Ludność podlegać będzie nacjonalizacji w procesie zorganizowanej przemocy, gdy każdy nieuchronnie zmierzy się z koniecznością zadeklarowania swojej narodowej przynależności i potwierdzenia świadomości narodowej. Przemoc na tle etnicznym to potężne narzędzie do nacjonalizacji, w przypadku Wołynia antypolskiej przemocy towarzyszyła likwidacja przeciwników politycznych i niepewnych elementów narodowości ukraińskiej. Nie przed, lecz właśnie w trakcie antypolskich działań OUN(B) udało się faktycznie unieszkodliwić swoich konkurentów z obozu partyzantów Bulby (Borowcia) i OUN(M).

Na zakończenie chciałbym jeszcze raz przypomnieć, że ten artykuł – to jedynie próba sformułowania pytań na temat badania wykonawców [sprawców]. Możliwe wyjaśnienia zaprezentowane tutaj zostały sformułowane na podstawie opublikowanych materiałów oraz istniejącej dostępnej historiografii. Aby poddać je próbie, należy przeprowadzić pogłębione badania samych wykonawców – i zdajemy sobie sprawę, jak trudne jest to zadanie, gdy chodzi o partyzancką armię, którą była UPA, partyzancką armię, która przegrała wojnę. Ważnym krokiem w tym kierunku może być prozopografia, która pozwoliła lepiej rozróżniać różne osoby, strukturalne jednostki ruchu nacjonalistycznego i oddziały UPA w różnych okresach. Kluczem do wydarzeń wołyńskich, jak się wydaje na podstawie kierunku, w którym zmierza współczesna historiografia problemu, byłaby prozopografia policji ukraińskiej w służbie niemieckiej, policji, która pozostawała pod wpływem OUN(B) i przechodząc do lasu stała się podstawą regularnych oddziałów UPA.49 Kolejnym kierunkiem byłaby historia poszczególnych okolic i wsi – nie na poziomie zapisu w historii ogólnej, ale na poziomie autonomicznego badania naukowego.

To, co teraz mamy w formie hipotez, wymaga skrupulatnego skonfrontowania z materiałem miejscowym. Wymagają potwierdzenia opisy napadów na polskie wsie znajdowane w polskich wspomnieniach i konieczna jest ich rzetelniejsza, sofistyczna analiza. Możliwe jest zbadanie zależności pomiędzy geografią napadów a geografią formowania i działań bojowych UPA, dokonanie  porównania z mapami wpływu różnych partii i organizacji w okresie międzywojennym, uwzględnienie w tym zakresie sytuacji demograficznej i politycznej. Często badacze pracujący nad daną problematyką [popełniają] elementarny [błąd] po prostu nie konfrontując faktów znalezionych w dokumentach z danymi z innych źródeł, wykazują się bardzo małą wiedzą na temat lokalnego kontekstu, koncentrują się albo na politycznej, albo na militarnej historii, gdy tymczasem problematyka wymaga zastosowania metod historii społecznej i kulturowej.50

Czy rzeczywiście w akcjach przeciwko polskim wsiom wykorzystywano doświadczenie i metody opracowane podczas eksterminacji ludności żydowskiej? Jak bardzo powszechne były przypadki znęcania się nad ofiarami i jak to wygląda w porównaniu do innych podobnych masakr – na przykład chorwacko–serbskiej? W jakim stopniu zabójstwa Polaków dokonywane były w celu ostatecznego rozstrzygnięcia pewnych lokalnych  konfliktów personalnych, zakorzenionych jeszcze w czasach międzywojennych, a w jakim były one dziełem osobiście nie zaangażowanych ludzi?

Ważne jest nie tylko podejście do problemu w skali mikro, ale także to, czego od niego oczekujemy, co chcemy osiągnąć. Badania naukowe w mikroskali, moim zdaniem, nie tylko powinny po prostu uzupełniać istniejące obrazy [wydarzeń], ale dać to, czego aktualnie posiadanym obrazom [w skali makro] brakuje, lub czego one z zasady nie są w stanie osiągnąć. „Mikro” odnosi się tylko do centralnego przedmiotu skupiającego na sobie uwagę badacza, a nie do postawionych w badaniu  problemów i wniosków. „Mikro” w całkowitej zgodzie z logiką doprowadza do sedna procesu, podczas gdy tradycyjna historia, przyczyno-skutkowość, rozmowy o wszystkim i o niczym konkretnym, prowadzi do opanowania tematu przez abstrakcje, stworzone i wspierane przez pewne dyskursy, zainteresowane ukryciem chwiejności, niepewności, nieciągłości i pomniejszeniem odpowiedzialności za pomocą iluzorycznego obiektywizmu. 

Andrij Zajarniuk – Historians.in.ua – Tłumaczenia Wieslaw Tokarczuk