STRATEGIA PRZETRWANIA W WARUNKACH ROSYJSKIEJ WOJNY HYBRYDOWEJ

Rosja pragnie zemsty za klęskę w zimnej wojnie. Dąży do globalnego podziału świata. Sieje niezgodę i wywołuje antyamerykańskie nastroje. Sprowadza na złą drogę elity państw europejskich. Stara się budować oś Moskwa – Paryż – Berlin. Podważa jedność euroatlantycką i przygotowuje armię do militarnej konfrontacji z Zachodem. To nie jest teoria spiskowa, lecz rzeczywistość dzisiejszej polityki Kremla, który ponownie dąży do przejęcia nowych ziem pod władzę „cara moskiewskiego”.

Włodzimierz Iszczuk

Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”

W pobliżu europejskich granic Kreml wznieca płomienie wojen i konfliktów. Syria, Ukraina, Mołdawia, Gruzja i Azerbejdżan – w tym pasie niestabilności Moskwa testuje metody niszczenia architektury bezpieczeństwa europejskiego i światowego.

Bezwstydna propaganda, ingerencja w amerykańskie wybory, próba zamachu stanu w Czarnogórze, wsparcie zamieszek w Katalonii oraz dolewanie oliwy do ognia polsko-niemieckich i polsko-ukraińskich sporów historycznych – Putin dokłada wszelkich starań, aby zniszczyć militarną i polityczną jedność Zachodu. Jednocześnie Kreml usiłuje za wszelką cenę uniemożliwić stworzenie sojuszu państw Międzymorza, zdolnego do powstrzymania rosyjskiej ekspansji na Zachód.

UKRYTA WOJNA PRZECIW MIĘDZYMORZU

Moskwa boi się powstania Międzymorza. Stworzenie regionalnego sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej oznaczałoby kres marzeń o odbudowie Imperium Rosyjskiego. Właśnie dlatego Rosja od ponad dwustu lat bezkompromisowo prowadzi geopolityczną wojnę przeciwko narodom dawnej I Rzeczpospolitej.

Wojna hybrydowa wciąż trwa. Po upadku muru berlińskiego i rozpadzie ZSRS Rosja podłożyła szereg geopolitycznych „bomb zegarowych” w regionie bałtycko-czarnomorskim. Są wśród nich: obwód kaliningradzki nad Bałtykiem, oderwane od Mołdawii Naddniestrze, anektowany ukraiński Krym na Morzu Czarnym oraz okupowana część Donbasu na południowym wschodzie Ukrainy. Oprócz tego Rosja oplotła siecią swoich agentów Białoruś i wciągnęła Mińsk do własnego bloku militarno-politycznego. W rezultacie Polska i kraje bałtyckie stały się najbardziej zagrożonymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej.

Prywatna agencja wywiadu Stratfor, nazywana „cieniem CIA”, opublikowała raport, w którym zwraca uwagę na to, że: „Kraje bałtyckie i Polska są otwarte dla Rosji. […] Kraje te nie są bezpieczne, w dużym stopniu z powodu siły wojskowej Rosji, o czym świadczy historia rosyjskiej okupacji trwającej od XVIII do XX wieku”.

Znany amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem” opisał obszar, na którym w pierwszej połowie ubiegłego stulecia dokonano najstraszniejszego ludobójstwa narodów Europy. Naukowiec zwraca uwagę na fakt, że „Obszar skrwawionych ziem w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej”.

Po rozpadzie Związku Sowieckiego wydawało się, że czasy te należą już do ponurej przeszłości, ale wraz z dojściem do władzy pułkownika KGB Władimira Putina Moskwa ponownie powróciła do tradycyjnej polityki imperialnej.

DZIEL I RZĄDŹ

Moskwa ma kolosalne doświadczenie w skłócaniu narodów byłej I Rzeczpospolitej. Jako historyczny spadkobierca polityki Bizancjum po mistrzowsku opanowała imperialną zasadę divide et impera – „dziel i rządź”.

Istnieje legenda, że Juliusz Cezar po podbiciu kolejnego narodu powiedział do swoich dowódców: „Myślicie, że zdobyliśmy ten naród, zająwszy jego terytorium? Nie! Zwyciężymy go dopiero wtedy, gdy będziemy pisać jego historię”. W 1834 roku po powstaniu listopadowym Rosja wraz z innymi zaborcami zajęła się fałszywym programowaniem pamięci historycznej narodów byłej I Rzeczypospolitej. W tym celu została powołana Komisja Archeograficzna, która niszczyła, manipulowała i falsyfikowała dokumenty historyczne ziem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Wkrótce wszystkie te manipulacje zostały włączone do nauki historycznej i systemu oświaty Imperium Rosyjskiego.

Rosja dołożyła wszelkich starań, aby narody byłej I Rzeczypospolitej były podzielone kłótniami i sprzecznościami, aby narodowowyzwoleńcze ruchy Polaków, Litwinów i Ukraińców pod żadnym pozorem nie zjednoczyły się w walce z zaborcami. Ukraińskie porzekadło mówi, iż „Cudzymi rękoma łatwiej zagarniać żarzące się węgle”. Szczucie Polaków na Ukraińców i Ukraińców na Polaków w ciągu ostatnich dwustu lat było głównym narzędziem rosyjskiej imperialnej polityki. Taka polityka szybko wydała owoce.

PUŁAPKA DMOWSKIEGO

W przeddzień I wojny światowej carska Rosja postanowiła wykorzystać polskie atuty. Uzasadniając swoje rabunkowe plany i pretensje terytorialne, dążyła do zajęcia wszystkich polskich ziem na zachodzie. Aby wciągnąć Polaków w geopolityczne awantury Sankt Petersburga, rozpuszczono pogłoski, jakoby car po wojnie miał przyznać Polsce autonomię w granicach imperium rosyjskiego.

Roman Dmowski, carski wiernopoddańczy poseł do Dumy Państwowej Imperium Rosyjskiego, stał się ważnym instrumentem rosyjskiej dyplomacji. Błyskotliwy publicysta Dmowski w odróżnieniu od rosyjskojęzycznego Piłsudskiego pięknie władał językiem polskim i świetnie rozumiał psychikę przeciętnych Polaków. Jego teksty i przemowy były słodkie jak miód. Ale był w nich antypolski jad…

Dmowski był adwokatem imperialnej Rosji i działał w jej interesie. Nastawiał Polaków przeciw Ukraińcom. Przeciwstawiał się zjednoczeniu narodów byłej I Rzeczpospolitej w walce przeciwko wspólnemu wrogowi. W swojej pracy „Kwestia ukraińska” bez uzasadnienia próbował przekonać Polaków, iż jakoby głównym zagrożeniem dla Polski nie była agresywna Rosja, ale przymierze Niemiec z Ukrainą. I to po trzech rozbiorach Polski, inicjowanych właśnie przez Rosję w porozumieniu z Niemcami!

To znaczy, zamiast jednoczyć narody I Rzeczypospolitej do wspólnej walki przeciwko wspólnym wrogom – niemieckiemu i rosyjskiemu zaborcy, Dmowski stanął po stronie despotycznego imperium, które było głównym inicjatorem podziałów Polski!

To właśnie prorosyjska polityka Dmowskiego i powstałej z jego inicjatywy endecji pozostawiła na pastwę bolszewickiej Rosji Polaków ze Wschodu, przeszkodziła Piłsudskiemu w stworzeniu silnego geopolitycznego sojuszu państw bałtycko-czarnomorsko-adriatyckiego międzymorza oraz stworzyła przesłanki dla polsko-ukraińskiego konfliktu na Kresach południowo-wschodnich.

BANDERA I WOŁYŃSKI WĘZEŁ GORDYJSKI

Ukraińska tożsamość i świadomość narodowa po rozbiorach I Rzeczypospolitej w znacznej mierze była zniekształcana pod ukierunkowanym wpływem państw zaborczych – Rosji i Austrii. W ХІХ wieku reżim carski w czasie powstania listopadowego i styczniowego obiecał Ukraińcom ożywić kozacką wolność i umiejętnie przekierował ich patriotyzm na antypolski tor.

Habsburgowie austriaccy we Wschodniej Galicji, wykorzystując Ukraińców, dążyli do stworzenia przeciwwagi dla polskiej dominacji i pomagali swoim agentom służącym w austriackiej armii stać się ukraińską elitą (greckokatolickimi księżmi i nauczycielami) we wsiach Królestwa Galicji i Lodomerii.
W przededniu I wojny światowej rząd austro-węgierski zamierzał wykorzystać galicyjskich Ukraińców do uzasadnienia swoich roszczeń terytorialnych wobec całej Ukrainy. W sierpniu 1914 roku metropolita Andrzej Szeptycki przedstawił Ministerstwu Spraw Zagranicznych Аustrii koncepcję organizacji władzy państwowej na Ukrainie, na czele z hetmanem z austriackiej rodziny cesarskiej. Wkrótce arcyksiążę Wilhelm Franz von Habsburg-Lothringen stanął na czele Legionu Ukraińskich Strzelców Siczowych. Po porażce państw centralnych w I wojnie światowej weterani tego legionu stali się zalążkiem Ukraińskiej Organizacji Wojskowej (UWO) i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN).

W okresie międzywojennym spadkobierca imperium carskiego – stalinowsko-bolszewicka Rosja, infiltrował swoich agentów w szeregach OUN i likwidował przywódców organizacji (Коnowalca, Baranowskiegо, Ściborskiego i Senykа), którzy przez długi czas uniemożliwiali wywołanie konfliktu polsko-ukraińskiego na południowym wschodzie II Rzeczpospolitej. W rezultacie OUN podzieliła się na dwie frakcje, z których jedna OUN (b) podczas II wojny światowej przejęła dowództwo Ukraińskiej Powstańczej Armii i na krótko przed przybyciem wojsk rosyjsko-bolszewickich w interesie stalinowskiej Rosji zorganizowała czystki etniczne Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.

Historia dzieli narody. Trumny Dmowskiego i Bandery utrudniają utworzenie mocnego sojuszu geopolitycznego, niezbędnego dla przetrwania niepodległej Polski, Ukrainy, Litwy i innych narodów byłej I Rzeczpospolitej.

Dmowskiego i Bandery nie da się wyrzucić z historii. Historii nie można zmienić, ale należy wyciągnąć z niej wnioski. Przeszłość nie powinna przeszkadzać przyszłości. Pamięć historyczna nie powinna generować nowych konfliktów. Polsce i Ukrainie potrzebna jest współpraca, a nie historyczne spory.

STRATEGIA PRZETRWANIA

Identyfikacja zagrożenia okazuje się sprawą pierwszoplanową w strategii przetrwania. Co się stanie, jeśli Rosji uda się przejąć projekt Międzymorza i skierować go przeciwko euroatlantyckiej jedności? Co będzie, jeśli NATO i Unia Europejska się rozpadną? Co się wydarzy, jeśli w USA zwyciężą izolacjoniści?

Geopolityczna strategia Romana Dmowskiego to prorosyjska koncepcja, która niesie poważne zagrożenie polskiej niepodległości i jej bezpieczeństwa. Trzeba raz na zawsze zdać sobie sprawę z tego, że geopolityczne interesy Rosji i Niemiec są identyczne. Nie ma żadnego wyboru między Moskwą a Berlinem – to odwieczni partnerzy i sojusznicy przeciwko Polsce, Litwie, Ukrainie i państwom regionu. Oś Moskwa – Paryż – Berlin, którą starają się zbudować rosyjscy dyplomaci, to realne zagrożenie bezpieczeństwa państw Europy Środkowo-Wschodniej.

Dlatego aby przetrwać w warunkach rosyjskiej agresji, konieczne jest, wbrew wszystkim prowokacjom i historycznym sprzecznościom, zjednoczenie wysiłków, wzmocnienie jedności transatlantyckiej, włączenie nowych członków do zbiorowego bezpieczeństwa NATO i stworzenie nowych sojuszy regionalnych. Moskwa i Berlin nie powinny decydować o losie niezależnych państw centralnej i wschodniej Europy!

Właśnie dlatego, nie poddając się prowokacjom i próbom zasiania niezgody na bazie historii i religii, musimy spokojnie, planowo i pewnie wzmacniać partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią, a także stworzyć nową strategię bezpieczeństwa regionalnego między Morzem Adriatyckim, Bałtyckim, Czarnym i Kaspijskim.

Polska, Litwa i Ukraina mogą wystąpić z inicjatywą utworzenia unii regionalnej wzorowanej na historycznym dziedzictwie I Rzeczypospolitej. Do antyimperialnej konstrukcji geopolitycznej oprócz krajów wschodniej flanki NATO koniecznie trzeba włączyć Szwecję i kraje Nordyckiej Współpracy Obronnej (Nordic Defence Cooperation – NORDEFCO*), Ukrainę wraz z krajami Kaukazu i grupą regionalną GUAM** (Gruzja, Ukraina, Azerbejdżan i Mołdawia), a także Turcję, która staje się regionalnym liderem w regionie Morza Czarnego. Tylko wspólne i skoordynowane wysiłki takich regionalnych liderów, jak Polska, Ukraina, Szwecja i Turcja stworzą potężną geopolityczną konstrukcję, która na zawsze powstrzyma rosyjski ekspansjonizm, a w przyszłości pomoże zniewolonym narodom północnej Eurazji uzyskać wolność i niezależność.

Włodzimierz Iszczuk, Jagiellonia.org

* Kraje Nordyckiej Współpracy Obronnej NORDEFCO (Nordic Defense Cooperation) –  regionalna organizacja międzynarodowa, zrzeszająca pięć państw skandynawskich: Danię, Finlandię, Islandię, Norwegię i Szwecję.

** GUAM, Organizacja na rzecz Demokracji i Rozwoju – regionalna organizacja międzynarodowa, zrzeszająca cztery państwa: Gruzję, Ukrainę, Azerbejdżan i Mołdawię.

ZOBACZ TAKŻE:

Tarcza Europy

Jeżeli chcemy zachować niepodległość – nie ma ucieczki od Międzymorza. Do tego potrzeba nam sojuszu z Ukrainą

Polska jest silna tylko wtedy, kiedy gra ramie w ramie z Ukrainą

Międzymorze. „Nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy”

Polityka antyukraińska jest samobójstwem – Targalski

Jak potężne może być „Międzymorze” (wideo)

Dlaczego Ukraina powinna wstąpić do NATO